Need for Speed: Retrospektywa - fsm - 12 listopada 2011

Need for Speed: Retrospektywa

Z okazji nadchodzącej wielkimi krokami premiery najnowszej odsłony serii Need for Speed (swoją drogą: wliczając dwie specjalne edycje początkowych gier, pogrzebane już Motor City Online oraz dwa Shifty, to wkrótce zagramy w część numer 21!) postanowiłem spłodzić krótki tekst wspominkowy rozliczający się z praktycznie wszystkimi do tej pory wydanymi grami z tytułem NFS na okładce. Jako fan serii (a jeszcze kilka lat temu wielki fan) zanieczyszczałem swą nastoletnią, a później pełnoletnią duszę spalinami z niemal wszystkich wydanych na PC odcinków serii. Podróż zaczniemy od garstki faktów.

  • Debiut: Grudzień 1994 (The Need for Speed w wersji na konsolę 3DO)
  • Liczba gier w serii: 21 (19 ze słowami Need for Speed w tytule)
  • Liczba zespołów tworzących serię: 8
  • Sprzedaż wszystkich gier z serii: ponad 100 milionów sztuk
  • Najlepiej sprzedająca się gra z serii: Need for Speed: Underground (ponad 15 milionów sztuk na całym świecie)
  • Liczba marek aut obecnych we wszystkich częściach: 55


The Need for Speed

Serię poznałem w zamierzchłych czasach podstawówki, gdy podszedł do mnie kolega i powiedział, że ma fajną grę wyścigową, w której po drogach jeżdżą normalne samochody, a policja wlepia mandaty. Rzecz wydała mi się tak niesamowicie atrakcyjna (wszak żadne Screamery czy Sega Rally tego nie oferowały), że przy pierwszej lepszej okazji kolegę odwiedziłem, by z miejsca zakochać się w liście aut, cudownych trasach (oczywiście najlepsze były te trzy prowadzące z punktu A do B i ruchem ulicznym) i świetnych "materiałach edukacyjnych" na temat obecnych w grze maszyn. O ile mnie pamięć nie myli, od razu miałem do czynienia z wersją Special Edition (tą z dwoma dodatkowymi torami), więc lepiej w zasadzie być nie mogło. Przy okazji okazało się, że jeszcze przez wiele lat po tym pierwszym kontakcie z grą nie miałem pojęcia o istnieniu ukrytego toru (Lost Vegas) i purpurowego supersamochodu (Warrior). No cóż. Internet w latach 90-tych funkcjonował wiadomo jak...

Przykładowe oceny: Gamespot - 8,3/10, magazyn PC Power - 95%

Need for Speed II

W 1997 roku gra zgubiła "The" w nazwie i przywitała mnie fenomenalnym intro w formacie FMV. Produkcja oczywiście wypiękniała, dodała ruch uliczny na każdej trasie (ależ mnie to kręciło!), miała więcej aut do wyboru i dodatkowo można było pojeździć (po wpisaniu kodu) tymi autami, które normalnie wyprzedzało się z ogromną prędkością. Niezmiennie powalające były kokpity wszystkich aut, które w kolejnych częściach miały się coraz lepiej. Zanim jednak udało mi się w ogóle zagrać w pełną wersję, zakatowałem dostępną w demo trasę Pacific Spirit grając w nią codziennie po kilkanaście razy.

Special Edition: Kontakt ze wzbogaconą wersją dwójki miałem na jakiejś imprezie, gdzie udostępniono gawiedzi namiot z komputerami. Moja pierwsza reakcja na widoczną na monitorze akcelerowaną (3Dfx!) wersję gry była taka - To NFS III?! Niemożliwe! Potem okazało się, że to "tylko" zmieniony nie do poznania, wygładzony NFS II. Czad.

