Kupując niedawno nareszcie swoje własne Wii doczekałem się bardzo miłej niespodzianki – w zestawie znalazłem oryginalnego Mega Mana 10! Jako że Mega Man 2 należy do moich ulubionych gier, a 9 mam za jedną z najciekawszych stylizowanych na retro produkcji ostatnich lat, to w mig zabrałem się za ogrywanie najnowszych przygód niebieskiego bohatera.
Mega Man 10 jest dokładnie wszystkim, czego można spodziewać się obecnie po tej serii – odwołującym się do mechaniki Mega Mana 2, stylizowanym na 8-bitów platformerem prezentującym moc dawnych czasów, udowadniającym jak wiele można wycisnąć z formuły „skacz i strzelaj”. Dziesiąta główna część nie tylko prezentuje się nieźle w zalewie innych retro gier ostatnich czasów, ale jest także na chwilę obecną moim trzecim ulubionym Mega Manem, właśnie po 2 i 9.
Tradycyjnie stajemy przeciwko ósemce złych Robot Masterów, wybierając sobie po prostu kolejność etapów. Każdy Robot Master posiada pewną moc, którą dostajemy do dyspozycji po pokonaniu go, co przekłada się na analizowanie swoich mocnych stron, celem odpowiedniego doboru kolejnego przeciwnika. Prosta zasada – jeżeli najpierw pokonany lodowego bossa, to będziemy wyposażeni w skuteczną broń na bossa ognia etc. Poza podstawową bronią niebieskiego każda kolejna jest limitowana i odnawiamy ją poprzez znajdźki, czy przedmioty wypadające z wrogów. Już typy uzbrojenia pokazują kreatywność twórców: jedna to piłka, która odbija się od ścian, inna to chmura ciskająca błyskawicami, czy piła tarczowa, choć nie brakuje również bardziej klasycznych zabawek.
Geniusz Mega Mana tkwi w jego etapach – proste, ładne, pełne pomysłów. Od znikających platform po kolce wymagające limitowania skoków. Od napędzania maszyn swymi nogami, po małe labirynty. Od drezyny po drabiny! Generalnie to trzeba zobaczyć, ponieważ magicy odpowiedzialni za ten element kolejny raz udowodnili, jak wiele zależy od pomysłów – czasami się chowamy, czasami uciekamy, czasami sterujemy małym podestem, wszystko przy banalnym sterowaniu. Do tego gra uczy nas mechaniki bez tutoriali, nigdy nie jest niesprawiedliwa, natomiast bardzo chętnie zaskakuje nowościami do samego końca.
Każdy etap to również tematyka przewodnia, czasami świetnie nawiązująca do szeroko pojętej pop-kultury, jak w przypadku etapu człowieka-owcy, oferująca inną przewodnią grafikę, czy rozwiązania w zabawie. Do tego, tradycyjnie dla serii, dostajemy fenomenalny OST, będący po prostu klasą samą w sobie. Chociaż historia to tradycyjnie dla serii machlojki złego Dr. Willy’ego, to jest w niej coś bardzo staroszkolnego, chwytającego za serce i przypominającego dzieciństwo. Po prostu, podobnie jak cała gra, dobrze trafia w dzieci i dorosłych, co jest cechą całej oryginalnej serii Mega Man.
Jeżeli raził Was kiedykolwiek hardcorowy charakter tej serii to nie musicie się obawiać. Mamy do wyboru tryb easy, który mocno ułatwia nam życie, jest przyjemniejszy, bliższy dzisiejszym grom wideo. Jest dostępny także sklepik, w którym między etapami za zebrane „śrubki” możemy kupić Mega Manowi dodatkowe życia, uzupełnienia energii/amunicji, czy inną fryzurę. Tak naprawdę to świetnie pokazuje, jak klasyczny dla gatunku design można wzbogacić o dzisiejsze rozwiązania.
Jeżeli natomiast kochacie wyzwania to normal wciąż jest na poziomie dawnych odsłon tej serii, a dodatkowo, podobnie jak w 9 odsłonie dostajemy dziesiątki bardzo trudnych i ciekawych zadań dodatkowych, z których niektóre wydają mi się nie do zrobienia, a jednak gracze radośnie je trzaskają.
A jest jeszcze możliwość grania Proto Manem, który porusza się inaczej od Mega Mana. Są tanie i dobre DLC. Są leaderboardy. Chociaż samą grę na easy mode można skończyć szybko to tak naprawdę powraca się do tej produkcji nad wyraz chętnie, a samo ukończenie normal wymaga nie lada samozaparcia i sporej ilości czasu. To jedna z tych gier, które wciągają, wywołują uśmiech, naprawiają zepsuty humor, świetnie zabijają czas, dobrze się przechodzą w parze, dobrze się grają samemu. To jedna z gier, które przypominają mi dlaczego tak lubię to medium.
Ta mała gra to bardzo dobrze przygotowany produkt, pokazując nie tylko jak wiele starych gier dobrze wytrzymało próbę czasu, ale również to, że wystarczyłoby dawać im sequele na platformy sieciowe żeby przyspieszać bicie serca graczy. Mega Man 10 nie tylko jest lepszy od gier takich jak Oniken, Super Meat Boy, czy Braid. On stoi kilka klas ponad nimi. Warto, nawet jeżeli nie lubi się platformerów. [9]