Dzisiaj przypomniałem sobie o jednej z moich ukochanych „bajek” z dzieciństwa. Chociaż niewiele tam z bajki, lub baśni. Mowa o serialu animowanym, który nie tylko chwyta za serce i powoduje łzy, ale wciąż trzyma się niezwykle dobrze. O serialu, który oglądałem ostatni raz rok temu, a zarazem wtedy obejrzałem go pierwszy raz – w sposób pełny i zrozumiały.
Opowieść o Zwierzętach z Zielonego/Ginącego Lasu, powstała na bazie książek których nigdy nie przeczytałem, lecz przeczytać zawsze chciałem, to wszystko co najlepsze w europejskiej animacji – piękna muzyka, doskonale dobrane głosy, ciekawa tematyka i ekologiczne, mądre przesłanie, aktualne po dziś dzień. Ale to także opowieść o cyklu życia i śmierci, brutalnej naturze i walce zwierząt o przetrwanie. Walce z człowiekiem, walce z góry przegranej.
Zwierzęta opowiadają historię istot wypędzonych ze swojego siedliska przez postępującą industrializację świata – las ginie, zwierzęta muszą odnaleźć nowe siedziby. Czy jest to łatwe? Nie… ale gdzieś daleko, gdzieś daleko jest ponoć miejsce, miejsce-rezerwat, które ma owe zwierzęta uratować. Tylko droga jest długa, a uratować trzeba każdego kto przyłączy się do podróży – drapieżnika, roślinożercę, starego, młodego. Podróżnicy muszą nie tylko nie pozabijać się nawzajem, przejść przez siedliska człowieka, lecz również nawiązać nietypowe sojusze. Co łatwe nie jest.
Podróż Zwierząt jest pasmem tragedii. Drogi, autostrady, brak żywności, głód drapieżników, słabość niektórych gatunków – wszystko zbiera swoje żniwo, krwawe, okrutne żniwo. Nawet sam rezerwat, w którym toczy się drugi oraz trzeci sezon serialu, okazuje się miejscem, gdzie trzeba walczyć o przetrwanie – w końcu istoty, które go zamieszkują niekoniecznie chcą się dzielić żywnością oraz terytorium z uciekinierami.
Ten serial animowany, nie tylko wspaniale korzysta z pewnych archetypowych w kulturze całego świata postaci, ale porusza także problemy od zawsze obecne w historii świata. Głód. Samotność. Śmierć. Wojny terytorialne i ekonomiczne. Ekspansję człowieka. Z jednej strony to mocno edukacyjna, brutalna, łamiąca serce i nie ugrzeczniona opowieść o naturze, kojarząca mi się z Curwoodem, czy Londonem, a z drugiej mocna przenośnia dotycząca ludzi, dotycząca spraw nas, troszeczkę bardziej rozwiniętych zwierząt.
Zwierzęta zasługują na aplauz z kilku powodów - przede wszystkim aktorzy podkładający głos spisali się świetnie. Naprawdę przyjemnie słucha się angielskiego w ich wydaniu. Po drugie, sama historia jest napisana niesamowicie dobrze. To jeden z nielicznych seriali animowanych, które w tak inteligentny sposób posługują się śmiercią tragiczną, nagłą, lub spokojną, ale także które w tak inteligentny sposób wprowadzają nowych bohaterów. Wreszcie, Zwierzęta to serial, który przemawia do różnych pokoleń, ponieważ każde znajdzie tutaj coś dla siebie. Oprawa dwóch pierwszych sezonów pokazuje także, że nie tylko Japonia potrafi zapewnić świetną animację i dźwięk. Samo intro powoduje u mnie do dziś burzę emocji:
Dwie pierwsze serie są bezkompromisowe, pokazują nam wspaniałe postaci, które umierają. Prezentują śmierć niepotrzebną, lub głupią. Prezentują nam problemy zwierzątek w rezerwacie. Trzecia, mocno zbiedzona nie powala… ale zapomnijmy o niej. Niepotrzebnie próbowała dostosować się do nowych standardów. Lecz nawet ona nie niszczy potęgi tej opowieści.
Ginący Las to historia dzielnego lisa, mądrego borsuka i dobrodusznego kreta. Uciekinierów, bohaterów, podróżników, którzy uratowali więcej niż tego sami się spodziewali. Po długich latach seria doczekała się także wydania na DVD – niemieckie oferuje także anglojęzyczne audio. I mogę szczerze powiedzieć, że dwa pierwsze sezony są warte każdej poświęconej na nie minuty. Polecam z całego serca.