Co po Skyrim? - Matio.K - 9 grudnia 2011

Co po Skyrim?

Codziennie, nawet kilka razy dziennie, przeglądam serwisy growe głodny informacji. I powoli, acz nieubłaganie, dochodzę do wniosku, że dzień bez choćby najmniej wzmianki na temat Skyrima, to dzień zmarnowany. A także mniejsza ilość odsłon, bo jest teraz na absolutnym liderem w kategorii "o tym się mówi", "o tym się pisze", "na to się narzeka". Strach lodówkę otworzyć.

We wszechświecie da się zauważyć, że nawet gwiazdy umierają i odchodzą z dużym hukiem, więc zjawisko hype'u ustąpi miejsca kolejnej grze, ale liczne zera na koncie developera pozostaną. Czy w związku będzie chciał kuć żelazo póki gorące, czy może pozwoli płynąć wydarzeniom swoim torem, tak, by potencjalne zyski nie przyćmiły jakości? Przyznam, że gdybym znalazł się w butach osoby do której należy decyzja, miałbym nie lada dylemat. Pal bowiem licho ideały gracza, albo politykę Blizzarda ["when it's done"] - gry to przede wszystkim biznes, a wysoka jakość wynika nie tyle z dobrotliwości autorów ["kochani - nie śpieszmy się i podszlifujmy sobie jeszcze tytuł"], ale chęci uzyskania możliwie najwyższych not w prasie, aby przełożyło się to na sprzedaż. Dlatego szanuję decyzję wydawców, którzy potrafią odnaleźć w tym wszystkim złoty środek. Chyba najlepszym przykładem, jaki przychodzi mi w tej chwili do głowy, jest nowa odsłona Batmana. Sukces pierwowzoru nie sprawił, że komuś woda sodowa uderzyła do głowy i oddano nam sequel z prawdziwego zdarzenia. Czuję się potraktowany uczciwie, bo produkt jest najwyższej jakości, nie sprzężono tego z premierą filmu, czy innej formy wsparcia - całość obroniła się wykonaniem i sprzedała się przy tym znakomicie. Niech teraz pojawią się wycięte, bądź przygotowane na tą okazję DLC i niech rozpocznie się trzepanie pieniędzy, ale życzyłbym sobie, by Bethesda również zastosowała podobne podejście. Najlepszym wyjściem jest oczywiście już kolejna, nieubłaganie zbliżająca się generacja konsol, oraz oddanie tytułu odważnego, który nie będzie bał się jeszcze śmielej forsować pewne rozwiązania. Bo jeśli pozostaną raz jeszcze przy tej krainie [mimo jej fantastyczności] bojąc się jak gracze zareagują na zmiany, a dostaniemy nieśmiały sequel pokroju New Vegas, to pomimo, iż pewnie będę bawił się przyzwoicie, to gdzieś tam w głębi duszy poczuje rozczarowanie decyzją osoby, w której butach nie chciałbym się znaleźć.

Matio.K
9 grudnia 2011 - 17:51