Fruit Ninja Kinect – recenzja (X360) - K. Skuza - 30 maja 2012

Fruit Ninja Kinect – recenzja (X360)

K. Skuza ocenia: Fruit Ninja Kinect
90

Jedna z najpopularniejszych i najbardziej rozpoznawalnych gier z AppStore doczekała się swojego odpowiednika na konsoli Microsoftu. Co ciekawe i wciągające, całość dedykowana jest sensorowi Kinect, dzięki czemu udawanie wojownika ninja/samuraja przecinającego latające owoce jeszcze nigdy wcześniej nie była aż tak wciągająca i realistyczna… O ile krojenie na pół podrzucanych owoców za pomocą ostrych jak brzytwa mieczy nie jest dostępne wielu śmiertelnikom, o tyle wszyscy, zapewniam, dobrze będziecie się bawić przed TV, wymachując rękami jak szaleni!

Tnij Waść!

Fruit Ninja Kinect można zdobyć na kilka sposobów – jako zdrapkę, dodawaną do Kinecta wraz z grami The Gunstringer i Kinect Adventures; jako dodatek do pudełkowej wersji The Gunstringer; lub za w markecie za pomocą 800 MSP. Jakąkolwiek drogą nabędziecie ten tytuł, powiem Wam już na wstępie, że warto! Poniżej wypiszę kilka dobrych powodów, dla których inwestycja w ten tytuł zwróci się z nawiązką dobrego humoru, samopoczucia i… zakwasów.

1) Niestety, wciąż dobrych tytułów na Kinekta wyszło niewiele. Owszem, jest seria Kinect Sports, Dance Central, Your Shape: Fitness Evolved, jest Kinect Disneyland, ew. Zumba Fitness Rush, plus parę mniejszych tytułów dla najmłodszych, takich jak Haunt, czy Double Fine Happy Action Theater (nie rozumiem fenomenu tej gry, ale najwidoczniej 2-5 latkom może się podobać).

2) Moim zdaniem wersje na iOSa, mimo że są świetne (zwłaszcza na większych ekranach niż smartfonowe, np. na iPadzie) – nie umywają się do kinektowej wersji. Na dużym ekranie telewizora gra prezentuje się efektownie, szczególnie przy dużej ilości owoców naraz, a odgłosy są równie „plask-mlask” wymowne, co w pierwowzorze (po kilku minutach ma się ochotę na truskawki, serio, to product placement!). Najważniejszą jednak zmianą jest sterowanie – tutaj, zamiast „miziać” ekran, wymachujemy rękami, a każdy nasz ruch to jakby cięcie ostrzem, dzięki czemu przez chwilę możemy się poczuć jak prawdziwi wojownicy dalekiego wschodu! Oczywiście reguły pozostały niezmienione, naszym celem jest zdobyć jak najwięcej punktów, czyli przeciąć jak najwięcej owoców, najlepiej kilka jednym zamachnięciem, plus oczywiście po drodze korzystamy z takich bonusów (w postaci kolorowych bananów, które również należy poćwiartować) jak zwolnione tempo, podwójnie nabijany licznik punktów, czy kilkukrotnie większa liczba wyskakujących zza ekranu owoców. Niekiedy na ekranie pojawiają się bomby, których oczywiście nie możemy tykać, bo one odejmują nam punkty i anulują wszystkie aktualnie działające bonusy.

Często na ekranie jest naprawdę gęsto (jestem niespełnionym raperem, sorry)

3) Do wyboru mamy 4 rodzaje rozgrywki: Zen, Arcade, Classic i Party. Mamy więc zabawę na czas (cała minuta) i luźniejszą, bez ograniczenia, musimy unikać bomb, przecinać jak najwięcej owoców za jednym zamachem, nie omijać żadnych z nich i łapać szybko przelatujące bonusy – wszystko to składa się na doskonałą, energiczną zabawę, w której występuje syndrom „jeszcze jednej rundki”. Nieważne, czy włączycie Fruit Ninja Kinect na chwilę, czy na godzinę, będziecie się świetnie bawić, ale pamiętajcie – miejcie coś do picia pod ręką (najlepiej niegazowaną wodę) i gdy poczujecie zmęczenie, odpocznijcie, choćby na kilka minut, bo jeśli nie jesteście zawodowymi sportowcami, lub nie chodzicie regularnie na siłownię, to nie zdziwcie się, że następnego dnia dopadną Was zakwasy na barkach, ramionach i rękach. Cóż, nikt nie powiedział, że bycie ninją jest łatwe!

4) To idealna gra na imprezę – niezależnie, czy będziecie grać po kolei, pojedynczo, czy we dwoje na jednym ekranie. Ta druga opcja to oczywiście jeszcze większa ilość (szybciej pojawiających się) wyskakujących znienacka owoców i bomb, większa ilość bonusów i możliwość wyśrubowania wyniku powyżej 1000 w ciągu minuty! Możecie, co prawda, od czasu do czasu uderzać się przypadkiem rękami albo wchodzić sobie w drogę, ale to nieszkodliwe i sympatyczne zachowanie, raczej integrujące niż frustrujące.

Reasumując, niezależnie, czy kupicie tę grę w pakiecie, czy dostaniecie gratis, a może wydacie 800 MSP (lub mniej, w promocji) – naprawdę warto! Pamiętajcie jednak, że to bardziej mini-gra (Arcade mówi samo za siebie) na każdą okazję, do zabawy solo, dla całej rodziny i na imprezy, a nie poważna, pełnoprawna produkcja (cokolwiek to znaczy), więc nie wymagajcie cudów od niezobowiązującej rozgrywki, OK? :)

Party Mode idealne do imprez (i drinków)

PLUSY:

+ solo i we dwoje

+ zabawna, energiczna rozgrywka

+ przyjemna oprawa audiowizualna

+ kilka rodzajów gry, bonusy do odblokowania

+ syndrom „jeszcze jednej rundy” i pobijania własnych rekordów (lub wyników znajomych)

MINUSY:

- zakwasy (nie ma lekko!)

- Kinect, rzadko ale jednak, źle intepretuje nasze "intencje" ;)

- na dłuższą (krótszą czasem też) metę męcząca (ale czy to wada? sport to zdrowie!)

K. Skuza
30 maja 2012 - 11:06