Niedoceniani i niechciani piłkarze są wszędzie - Brucevsky - 28 grudnia 2011

Niedoceniani i niechciani piłkarze są wszędzie

Źródło: sportlive.it

„U siebie gwiazd nie widzą”. Tak właśnie sobie myślę, gdy patrzę na politykę niektórych klubów piłkarskich. Najbardziej interesująca mnie liga włoska jest tutaj najlepszym przykładem. Od lat bowiem poszczególne drużyny często bez walki wypuszczają do konkurentów lub za granicę talenty, o które później bije się pół kontynentu. Aż boję się pomyśleć ile gwiazd w ten sposób straciliśmy my, bo okazało się, że kilku trenerów i prezesów wolało postawić na przereklamowanego Serba niż młodego Polaka ze szkółki.

O naszej lidze jednak nie będę pisał, wolę skupić się na bardziej znaczących wpadkach z Italii. Wybiórczo, bo z pamięci, zdecydowanie na czele w takiej niezbyt chlubnej statystyce jest Fiorentina. Giampaolo Pazzini i Pablo Daniel Osvaldo, kojarzycie nazwiska? Obaj jeszcze kilka sezonów temu siedzieli na ławce we Florencji, choć już wtedy wielu mówiło, że to gracze ze sporymi umiejętnościami. Obaj zresztą potrafili udowodnić to na boisku, gdy już dostawali szansę. Było tych okazji jednak za mało i drogi drużyny i piłkarzy się rozeszły. Obaj potrzebowali trochę czasu na udowodnienie swojego potencjału. Osvaldo próbował sił w Bologni, potem wyjechał w świat. W Espanyolu Barcelona odżył. Wkrótce stał się celem transferowym dla wielu. Kupiła go Roma, która teraz byłaby chyba nad strefą spadkową, gdyby nie długowłosy snajper. Pazzini podobnie. W Sampdorii udowodnił, że to solidny napastnik. Inter to dostrzegł i szybko ucieszył się z właściwie zainwestowanych pieniędzy. A Fiorentina? Została ze starzejącym się i nieskutecznym Gilardino.

Alessandro Matri to bolesny przykład wpadki Milanu. Chłopak przez wiele lat udowadniał wszystkim swój talent na Sardynii. Dopiero odbudowujący się Juventus dał mu jednak szansę na zaistnienie w świadomości europejskich fanów futbolu. Z taką pracowitością i podejściem do piłki nożnej Włoch w pełni zasłużenie dostał kredyt zaufania od władz ze stolicy Piemontu. W Milanie jednak nikt mu go nie dał, choć teraz pewnie bardzo chętnie takiego zawodnika by w kadrze powitano. Albo i nie, bo jest chyba zbyt „poukładany” jak na wybuchowy skład z Mediolanu.

„Stara Dama” też ma jednak swoje wpadki. Sebastian Giovinco męczy się teraz w Parmie chociaż cały Półwysep Apeniński wie, że to niezwykły talent. W Juventusie trochę czasu zmarnował, a teraz wciąż musi udowadniać swoją wielkość na prowincji. Pytanie kiedy ktoś pójdzie po rozum do głowy i ściągnie taki diament do siebie. I zakładam, że się nie zawiedzie. Uzupełniając tę listę gigantów i ich pomyłek, Roma i Alessio Cerci. We Florencji pomocnik swoimi występami daje ostatnio powody do bólu głowy właścicielom z Rzymu. Wypuścili z rąk spory talent i chłopaka z sercem do gry. A takich ludzi w kadrze potrzeba, co potwierdza regularnie Daniele De Rossi. Bez niego organizm ze stolicy już dawno czołgałby się w środku tabeli. Pomocnik robi jednak różnicę. Charakterem, uniwersalnością i oddaniem wobec drużyny.

Powyższe przykłady dość znaczące, ale i niewielkie w porównaniu do takiego Manchesteru City. Ten klub akurat wychowanków może nie wyrzucał za burtę, ale z czystym sumieniem odesłać Jo, Caicedo, Adebayora i Santa Cruza nie każdy by potrafił. W ich przypadku jednak nikt za nimi na Etihad Stadium nie tęskni, bo ściągnięto bardziej medialnych/lepszych. W Serie A jest inaczej. W naszej lidze tym bardziej. Niedoceniane talenty w ogóle się nie pojawiają, aby błysnąć w innych zespołach. No chyba że o kimś zapomniałem...

Brucevsky
28 grudnia 2011 - 14:48