W świecie ruchomych obrazków, zwanych przez gawiedź filmami, bywa tak samo, jak w przypadku innych wytworów kultury. Powstają arcydzieła, powstają dramatyczne gnioty, powstają filmy niezłe, średnie itd. Czasami jednak bywa tak, że dana produkcja wyróżnia się jakimś konkretnym CZYMŚ. Możemy mieć do czynienia z filmem niezłym, czy wręcz dobrym, który zostaje straszliwie splamiony np. beznadziejnym zakończeniem. Możemy tez obejrzeć jakaś górę wzdętych foczych trucheł posiadającą jeden lub dwa zaskakująco dobre, zważywszy na jakość całości, elementy (świetną muzykę czy zacną kreację aktorską).
Zapraszam do zapoznania się z taką właśnie listą - przedstawię filmy, które były na dobrej drodze do zostania kupą, średniakiem lub czymś fajnym, ale zawierają w sobie element przeczący całej reszcie (w sposób pozytywny lub negatywny). Z przyczyn oczywistych ostrzegam - mogą się zdarzyć spoilery.
Zapowiedź
Można lubić Nicholasa Cage'a. Można go nie lubić. Ale bez wątpienia Alex Proyas (twórca świetnego Dark City) stworzył w tym filmie całkiem przekonującą wizję końca świata. Film ogląda się dobrze, intryga się zagęszcza, a sekwencje katastrof zachwycają. Wszystko jednak bierze w łeb, gdy docieramy do zakończenia. Reakcję na to, co widać na ekranie można określić pięknie angielskim WHAT (bez znaku zapytania) ewetualnie klasycznym WTF. Oj, słabo.
2012
Roland Emmerich, ojciec chrzestny współczesnego kina katastroficznego, popełnił niedawno film totalny. Z jednej strony jest fatalnie beznadziejny, pełen idiotycznych niedorzeczności i hollywoodzkich schematów, ale jednocześnie nie sposób nie uśmiechać się na widok totalnej destrukcji i jakiejś takiej ogólnej, dziecięcej radochy wylewającej się z ekranu. Rewelacja i gniot w jednym.
Piekielna Głębia
Deep Blue Sea to raczej słaby film o superinteligentnych, komputerowo wygenerowanych rekinach i pamiętać o nim nie warto. Jest jednak w nim jedna piękna scena, podczas której Samuel L. Jackson wygłasza żarliwą przemowę do pozostałych bohaterów, a na sam jej koniec zostaje zeżarty przez sprytnego rekina. Czad. I dzieje się to jakoś w połowie filmu, więc zaskoczenie pozytywne (taka sława ginie?).
Southland Tales
Film pod cudownie durnowatym polskim tytułem Koniec Świata to dzieło autora przewspaniałego Donniego Darko, nic więc dziwnego, że oczekiwania były wysokie. Co było ok? Klimat, strasznie pokręcone sekwencje i połączenie w jedno kilku wątków. Co nie było ok? W zasadzie cała reszta. Richard Kelly stworzył uniwersum i potężną opowieść rozciągającą się poza film (są jakieś komiksy i historyjki dopełniające całości), która zamknięta w trwającym niemal 2,5 godziny filmie strasznie się rozlazła i była trochę bez sensu. Słowo klucz - przekombinowanie.
Doom
Andrzej Bartkowiak dostał kupę kasy na sfilmowanie jednej z najsłynniejszych gier i wyszedł z tego smutny średniak. Nie był bardzo zły, ale na pewno nie był dobry jako całość. Dobre jednak były dwie rzeczy - fantastyczna ścieżka dźwiękowa Clinta Mansella i sekwencja FPS pod koniec filmu. Tyle.
Zdarzenie
M. Night Shyamalan wystartował fantastycznie, ale szybko zaczął obniżać loty. Jego Zdarzenie to dziwny, niedorobiony i głupkowaty film, który pamiętam z powodu świetnego, tajemniczego zwiastuna prezentującego fajny (i niewykorzystany) punkt wyjścia dla dobrej historii oraz tradycyjnie dobrej muzyki Jamesa Newtona Howarda. Nastąpiło bolesne zderzenie (ha!) z rzeczywistością.
Transformers: Zemsta Upadłych
Nienajlepszy to był film (z powodów wielu, o których pisać tu nie trzeba), ale miał jedną, naprawdę zacną rzecz - scena walki Optimusa z trzema Deceptikonami na drzewiastej polance. Doskonale sfilmowana, pokazana z odpowiednia ilością detali i z fajną choreografią. Podczas tej potyczki widać, co robią roboty, w przeciwieństwie do całej reszty filmu.
Skyline
Ten beznadziejny kupsztal (ach, jak te zwiastuny potrafią kłamać) to wyjątkowo dobrze technicznie zrobiony zły film. Ale i tak najlepszą jego częścią są fabularyzowane, efektowne napisy końcowe. Obejrzyjcie tylko je, nie stracicie niczego.
Braterstwo Wilków
Znacie to? Film w sumie średni - oglądało się go (tylko i aż) ok i pewnie bym o nim nie pamiętał, gdyby nie dwie rzeczy. Całość była prześlicznie sfilmowana i miała rewelacyjnie pokazane walki w zwolniono-przyspieszonym tempie (pierwsze naparzanie się Dacascosa z bandziorami w deszczu to czysta poezja).
Zupełnie świadomie nie umieszczam na liście produkcji typu Pirania 3D, Niezniszczalni, Lake Placid czy Węże w Samolocie, bo to jest zupełnie osobna kategoria produkcji robionych w ściśle określonym stylu i poetyce. Z pewnością jednak nie pomyślałem o całej masie tytułów, które być może mi przypomnicie w komentarzach. Zatem - jakie jeszcze znacie beznadziejne filmy z fajnym elementem lub filmy dobre, ale zgrzytające w jakimś miejscu?