Filmowa misja Marvela to teraźniejsze neverending story. Jeśli przynajmniej raz na rok nie zobaczycie na wielkim ekranie superhiciora sygnowanego logiem tej komiksowej stajni, możecie rozpocząć odliczanie do końca świata. Mało kto dzisiaj potrafi tak często i tak intensywnie dbać o mainstream. A jeszcze kilkanaście lat temu Marvel mógł jedynie pomarzyć o równej walce z DC Comics, które królowało na salonach kolejnymi odsłonami Supermana i Batmana. Widocznie ta sroga porażka w kinematograficznym biznesie spowodowała, że Avi Arad (CEO Marvel Studios) wziął się w garść i sypnął groszem. W rezultacie od 1998 roku powstało aż 26 tytułów opartych na pracach Stana Lee, Jacka Kirby czy Marvina Wolfmana.
Szybkość i rozmach wydawniczy nie był dziełem przypadku. Marvel starannie pielęgnował swój plan, dzięki czemu stopniowo zaznajamiał świat z superbohaterami, wzbudzając zainteresowani komiksami u osób, które delikatnie pisząc „nie ogarniały”. Budował uniwersum przez dekadę, by ostatecznie zaatakować produktem totalnym. 11 maja debiutuje w Polsce (a tydzień wcześniej w USA) The Avengers reżyserowany przez największego geeka w Hollywood – Jossa Whedona.
Czy będzie to pompatyczne podsumowanie działalności i próba rozliczenia się z ostatnich dokonań...nie mam pojęcia. Przekonam się o tym w najbliższych dniach. Pokuszę się jednak o zestawienie tego co Marvel sprezentował mi do tej pory, bez konkretnego podziału na okresy. Czyste, komiksowe mięcho. Uprzedzam, że poniższy ranking jest subiektywny i na maksa nieobiektywny, aczkolwiek będzie mi miło jeśli w komentarzach przedstawicie swoją opinię. Pierwsza część zestawienia dzisiaj, jutro druga!
10. The Punisher (1989)
Reżyser: Mark Goldblatt
Kosztował: 9 milionów $
Zarobił: brak danych, pewnie mało
Ocena na IMDB: 5,3
Moim zdaniem: Mam chory sentyment do tego filmu. Potrafiłem mu wybaczyć wszystko, od makijażu Dolpha Lundgrena po bardzo słabe walki z tajemniczymi ninja w lunaparku. Sam scenariusz również tyłka nie urywa. Natomiast w jednej kategorii Punisher z 1989 roku jest bezkonkurencyjny. Mowa o kapitalnej celebrze broni palnej (patrz zwiastun w 15 sekundzie) i ogólnej bezpardonowości głównego bohatera. Mroczny, miejscami bardzo surowy klimat został w kilku scenach zmasakrowany przez idiotyzmy (wspomniałem o ninja). Szkoda, choć to przyjemny materiał na wspominki o złotej erze VHS.
9. X-Men: Ostatni Bastion (2006)
Reżyser: Brett Ratner
Kosztował: 210 milionów $
Zarobił: wystarczająco dużo
Ocena na IMDB: 6,8
Moim zdaniem: Już widzę tę pianę na ustach fanów mutantów. A mi się ten film po prostu podoba, bo jest lajtowy, widowiskowy i seans mija naprawdę szybko. Nie podskakuje do pięt poprzednikom, aczkolwiek nie można mu odmówić wyjątkowej urody. Scena z przenoszeniem mostu robi kapitalne wrażenie, a finałowa bitwa to jeden wielki rozpierdziel okraszony sporym ładunkiem dramatyzmu. Mimo niezaprzeczalnych atutów na polu wizualnym Ostatni Bastion cierpi na syndrom niedorobionego skryptu. Gdyby tak wywalić połowę zbędnych postaci (serio, co tam robi Juggernaut?), rozwinąć wątek Jean Grey i buntu Magneto miałby szansę powstać porządny komiksowy obraz. Jest tylko nieźle z naciskiem na „ładnie”.
8. Spider-man (2002)
Reżyser: Sam Raimi
Kosztował: 140 milionów $
Zarobił: bardzo dużo, dziękujemy!
Ocena na IMDB: 7,4
Moim zdaniem: Pierwsza część piekielnie widowiskowej trylogii, która do końca szukała własnego stylu i się go nie doszukała. Nie odmawiam Raimiemu ręki do kręcenia rewelacyjnych scen akcji, natomiast topienie wszystkiego w kiczu mogłoby zadziałać, ale tylko w kolejnej odsłonie Evil Dead. Człowiek-pająk zasługuje na poważniejsze traktowanie i przeciwników (najgorszy Green Goblin ever...). Peter Parker zasługuje też na lepszą partnerkę – Kirsten Dunst ewidentnie nie domaga w raczej mało wymagającej roli. Pozytywnie za to mogę napisać o samej genezie bohatera, która jest ukazana nad wyraz starannie, a i sam pomysł strzelania pajęczyną z łapy kupuję bez zastanowienia. Bardzo komiksowy film, co się ceni.
7. Thor (2011)
Reżyser: Kenneth Branagh
Kosztował: 150 milionów $
Zarobił: mniej więcej tyle co Ostatni Bastion
Ocena na IMDB: 7,0
Moim zdaniem: Thora jako superbohatera kompletnie nie trawię. Sporym zaskoczeniem jest natomiast kinowa ekranizacja, za którą wziął się nie kto inny, a sam Kenneth Branagh.Re żyser nadał filmowy odpowiedniego kształtu. Nie jest przebajerowany, nie pędzi na złamanie karku. Asgardzki heros dzięki facjacie Hemswortha kipi charyzmą. Jojczałem na wybór aktora, ale po seansie zwracam honor. In minus – słabsza niż zwykle Natalie Portman oraz niedostatek akcji. Kwestią dyskusyjną jest czy Heimdall miał być/jest/będzie czarny.
6. Kapitan Ameryka: Pierwsze starcie (2011)
Reżyser: Joe Johnston
Kosztował: 140 milionów $
Zarobił: średnio na jeża, ale wciąż dużo
Ocena na IMDB: 6,8
Moim zdaniem: Ostatnie spotkanie z komiksowym bohaterem przed Avengers i jednocześnie przyjemny film rozrywkowy. Nie widzę sensu by czepiać się szczegółów, jako całość obraz jest bardzo solidny, dobrze zagrany (Evans pasuje jak cholera) i utrzymany w wojennym, diesel-punkowym klimacie. Bardzo spodobało mi się przede wszystkim zakończenie. Nie czytałem żadnych spojlerów, ani nie przeglądałem zdjęć z planu i dzięki temu czułem się zaskoczony. Miłe dla oka są nawiązania do uniwersum Marvela m.in. elegancka wystawa Howarda Starka.