Właśnie zakończył się ostatni wyścig sezonu 2011 w Formule 1. Tor w Sao Paulo w Brazylii nie przyniósł żadnych rewelacji, mistrza indywidualnego i wśród konstruktorów poznaliśmy już kilka wyścigów temu, więc walka toczyła się właściwie tylko o drugie i trzecie miejsce w generalnej klasyfikacji kierowców. Czy sezon można zaliczyć do przełomowych? Czy rozwiązania zastosowane w tym sezonie okazały się trafione? Zapraszam na krótkie podsumowanie.
Sebastian Vettel i Red Bull Racing - te dwie składowe złożyły się na absolutną dominację sezonu w niemal każdym aspekcie. Począwszy od kwalifikacji i miejsc na podium, kończąc na niezawodności bolidu, które w ostateczności przyczyniły się do wywalczenia przez Sebastiana Vettela tytułu Mistrza Świata wśród kierowców (11 wygranych wyścigów, 395 punktów na koniec sezonu) i tytułu Mistrza Świata wśród konstruktorów dla bezkonkurencyjnego zespołu Red Bull (bezkonkurencyjnego również w kategorii szybkich pit-stopów).
Dla polskich kibiców sezon rozpoczął się w najgorszy z możliwych sposobów - fatalnego (tragicznego?) wypadku Roberta Kubicy w rajdzie Ronde di Andora, który wykluczył go na cały sezon 2011. Smutek tym większy, iż bolid przygotowany przez Kubicę na początku sezonu spisywał się wyśmienicie, dając tym samym miejsca na podium (trzecie miejsca) w dwóch pierwszych wyścigach Vitalyowi Petrovovi i Nickowi Heidfeldowi. Później było już tylko gorzej (co, moim zdaniem, wynikało z braku odpowiednio szybkiego rozwoju bolidu), ostatecznie doszło do tego, że zespół Lotus-Renault dosłownie wykopał Quick Nicka, który jednak aż taki "quick" się nie okazał - skończyło się w sądzie, a w fotelu zasiadł Bruno Senna, który pokazał się z o wiele lepszej strony niż rok temu podczas startów w HRT. Nie da się jednak ukryć, że zakończenie sezonu na piątym miejscu LRGP (zwłaszcza po dobrym początku), któremu po piętach deptało Force India należy potraktować jako porażkę.
Sezon zapamiętamy także jako słabą formę Fernando Alonso, Marka Webbera i, przede wszystkim, Lewisa Hamiltona. O ile kiepskie wyniki Alonso można potraktować jeszcze jako wynik słabej dyspozycji zespołu (o ile Ferrari może być słabe - po prostu było poniżej oczekiwań), o tyle Webber i Hamilton wszystko zawdzięczają tylko i wyłącznie sobie. Każdy z nich dysponował przecież bardzo dobrym bolidem (jakości bolidu stworzonego prez Adriana Neweya nie trzeba komentować, jednocześnie trzeba zaznaczyć, że kolega zespołowy Hamiltona, Jenson Button, został Wicemistrzem Świata).
Jeśli chodzi o środek stawki - Mercedes miał potencjał, ale jednak czegoś zabrakło. Punkty zdobyte przez Schumachera i Rosberga zaliczają się raczej do tych niezbyt imponujących, ale w mojej ocenie Rosberg w tym sezonie był nijaki - w jeździe Schumachera było o wiele więcej charakteru. Sauber zalicza progres i nie ma najmniejszego powodu, by przyczepić się czy to do Kobayashiego (zwanego też w padoku KobaCRASHim) czy do Pereza. Także Force India coraz lepiej czuje się w F1, a Torro Rosso zaczęło rozkręcać jakoś na etapie 2/3 sezonu. Williams to już inna bajka - zaliczył jeden z najgorszych sezonów w historii. Na słabą formę zespołu nie poradził nic nawet świetnie jeżdżący w sezonie 2009 w barwach Brawn GP Rubens Barichello.
Wśród słabszych zespołów zdecydowanie najlepszy był Lotus (swoją drogą - bolidy Lotusa wyglądają prześlicznie!), Virgin i HRT to wciąż ta sama, słaba forma.
Weźmy na warsztat nowości zastosowane w sezonie 2011 - na pewno warto wspomnieć o trzech, które przede wszystkim przyczyniły się do zmian taktyki i postrzegania samego widowiska - opony Pirelli, powracający KERS i nowy DRS. Nowe opony miały być o wiele mniej wytrzymałe od wcześniejszych opon firmy Bridgestone, ich mieszanka była kilkakrotnie zmieniana na przestrzeni sezonu, ostatecznie gradacja opon była tylko nieznacznie mniejsza niż konkurencyjnego dostawcy i nie było mowy o sześciu pit-stopach w ciągu wyścigu (oczywiście w lepszych zespołach). Bardzo często mieliśmy do czynienia z jedną, góra dwiema zmianami kompletu opon przez zespół w czasie wyścigu. KERS jak KERS, kierowcy z niego korzystali i tyle. Szerzej można rozpisać się o ruchomym tylnym skrzydle (DRS), które miało poprawić ewektowność wyścigów i ilość wyprzedzeń. O ile wyprzedzeń faktycznie było więcej, o tyle nad efektywnością bym się zastanowił. Pisałem już kiedyś o nowych zmianach w F1 i swojego zdania nie zmieniam. DRS dla mnie zabija ducha rywalizacji i koniec.
Co w przyszłym sezonie? Nie wiemy jak będą wyglądały migracje kierowców (niepewny jest los Barichello, Sutila, Glocka i kierowców Lotus-Renault i Torro Rosso). Nie wiemy też co stanie się z Robertem Kubicą - czy będzie gotów na testy? Czy na początek sezonu 2012 będzie już w stanie się ścigać? Jeśli tak to w jakim zespole? Czy będziemy mieć do czynienia z jakimikolwiek nowymi patentami lub przepisami? Tego nie wiemy, pozostaje nam czekać do 18 marca, a wcześniej wypatrywać informacji w sieci, no ficjalnej stronie F1 (polecam!) i miesięczniku F1 Racing (także polecam).
Nie mniej - sezon 2011 (mimo dominacji Red Bulla i Sebastiana Vettela) uważam, jak każdy zresztą, za bardzo widowiskowy i pozostaje nam dziękować F1 za to, że jest i dostarcza nam tylu niezapomnianych wrażeń. Z sezonu na sezon kocham F1 coraz bardziej ;)
A co Wy sądzicie o minionym sezonie?