Moja kariera w FIFA 12: dzień dobry panie kryzysie - Brucevsky - 21 stycznia 2012

Moja kariera w FIFA 12: dzień dobry panie kryzysie

Tryb kariery w FIFA12 potrafi wciągnąć i zaoferować niesamowitą zabawę. Postanowiłem połączyć swoje pasje i relacjonować Wam na bieżąco swoje postępy z gry. Mam nadzieję, że będziecie z tego czerpać tyle samo satysfakcji, co ja.

Po fatalnym starcie Chateauroux zdobyło pierwsze punkty i awansowało do bezpiecznej strefy. Gdy wszystko wydawało się zmierzać w dobrym kierunku kontuzje odnieśli Grange i Lafourcade, drugi i trzeci najważniejszy zawodnik w składzie na początku rozgrywek…

Pierwszym rywalem dla osłabionej ekipy była jedna z najgorszych drużyn rozgrywek w tym momencie, Amiens. Rywale także przetrzebieni kontuzjami i mogący się „pochwalić” serią trzech porażek z rzędu. Okazało się jednak, że motywacji więcej mieli goście i to oni cieszyli się z jednobramkowego zwycięstwa. Kryzys w Chateauroux nie pukał już do drzwi. On już zdejmował palto w przedpokoju.

Potyczka z Metz miała dać odpowiedź na wiele pytań, ale zamiast tego tylko zamgliła obraz. Wygraliśmy 4:1 po dwóch trafieniach Dupuisa, pierwszej bramce Essombe (a jednak potrafi) i kolejnym golu lidera drużyny w tym momencie, Hautcoeura. W porównaniu do poprzedniego meczu zespół zaprezentował się o niebo lepiej i zachwycał w ofensywie. Szczerze mówiąc, trochę zgłupiałem, patrząc jak po bezbarwnym występie z Amiens nagle moi piłkarze rozbili kolejnego rywala. To była jednak tylko zasłona dymna...

Nawet i Fernandez obniżył loty

Z Boulogne nic nie wychodziło. Do składu wrócił Lafourcade, ale przeszedł obok meczu. Dostaliśmy jedną bramkę z rzutu rożnego, a w ataku nie stworzyliśmy nic, aby móc wyrównać. Z Tours w kolejnej kolejce było jeszcze gorzej. Fernandez dwukrotnie podał pod nogi napastników rywali, a potem jeden z defensorów sprokurował rzut karny. Golkiper próbował się zrehabilitować i obronił pierwszy strzał, ale z dobitką nie miał już szans. Linia pomocy w ogóle nie istniała, a prawy skrzydłowy, już tradycyjnie, tylko stracił kilka piłek.

Chaos w obronie wykorzystało także Le Havre. Rywale zagrali z trzema napastnikami, którzy byli bardzo szeroko rozstawieni. Skończyło się na 1:4. Faque i Scaramozzino pozwolili na kilka rajdów, które skończyły się celnymi dośrodkowaniami do czekającego przed bramką Keseru. A zaczęło się nawet dobrze, bo kolejnego gola zdobył Hautcoeur. W dalszej części meczu tradycyjnie skrzydłowi i pomocnicy oddali jednak pole gry i pozwolili rywalom na wszystko. W ten sposób przyszła pora na korekty w ustawieniu.

Panowie, dokąd to zmierza?

Kolejne spotkanie pokazało, że na niewiele się one jednak zdały i wciąż Chateauroux prezentowało się marnie w ofensywie. Przynajmniej jednak udało nam się po raz pierwszy utrzymać zero z tyłu. Nie popisali się napastnicy Clermont i skończyło się na bezbramkowym remisie. Podobnie skończył się mecz z Istres, najgorszą ekipą Ligue 2. Obie strony grały katastrofalnie i gdybym zapłacił za bilet to po godzinie poszedłbym do kasy żądać zwrotu pieniędzy. Nawet przed konsolą krzywiłem się widząc jak piłkarze obu stron popisują się stratami piłki po nieprzemyślanych rajdach, niedokładnymi podaniami i seryjnie wybijają futbolówkę na auty. Postanowiłem skończyć z kombinowaniem.

Przeniosłem się na ustawienie defaultowe, 4-3-3. Zawodnicy stoją na boisku dalej od siebie i liczę, że nie będzie teraz takiego tłoku i chaosu w środku pola. Operacja powiodła się i pacjent przyjął nową formację. W meczach z Arles-Avignon i Guingamp zdobyliśmy sześć punktów i zanotowaliśmy dwa skromne zwycięstwa po 1:0. Oba gole zdobył oczywiście Dupuis, któremu asystowali Lafourcade i Essombe. Skrzydłowi urwali się przy liniach bocznych i dograli do stojącego przed bramką snajpera, który z kilku metrów nie dał szans bramkarzowi. Wracamy na właściwe tory, choć na pewno będzie trzeba jeszcze kilka rzeczy poprawić.

Transferowa retrospekcja

Od początku rozgrywek jednym z najważniejszych ogniw pierwszej jedenastki jest Kevin Dupuis. Snajper nie tylko jest najskuteczniejszym graczem drużyny, ale i najlepszym asystentem, który przyczynił się do bramek zdobytych choćby przez Lafourcade. Niewiele jednak zabrakło, aby ten francuski talent zmienił latem otoczenie. Długo walczyło o niego Amiens, które w pewnym momencie chciało zaoferować nawet 2 200 000 Euro. To ogromna kwota jak na obecne realia i sytuację finansową Chateauroux. Ponieważ jednak nie znaleźliśmy sensownego zastępstwa, a i pokładaliśmy spore nadzieje w możliwościach Dupuisa, więc odrzuciliśmy nawet i tę propozycję. Dzisiaj możemy przyznać, że był to właściwy ruch.

I powrót do gry

W kolejnym spotkaniu z liderującym RC Lens straciliśmy pierwszego gola od czterech meczów. Nie przegraliśmy jednak, bo znowu uratował naszą skórę Dupuis. Z tego meczu na pewno warte zapamiętania były oba gole. Fantastyczny rajd jednego ze skrzydłowych rywali i świetny wolej mojego napastnika. Mogło być jeszcze lepiej, ale wprowadzony po przerwie Wehrman w 90 minucie zmarnował sytuację sam na sam z bramkarzem. Dobra passa trwała jednak dalej i w potyczce z Amiens znowu zatriumfowaliśmy. Co prawda z problemami, ale udało się. Zmęczony Dupuis nie dograł do 90 minuty i pozwolił wejść Beauvue, który w 83 minucie strzelił bramkę po indywidualnej akcji. Tradycyjnie nie zabrakło też niewykorzystanych okazji. Tym razem zawiedli Baby i wracający do pełni sił Grange. Bramki ze spotkania z Lens poniżej (uwaga na głośność, przepraszam)

Naszym następnym przeciwnikiem było Arles-Avignon, a stawką, awans do kolejnej rundy Pucharu Francji. Z taką formą, mieliśmy szansę na dobry rezultat. O tym czy się udało go osiągnąć przeczytacie już w kolejnym odcinku.

Brucevsky
21 stycznia 2012 - 09:01