Czy kojarzę Dead Island? Słabo. Znam natomiast świetny zwiastun ten pod tą samą nazwą. Oglądało się go z wypiekami na twarzy, a ponoć zaistniał jeszcze w odpowiedniej kategorii w ramach „Game of the Year Awards” serwisu gametrailers, jako jeden z najlepszych w tym roku. Że co proszę? Że grę promował? - Tak mogłaby w zasadzie wyglądać odpowiedzieć przeciętnego, zagranicznego gracza.
W chwili, gdy w sieci pojawił się renderowany trailer tej polskiej produkcji, odniosłem wrażenie, że nie mówiło się wtedy o niczym innym. Jeśli nie mieliście okazji obejrzeć, to teraz macie szansę nadrobić ową zaległość.
Aż miałoby się ochotę odwiedzić najbliższy sklep, co zapewne właśnie czyniły osoby, które nie zrobiły nic ponad obejrzeniem trailera i wypatrzeniu loga z grą na półce. A tu klops – zamiast dramatu rodziny w konwencji survival horroru, mamy hack&slash, czy zupełne przeciwieństwo do zapowiadanych atrakcji. I niechybnie odnoszę wrażenie, że to właśnie zjawisko hype’u zadecydowało o ogromnym, jak na polskie warunki, sukcesie sprzedażowym, bo jeśli wierzyć statystykom, to swoich właścicieli znalazło kilka milionów pudełek. Na ironię zwiastun był robotą zewnętrznej firmy, nie polskiej, a w dodatku sam pomysł wyszedł od niemieckiego wydawcy, Deep Silver. A patrząc na rozbieżne opinie na Metacritic, w moich przypuszeniach tylko się utwierdzam. Mylę się?