Przykladowe oceny: Gamespot - 7/10 (Gra powinna być naprawdę fantastyczna... I jest, pod warunkiem, ze posiadasz rekomendowany procesor Pentium 166)

Need for Speed III: Hot Pursuit

Ach, trójeczka. Strasznie szybko wyszła (niecały rok po debiucie NFS II SE) i strasznie ulepszona mi się wydawała. Po pierwsze: oprawa graficzna. Jeszcze zanim dorobiłem się pierwszego prawdziwego akceleratora (przepotężna, ośmiomegowa Riva 128 ZX uzyskana ze sprzedaży mnóstwa butelek po piwie oraz dodatkowo kilkunastu książek w antykwariacie), NFS III w swej pikselowatej krasie wyglądał jak Samo Życie™. Te liście wylatujące spod kół na trasie Hometown, ta pomarańczowa pustynia, te błyski i odbicia na karoseriach aut... Ach! Oczywiście nie można nie wspomnieć o obecności policji i możliwości stania się stróżem prawa, który łapie złych ścigantów. Przewspaniała sprawa, choć bez wątpienia większą frajdę dawało uciekanie. Olbrzymią wartością dodaną były całe tony fanowskich modyfikacji zmieniających obecne w grze wozy i trasy.

Przykładowe oceny: Gamespot - 8,9/10 (Zbliża się... [ośmielę się napisać "przewyższa"?] do najlepszych konsolowych gier w kwestii radochy i prędkości); GOL -  8/10 (ocena wysoka, a tytuł recenzowano trzy lata po premierze!)

Need for Speed: Road Challenge

Kolejny krok na drodze rozwoju serii. Miałem już "dopalacz" w komputerze, wszystkie tekstury były gładziutkie, a gra zapewniła całą masę nowości. Były: tryb kariery z możliwością wygrywania wozów przeciwników, rozbudowaną zabawę z policją, ulepszanie wozów, zniszczenia podczas stłuczek... Ale na mnie i tak największe wrażenie zrobiły trójwymiarowe wnętrza aut z podświetlanymi tarczami zegarów, gdy zapaliło się światła. Absolutne mistrzostwo świata. Fani ponownie pokazali swoją siłę i do Road Challenge też można było ściągnąć z sieci mnóstwo dodatkowych wozów czy przerobionych tras. Fajnym bajerem była też możliwośc przesuwania elementów HUD za pomocą myszki, by znaleźć idealny dla siebie układ. Innymi słowy seria rozwijała się z każdym kolejnym odcinkiem, by w końcu...

Przykładowe oceny: Gamespot - 8,6/10, Metacritic (dla wersji na PlayStation) - 86/100

Need for Speed: Porsche 2000

Na kolana, niegodziwcy! Rozwój serii właśnie osiągnął niemożliwy do doścignięcia poziom. Na przełomie tysiącleci Electronic Arts wydało wyścigową grę totalną i niemal idealną. Dlaczego niemal? Choć uwielbiam markę Porsche, to chętnie pojeździłbym też autami innych firm. Tym niemniej kilkudziesięcioletnia historia tej marki zaklęta na płycie CD, fantastyczny model jazdy, absolutnie boskie (według mnie najlepsze w całej historii gry) trasy i dwa czadowe tryby gry sprawiły, że po dziś dzień jest to moja ulubiona odsłona serii. Jakie tryby, zapytacie? Standardowa kariera zamieniła się w Evolution, w którym chronologicznie odblokowywaliśmy kolejne wozy, by ścigać się nimi w coraz trudniejszych seriach wyścigów, a Factory Driver z klei  wrzucił do gry namiastkę fabuły: jako testowy kierowca firmy wykonywaliśmy przeróżne zadania zlecane przez szefów. Kto pamięta arcy-trudną przejażdżkę po Zone Industrielle czarnym Boxsterem, którego nie można było uszkodzić? I jeszcze ta policja (która ostała się tylko w tym trybie). Trudne, ale piekielnie satysfakcjonujące.

Przykładowe oceny: Gamespot - 8,9/10, GOL - 8,5/10 (gra jest z kategorii „trzeba kupić” dla każdego fana wyścigów i marki Porsche w szczególności), Metacritic - 78/100 (wersja na PlayStation)

Need for Speed: Hot Pursuit 2

Przy okazji premiery tej części po raz pierwszy odczułem platformową niesprawiedliwość - pecetowa edycja okazała być portem jedynie niezłej gry z Xboksa i GameCube'a (stworzonej przez EA Canada), podczas gdy świeżo upieczeni posiadacze PS2 dostali ładniejszą, szybszą, bogatszą i ogólnie lepszą grę stworzoną przez Black Box (tak, wtedy to ten deweloper tworzył lepsze gry, niż pozostali). Oczywiście mnie, jako maniakowi NFS-a, bardzo się Hot Pursuit 2 podobał. Śliczne 12 tras na 4 mapach, zestaw 30 aut i satysfakcjonujące pojedynki z policją (ba! dało się tu wzywać posiłki podczas sterowania "niebieskimi") zrobiły swoje. Niestety - zabrakło znanego z poprzedników widoku z kokpitu (ach, dlaczego?), ale - co ważniejsze - zabrakło też 3 tras, kilkunastu aut oraz arcade'owego systemu punktowania za dziką jazdę dostępnych na PS2. Trochę szkoda.

