1001 filmów które muszę zobaczyć przed śmiercią - podjęte wyzwanie - DogGhost - 29 kwietnia 2012

1001 filmów, które muszę zobaczyć przed śmiercią - podjęte wyzwanie

Z pewnością większość z Was słyszała o serii książek stanowiących zestawienie 1001 filmów /albumów/gier itd., z którymi należy zapoznać się przed śmiercią. Jako miłośnik wszelkiego rodzaju karkołomnych wyzwań już od dłuższego czasu przymierzałem się do zakupu publikacji skierowanej do kinomanów. Ostatecznie zdecydowałem się na angielskie wydanie z Allegro i w tym tygodniu rozpocząłem realizację zamierzonego celu. Jeśli i Wy kiedyś zastanawialiście się nad podjęciem podobnej próby, to zapraszam do dalszej lektury. Na koniec przygotowałem też małą niespodziankę… ;)

Nowe wydania cyklu 1001 filmów, które musisz obejrzeć (tak brzmi „ocenzurowany” polski tytuł) w polskiej wersji językowej można kupić w największych księgarniach i Empikach za ok. 100 zł. Z kolei używane brytyjskie egzemplarze w bardzo dobrym stanie można nabyć znacznie taniej na Allegro – ja za swój dałem wraz z wysyłką 40 zł. Warto zwrócić uwagę, że praktycznie co roku ukazuje się nowe wydanie z nieznacznie zmienioną listą pozycji. Moje pochodzi z 2004 roku i ma na okładce scenę z Psychozy Hitchcocka. Rozważałem zakup o rok nowszego, ale nie spodobały mi się wprowadzone w nim modyfikacje. ;P Pełne zestawienie opisanych w książkach filmów możecie znaleźć na przykład na oficjalnej stronie serii.

Muszę przyznać, że podchodziłem z pewnymi obawami do najstarszych tytułów. Wszystkie filmy są ułożone w porządku chronologicznym, a więc pierwsze z nich pochodzą z początku XX wieku. Do tej pory swoje kontakty z produkcjami z tamtego okresu ograniczałem do najsłynniejszych horrorów z lat 30-tych. Uznałem jednak, że nie będę miał z tym problemów, bo z tego co zauważyłem, pierwsze dwa tytuły trwały po kilkanaście minut. Trochę przeraził mnie fakt, że trzeci przekroczył trzy godziny. Pomyślałem sobie: teraz już pójdzie z górki… Zerknąłem na następną stronę, a tam czas projekcji: 440 minut (ponad siedem godzin). O_o Lekko się załamałem, ale obudził się we mnie duch rywalizacji i nie poddam się! :)

Poniżej zamieszczam krótkie opisy początkowych filmów, które obejrzałem w tym tygodniu. Wbrew pozorom naprawdę warto się nimi zainteresować – choćby z ciekawości. Wszystkie produkcje można znaleźć bez problemu na Youtubie.

Podróż na księżyc (1902) – Protoplasta wszystkich filmów z gatunku science-fiction. Naukowcy przygotowują się do wyprawy na księżyc. Wystrzeleni z ogromnej armaty trafiają do celu, gdzie napotykają obcą cywilizację. Cała fabuła jest opowiedziana z przymrużeniem oka. Do historii przeszła scena z rakietą wbitą w oko księżyca. Zdecydowanie warto poświęcić te kilkanaście minut.

Napad na ekspres (1903) – Tym razem coś dla miłośników westernów. Obserwujemy zorganizowany przez grupkę bandytów napad na pociąg. Po dokonaniu kradzieży rusza za nimi pościg. Film, choć zrealizowany w rewelacyjny jak na tamte czasy sposób, to nie budzi tak dużego uznania jak Podróż na księżyc.

Narodziny narodu (1915) – Jeden z najbardziej kontrowersyjnych amerykańskich filmów, który do tej pory budzi żywe dyskusje wśród ekspertów. Ta trzygodzinna historia przedstawia losy rodzin Stonemanów oraz Cameronów, którzy w wyniku wybuchu Wojny Secesyjnej znaleźli się po przeciwnych stronach barykady. Pierwsza połowa produkcji skupia się na przedstawieniu relacji między tymi rodami, a także zaogniającego się konfliktu między Południem a Północą. Ta część wypada naprawdę bardzo dobrze – zarówno od strony aktorskiej jak i technicznej. Wszystkie sceny batalistyczne prezentują się zaskakująco dobrze, biorąc pod uwagę rok powstania filmu. Znacznie większe kontrowersje wzbudza druga połowa skupiająca się na wrogości rasowej i powstaniu Ku Klux Klanu. Ten ostatni został przedstawiony przez reżysera, jako wybawca białej ludności przed dzikimi, nieokrzesanymi Murzynami, którzy powinni zostać wyplenieni. Pomijając nawet historyczne początki KKK, trzeba przyznać, że twórca trochę się zagalopował w swoich wizjach, za co zresztą jest mocno krytykowany do tej pory.

Wampiry (1915) – Wspomniany przeze mnie we wstępie siedmiogodzinny film (cz też mini serial) na temat gangu tytułowych Wampirów. Aktualnie jestem w połowie, więc nie pokuszę się o ostateczną ocenę. Akcję obserwujemy z punktu widzenia dziennikarza zajmującego się sprawą tej tajemniczej organizacji. Im więcej dowiaduje się w ramach prowadzonego śledztwa, tym częściej Wampiry próbują się go pozbyć. Główny bohater ma tendencję do częstego znajdowania się w kryzysowych sytuacjach, z których zawsze jakimś cudem udaje mu się wykaraskać.

Tak pokrótce prezentują się początki mojej walki z podjętym wyzwaniem. Zachęcam Was do podjęcia analogicznej próby. Na zakończenie w ramach nagrody dla wszystkich czytelników zamieszczam świetny klip promocyjny jednej ze stacji telewizyjnych. Nie mogę przestać go oglądać – za każdym razem wywołuje gromkie wybuchy śmiechu. :D

 

DogGhost
29 kwietnia 2012 - 10:50