Mały wpis o małym projekcie. Kliknęliście już na powyższy filmik? Czy możne wolicie najpierw przeczytać ten krótki opis? Na rzecz trafiłem przypadkiem, a jest ona dosyć oryginalna. Gnilley to zrobiony na potrzeby Game Jam Sydney 2010 (wiem, rzecz jest już stara - ale COZTEGO!!!) projekt niejakiego Glena Forrestera. Była nagroda? A jak - za najbardziej oryginalną kreację. A o co chodzi? Jest sobie wyglądająca jak sprzed 30 lat zeldo-podobna niemal-gra, w której śmieszny ludek łazi po kanciastych planszach, a gracz musi WRZESZCSZEĆ ILE SIŁ do mikrofonu, by zlikwidować wrogów i odblokować sobie przejście. Tylko tyle. Aż tyle. Pomysł iście satański, bowiem każdy z nas bez wątpienia miał okazję podczas wirtualnej młócki rzucić jakimś wyrazem, który jest uznany za wulgarny. I uczynić to niczym zraniony niedźwiedź - bardzo głośno. Gnilley to zalążek projektu, który pozwoli robić to zupełnie bezkarnie - chwilowo Glen i kolega próbują zebrać fundusze na zrobienie z tego prawdziwej gry (która prócz wrzasków bawić sie będzie kolorystyką - tak, jak w oryginalnym, ale porzuconym założeniu).
W rozwinięciu macie inny filmik autorstwa kogoś-tam, kto chyba nieźle bawi się wrzeszcząc. A tu jest oficjalna strona projektu i link do pobrania prototypu. Miłego darcia się :) Ja niestety nie mam chwilowo technicznych możliwości sprawdzenia siły mego gardła.