Trzeba dużo dać od siebie – recenzja Red Card Soccer - Brucevsky - 17 lutego 2012

Trzeba dużo dać od siebie – recenzja Red Card Soccer

Brucevsky ocenia: RedCard 2003
73

Red Card Soccer jest przedstawicielem nieco zapomnianej dzisiaj szkoły gier piłkarskich, w których zasady były traktowane z przymrużeniem oka, a najważniejsza była dobra zabawa grających. Nie oznacza to jednak, że jest to diament, na który trzeba w tym momencie polować.

Jeszcze na przełomie wieków w segmencie gier piłkarskich nie brakowało różnych serii, które próbowały na odmienne sposoby wyróżniać się z tłumu innych. Jednym z ostatnich takich wyjątków, nim nadszedł czas molochów od Konami i EA, był właśnie produkt Midway, Red Card Soccer. Bardzo zręcznościowa sportówka, w której zawodnicy brutalnie faulują się na boisku i posyłają superstrzały w zwolnionym tempie, które wbijają golkiperów do bramki.

Teoretycznie od takiego tytułu nie powinno się oczekiwać zbyt wiele. Fundamenty Red Card Soccer są mocne i opierają się na prostej, a jednocześnie bardzo grywalnej formie rozgrywania spotkania. Brakuje tam wymyślnych  ustawień, nie decyduje się nawet o wyglądzie pierwszej jedenastki, a jedyne co nas interesuje to ewentualne zmienienie formacji w czasie meczu. Najważniejsze jest powstrzymanie pędzącego z piłką rywala w jakikolwiek sposób i władowanie mu piłki między słupki. To sprawia, że gra najlepiej prezentuje się w trybie wieloosobowym i przynosi najwięcej zabawy jako opcja przy kanapowym multiplayerze. Produkt Midway ożywia dawne czasy, gdy razem siedziało się na sofie, głośno krzyczało, szturchało i deprymowało nawzajem, aby wygrać potyczkę lub mecz. Sam kilkukrotnie sprawdziłem w ten sposób możliwości Red Card Soccer i muszę jej oddać, że egzamin zdała.

W przypadku samotników tak różowo nie jest, choć autorzy nie poszli na łatwiznę i dali coś więcej niż pojedyncze mecze i jakikolwiek turniej. Mamy tryb „Conquest”, w którym musimy pokonać wszystkie reprezentacje narodowe, aby awansować do mistrzostw świata i jednocześnie odkryć ekipy specjalne, jak małpy lub funkcjonariusze SWAT. Brakuje jednak w tym wszystkim jakiejś większej głębi, ale z drugiej strony, nie powinniśmy jej oczekiwać przy zakupie tego tytułu.

To co stanowi największy problem Red Card Soccer to liczne uproszczenia. Animacji jest ledwie kilka i szybko się powtarzają. Komentatorzy już po trzech meczach zaczynają mówić to samo, doping kibiców jest niemrawy, a boiskowe efekty niezbyt porywające. Zabrakło ciekawych powtórek najlepszych akcji czy choćby kilku różnych „cieszynek”. To sprawia, że wydarzenia na ekranie telewizora szybko zaczynają się powtarzać i urozmaicać je musimy sobie sami, np. zajmując się dokuczaniem przegrywającemu oponentowi, który siedzi obok. Jako samotnik praktycznie nie mamy wyboru i musimy tę wadę zaakceptować. Produkt Midway nie zestarzał się ładnie, ale mimo to wciąż bawi. Głównie, gdy ma się dobrych partnerów do gry. Szkoda, że dzisiaj takie tytuły już nie powstają, do dystrybucji sieciowej byłyby jak znalazł.

Brucevsky
17 lutego 2012 - 19:43