Przykładowe oceny: Gamespot - 7,2/10 (PC), 8,5/10 (PS2), GOL - 5,5/10 (PC: Need for Speed: Hot Pursuit 2 nie można zaliczyć do produkcji wybitnych - ląduje jedynie na półce z napisem "niezłe, ale nie do końca dopracowane"), Metacritic - 72/100 (PC), 89/100 (PS2)

Need for Speed: Underground

Mała rewolucja. Gdy pierwszy raz usłyszałem o zmianach, jakie mają pojawić się w nowej części, byłem sceptycznie nastawiony. Szybcy i Wściekli to fajny odmóżdżacz, ale czy sprawdzi się jako gra? Piękne krajobrazy zamieniono na oświetlone neonami nocne miasto, kosztujące setki tysięcy dolarów wozy zastąpiono znanymi z ulic autami, które można było tuningować, a całość opleciono durnowatą fabułką. Zaskoczony byłem, gdy okazało się, że "udresowanie" wozów spojlerami i naklejkami daje naprawdę dużo frajdy, a wyścigi nocą były nader satysfakcjonujące. Do tego NFSU oferował całkiem energetyczny, gitarowo-elektroniczny soundtrack. Żałowałem jedynie, że wpuszczono nas do miasta, ale nie dano totalnej swobody. Tym niemniej gracze na całym świecie docenili zmiany - to najlepiej sprzedająca się część serii.

Przykładowe oceny: Gamespot - 8/10, GOL - 9/10 (Dla mnie jest to swoistego rodzaju przełom, który na zawsze zmieni ten gatunek podnosząc poprzeczkę niezwykle wysoko...), Metacritic - 82/100

Need for Speed: Underground 2

Teren gry pozostał zamknięty jedynie przez rok. Twórcy posłuchali "mojej" prośby i rozbudowany względem poprzednika sequel oferował właśnie otwarte miasto, po którym można było sobie hasać do woli. Tuning też został usprawniony i dorzucił do wora mnóstwo cudownie burackich elementów (spinnery na felgach czy świecące głośniki w bagażniku to podstawa!). Gra przy tym wyglądała ładniej i miała bardzo przyjemny, ale bardzo zręcznościowy model jazdy. Więcej w sumie nie ma co pisać, poza tym, że finalny pojedynek z niejakim Calebem i jego czarnym Pontiakiem GTO okazał się być żenująco prosty. Słowo "żenujący" jest również adekwatne, jeśli przychodzi opisywać prezentujące fabułę filmiki z prawdziwymi aktorami. Chociaż może przesadzam - wszak idealnie pasowały do plastikowego klimatu całej produkcji, a ich obecność absolutnie mi nie przeszkadzała.

Przykładowe oceny: Gamespot - 7,4/10, GOL - 8,5/10 (po wielu godzinach grania, dopadało mnie poczucie, że to już wszystko było i tak naprawdę gra nie jest niczym nowym a jedynie nieco na siłę urozmaiconym pierwowzorem), Metacritic - 82/100

Need for Speed: Most Wanted

Ok, może te wszystkie nocne eskapady i świecenie neonami były sympatyczne, ale ja zdecydowanie wolę NFS-a w jego dziennej, policyjno-ucieczkowej odsłonie. Most Wanted zaoferował dokładnie to. Najpierw od razu dostajemy wypasioną BMW M3 i szybką, fabularyzowaną przejażdżkę, by potem wszystko stracić i zaczynać od zera. Naprawdę bardzo przyjemnie mi się w to grało. Na tyle przyjemnie, że obok Porsche, jest to w moim odczuciu najlepsza część serii. Twórcy wrzucili nas do ogromnego, zróżnicowanego miasta (w pełni otwarte i za dnia - moje błagania zostały wysłuchane!), posadzili nam na ogonie wrednych gliniarzy w kilku, coraz mocniejszych odsłonach, pozwolili demolować okolicę celem utrudnienia życia ścigającym i dali możliwość spowolnienia czasu, by lepiej pokonać trudny zakręt. Arcade pełną gębą, ale naprawdę bardzo wysokiej próby. Swoją drogą - uciekanie przed policją chyba zainspirowało twórców serii Assassin's Creed: gdy tylko znikniemy z pola widzenia ścigających, musimy się schować w jednym z odpowiednich, zaznaczonych na mapie niebieską kropką punktów. Znamy to skądś?

