Moja kariera w FIFA 12: ile znaczą klasowi piłkarze - Brucevsky - 21 marca 2012

Moja kariera w FIFA 12: ile znaczą klasowi piłkarze

Tryb kariery w FIFA12 potrafi wciągnąć i zaoferować niesamowitą zabawę. Postanowiłem połączyć swoje pasje i relacjonować Wam na bieżąco swoje postępy z gry. Przy okazji jest okazja, aby podyskutować o piłce i produkcji EA Sports.

Klasa światowa. Taką zaczęli prezentować oponenci w pierwszej lidze francuskiej. Czy najsłabszy zespół Ligue 1, Chateauroux, był w stanie przeciw nim coś osiągnąć?

Debiut na wyższym poziomie trudności wypadł akurat przeciw wysoko notowanej jedenastce z Rennes. Z konieczności na środku ataku musiał zagrać Petrakov i młody Rosjanin szybko spłacił kredyt zaufania. Po 120 sekundach prowadziliśmy 1:0 po jego uderzeniu z linii pola karnego. Potem jednak sytuacja wróciła do spodziewanej normy. Rywale przycisnęli i tylko dzięki dużej dozie szczęścia zdobyliśmy jeden punkt. Nie był to zły start, więc byłem optymistą. Szybko okazało się, że Rennes po prostu miało słabszy dzień. Nasz kolejny rywal, Nicea, pokazała już wszystkie atuty sztucznej inteligencji na klasie światowej. Przegraliśmy dość znacznie, 1:3, a honor uratował nam Lekić, który w ostatnich tygodniach prezentuje się z naprawdę dobrej strony. Widać, że większe wyzwanie i trudniejsi przeciwnicy motywują go do prezentowania poziomu godnego reprezentanta Serbii.

Z Ajaccio musieliśmy zdobyć punkty, bo to druga najsłabsza ekipa ligi, która odniosła na razie ledwie jedno zwycięstwo i zamykała stawkę. Nie zaczęliśmy jednak dobrze i szybko straciliśmy dwie bramki. Zanosiło się na kolejny mecz bez punktów. Do 88 minuty było 0:2 i niewiele zapowiadało jakąkolwiek zmianę rezultatu. Wtedy jednak ożywili naszą grę wprowadzeni Petrakov i Aleksić. Ich dwa kluczowe podania pozwoliły Dupuisowi znaleźć się w sytuacjach bramkowych. Nasz najlepszy snajper nie zmarnował ich i skończyło się na 2:2. Szczęśliwym 2:2.

Wciąż wysoko, choć strata do lidera już duża

Klasa światowa robiła jednak swoje. Kolejne mecze to seria porażek. W Pucharze Ligi z Saint-Etienne było 0:3. Chcieliśmy jak najdłużej utrzymać remis, ale przegrywaliśmy już od drugiej minuty. W lidze chwilę później zniszczył nas 1:3 Lyon. Gourcuff grał świetnie i w pomocy nie potrafiliśmy go w żaden sposób zatrzymać. Ponad 10 punktów OVR różnicy między moimi zawodnikami a rywalami było zbyt dużą przepaścią.  Na domiar złego, po raz pierwszy w karierze poczułem, że sędzia jest przeciw nam. Arbiter gwizdał ewidentnie pod Olympique, co najlepiej potwierdza sytuacja z Seok Minem. Koreańczyk został brutalnie sfaulowany, co skończyło się poważnym urazem (3 miesiące rehabilitacji). Sędzia nie odgwizdał jednak nawet faulu. Nasz honor w tej potyczce uratował z karnego Zuiverloon.

Wyższy poziom trudności szczególnie odbija się na naszej postawie w obronie. W czterech potyczkach straciliśmy w sumie 11 bramek. Fatalny wynik i nie ma się co dziwić, że dopisaliśmy sobie tylko punkt. Zmiany miały nadejść wraz z potyczką z Sochaux. W zespole rywali wybijali się tylko Maiga i Marvin, którzy mieli ponad 80 OVR. Reszta składu była w naszym zasięgi. Mimo to znowu dostaliśmy 1:3. Wspomniane gwiazdy Sochaux zrobiły swoje, a u nas odpowiedział tylko Fran Rico.

Nie zdobyliśmy też punktów z Montpellier, choć było widać wyraźną poprawę. Skończyło się na 0:1, a mogło być zupełnie inaczej, ale Lekić, Dupuis i Fran Rico trafili w dobrych sytuacjach w słupek. Co gorsza, zaraz po meczu przyszła wiadomość od zarządu, który zakomunikował, że zamierza zebrać się na naradę w związku z ostatnią serią porażek. Jeśli nic się nie zmieni to może się okazać, że stracę posadę trenera. Co byłoby dziwne, bo Chateauroux wciąż zajmuje miejsce w środku stawki i ma sporą przewagę nad strefą spadkową.

Piłkarze dowiedzieli się, że kontynuowanie tej słabej passy może oznaczać duże zmiany i nasze rozstanie. Postanowili więc chyba zareagować. Dzięki ich świetnej postawie wreszcie wygraliśmy i to  z Valenciennes na wyjeździe aż 4:0. Już w 7 minucie Lekić posłał potężną bombę w krótki róg po nieudanej pułapce ofsajdowej rywali. Przed przerwą dał nam margines błędu Grange, który trafił z karnego. Po zmianie stron sprawę rozstrzygnął Dupuis. Wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego i zamknął świetną akcję Aleksicia, który też się w ostatnim czasie rozkręcił.

Poszliśmy za ciosem z Lorient, z którym wygraliśmy 2:1. Błyszczący ostatnio na skrzydle Aleksić i coraz solidniejszy Strandberg zapewnili nam wygraną, nawet pomimo faktu, że Zuiverloon nie wykorzystał rzutu karnego. W kolejnych meczach czekają na nas Bordeaux i Marsylia, więc o punkty będzie trudniej. Tym cenniejsza jest więc zdobycz z dwóch ostatnich spotkań.

W naszej szkółce juniorów szesnaste urodziny świętował Boris Yagudin i z tej okazji zaproponowaliśmy mu profesjonalny kontrakt. Dlaczego? Bo już dzisiaj jest najlepszym środkowym obrońcą pod względem punktów OVR w całym zespole. Jego statystyki macie poniżej, co sądzicie?

W kolejnym odcinku zaczniemy rundę rewanżową i zmierzymy się z potęgami Ligue 1. Czy będą po tych spotkaniach jakieś powody do dumy?

Brucevsky
21 marca 2012 - 16:25