Przykładowe oceny: Gamespot - 8,4/10, GOL - 8,5/10 (Need for Speed: Most Wanted z całą pewnością stanowi ciekawe rozwinięcie serii. Autorzy najwyraźniej w dalszym ciągu zmierzają w kierunku maksymalnego uproszczenia zasad i przebiegu rozgrywki.), Metacritic - 82/100

Need for Speed: Carbon

Ej, znowu? Już myślałem, że dadzą sobie spokój z Szybkimi i Wściekłymi. Ale przecież w którymś tam filmie pokazany został nocny wyścig wąską, górską drogą, to można było wokół niego zbudować całą grę. Przyznaję - całkiem ekscytujące były to imprezy, bawiło się przyjemnie. Gra nawet kontynuowała fabułkę poprzednika, jeśli kogoś takie detale obchodziły (no i aktorzy w filmikach dalej wywoływali uśmiech, choć zapewne nie takie było zamierzenie autorów). Nie mogło oczywiście zabraknąć wieś-tuningu. Tym razem jednak dodano fajną opcję. Można było w ograniczonym zakresie rzeźbić elementy karoserii, by wyglądały tak, jak tego chcemy (czyt. w sposób cywilizowany). Wszystko fajnie, ale już bez towarzyszącej pierwszemu Undergroundowi ekscytacji.

Przykładowe oceny: Gamespot - 7,6/10, GOL - 7,5/10 (Need For Speed: Carbon żadną rewolucją nie jest, a zapowiedzi twórców były tylko czczymi przechwałkami.), Metacritic - 78/100

Need for Speed: ProStreet

Czyżby pierwszy zwiastun nadejścia Shiftów? Nastąpiła kolejna totalna zmiana klimatu (choć tuning aut pozostał) - tym razem wyścigi są legalne i odbywają się na torach. Teoretycznie miało być bardziej symulacyjnie, ale czy rzeczywiście było? No właśnie... Do gry byłem trochę sceptycznie nastawiony, ale oczywiście zagrałem. I choć graficznie było cudnie (najładniejsza wyścigówka 2007 roku?), dało się też odczuć prędkość (szczególnie na tych długich, prostych pustynnych trasach), to kariery nie ukończyłem. Pierwszy raz. Mimo wszystko coś mi nie przypasowało - najbardziej chyba uwierała powtarzalność wyścigów. Trasy były ładne, ale ile można jeździć po tych samych kilku mapach?

Przykładowe oceny: Gamespot - 6,5/10, GOL - 7,5/10 (Na początku wyczuwa się silną bryzę, która niesie świeżość i pewne nowości – niestety po kilku godzinach zostaje z tego jedynie uciążliwy, monotonny i męczący wiatr.), Metacritic - 70/100

Need for Speed: Undercover

Stało się. Pierwszy NFS, którego nie tknąłem nawet paluchem. Dlaczego? Może wyścigowe gry straciły dla mnie dużą część swojego uroku? Może winne były pierwsze, raczej mało pochlebne recenzje? O Undercover pamiętam głównie dlatego, że niedługo po premierze fani przygotowali zestaw ostrych jak żyleta tekstur, które zastępowały mdłe grafiki przygotowane przez twórców. Do tego cała produkcja podobno była nieprzyzwoicie wręcz prosta. Nie ciągnęło mnie, by sprawdzić jak jest w istocie (nie pomogła nawet sesja w magayznie CKM, gdzie na tle oklejonych logo gry aut swoje wdzięki prezentowała piękna, dosyć rozebrana dziewoja) i nie ciągnie nadal.

Przykładowe oceny: Gamespot - 7/10, GOL - 6,5/10 (Need For Speed: Undercover to dobra gra, ale wydaje się że twórcom zabrakło dwóch-trzech miesięcy, by dopieścić wszystko tak jak trzeba.), Metacritic - 65/100

Need for Speed: Shift

Symulacyjny NFS? Od specjalistów ze Slightly Mad Studios? Powaga? Powinenem się zainteresować - pomyślałem. Tak też zrobiłem. Gdy tylko pojawiło się demo (zjawisko coraz rzadsze dla wersji na PC) czym prędzej odpaliłem je na mej maszynie. Niestety - pokaz slajdów nie pozwolił docenić ani telepiącej się kamery wewnątrz wozu, ani całkiem realistycznego modelu jazdy. Gdy komputer zmężniał, przyszedł czas na inne gry i do Shifta już nie wróciłem. Czy popełniłem błąd? Jak myślicie?

Przykładowe oceny: Gamespot - 7/10 (PS3/X360, recenzji pecetowej brak), GOL - 8/10 (Nowy Need for Speed jest wynikiem dobrze przemyślanego pomysłu i chęci podpięcia się pod sukces Race Driver: GRID. Uważam, że udało się zrobić grę lepszą niż dzieło Codemasters, głownie dzięki świetnemu modelowi jazdy, który daleko w tyle pozostawił konkurenta.), Metacritic - 83/100

Need for Speed: World

Sieciowy, casualowy Need for Speed... Hm, teoretycznie zamysł jest fajny (szczególnie po zrobieniu z gry produkcji darmowej - ach, przeklinać musieli tę decyzję ludzie, którzy na starcie wydali kilkadziestąt złotych w sklepie), ale recykling miejscówek (miasta z Carbona i Most Wanted połączone w jedno), specyfika MMO (która mnie w ogóle nie bierze) i mocno średnie oceny od niemal wszystkich recenzentów zadecydowały - pas! Ale gra chyba radzi sobie lepiej, niż Motor City Online, które było pierwszym podejściem EA do stricte multiplayerowego Need for Speed, a zniknęło z rynku w dwa lata po premierze (zaś World ponad rok temu cieszyło się z milionowego użytkownika).

Przykładowe oceny: GOL - 4/10 (W zasadzie sama rozgrywka, czyli wyjęte z kontekstu ściganie się po mieście, jest całkiem w porządku. Niestety w aspekcie MMO produkcja zawodzi na całej linii i nuży wyjątkowo szybko.), Metacritic - 62/100

Need for Speed: Hot Pursuit

No, nareszcie coś konkretnego! Pierwsze materiały prezentujące grę sprawiły, że przez chwilkę poczułem się młodszy o niemal 10 lat. Zwykłe, "codzienne" drogi, malownicze scenerie, nieustępliwa policja i piękne auta. Nowy Hot Pursuit jawił się jako spełnienie marzeń. Produkcję obecnie mam zainstalowaną na swoim komputerze i gram sobie z doskoku. Wszystko jest na swoim miejscu i generalnie jestem usatysfakcjonowany, ale mimo wszystko pełnej ekstazy brak. Pewnie racje mają ci, którzy pisali w recenzjach, że gracze czysto single'owi dosyć szybko tytułem się znudzą, bo sercem zabawy jest rywalizacja z kolegami. Ale jeszcze dam grze szansę, bo na to zasługuje. Dodatkowy plusik HP dostaje za tłumaczenie - napis "dostajesz awans" kojarzy mi się jednoznacznie ze słynnym sieciowym komiksem autorstwa Jakuba Dębskiego.

Przykładowe oceny: Gamespot - 8,5/10 (X360, recenzji pecetowej brak), GOL - 8,5/10 (Need for Speed: Hot Pursuit to najlepsza gra z serii co najmniej od czasów Most Wanted, a śmiem twierdzić, że być może i od Porsche Unleashed.), Metacritic - 86/100

I tak to wygląda z mojej perspektywy... Już niedługo premierę będzie miała zupełnie nowa (dosłownie i w przenośni) odsłona serii - Need for Speed: The Run. Z jednej strony - przejażdżka przez całe USA, trasy prowadzące od A do B, świetne auta, środowiskowe przeszkadzajki i ładna grafika sprawiają, że wygląda to fajnie. Z drugiej hasanie po dachach i klepanie policjantów po buziach w formie QTE i raczej sceptycznie nastawieni użytkownicy wersji demonstracyjnej każą się nad zakupem dwa razy zastanowić. Szczęście w nieszczęściu - ciągle mam na komputerze Windowsa XP, więc może do czasu przesiadki na 7 gra odpowiednio stanieje?

fsm
12 listopada 2011 - 10:17