Często zdarza mi się tęsknić za klasykami ze SNESa, Amigi, Neo-Geo, lub starych konsol SEGI. Grami, które po prostu kupowały mnie swoim wyglądem i prostym, lecz wymagającym typem rozgrywki, głównie opierającym się na zasadzie „skacz, i strzelaj, rządź i dziel” ;).
Brakuje mi cudów jak Super Castlevania, Metal Slug, Shadow of the Beast, lub właśnie Metroid i Turrican. I oto pojawia się Gunlord, będący wszystkim czego mi trzeba. Inspirowany owym legendarnym Turricanem oraz niemniej kultowym Metroidem, podwójny pogrobowiec, ostatnia nadzieja białych – niezależny zespół NG:Dev.Team ponownie wypuścił grę na Neo-Geo oraz Dreamcasta. Zagrałbym w nią, ale jest mały problem.
Gunlord jednak, jest kolejnym, obok gier takich jak Soulless, dowodem na to, że są ludzie gotowi tworzyć gry na martwe konsole/komputery, są ludzie gotowi kupować takie gry i jest zapotrzebowanie na takie gry. Po prostu część graczy i część twórców zamiast udawać klasyczne pozycje na nowych maszynkach preferuje tworzenie klasycznych pozycji na stare maszynki. W zasadzie nurt gier pogrobowych to ciekawy kawałek branży, który podobnie jak choćby większość gier z RPGmakera[1] kompletnie się ignoruje. Oczywiście często mniej ogarnięci pytają przy takich pozycjach „kto to robi?”, „kto w to gra?”, „na co to komu?”.
Robią to ludzie, którzy na tym zarabiają. Kupują to pasjonaci i ludzie, którym takich gier brakuje. Tak, to takie proste. Gunlord na pewno nie jest tytułem tak fantastycznym jak opisują go na niektórych forach – jak wiadomo często są to fani, którzy powydawali na niego nawet po 500$ (tak!), więc muszą sobie w każdy możliwy sposób osłodzić żywot, niemniej nawet bardziej obiektywne recenzje wciąż powodują u mnie ślinotok. Chwalą ją za ogromne wybuchy, piękne i trudne etapy, sporo bossów, odrobinę schematyczny, lecz przyjemny gameplay, tonę strzelania i skoków oraz art-style, co wcale mnie nie dziwi. Te artworki wyglądają lepiej niż z większości nowych gier. Co prawda bardziej sceptyczni powiadają, że jest to mocno rozrywkowa, lecz momentami nużąca gra, która czerpie pełnymi garściami z Turricana i Super Metroida. Do tego dostępna drogo w wersji Neo-Geo i znacznie taniej na Dreamcasta.
A czy potrzeba nam lepszej rekomendacji? Czy potrzeba nam lepszej rekomendacji, niż Turrican na Dreamcasta? Super Metroid na Neo-Geo? Nawet jeżeli czasami nuży?
Mi nie. Przyznaję, że nie jestem wielkim entuzjastą konsoli SEGI i raczej bawi mnie legion graczy wciąż uważających, że ta była lepsza od PlayStation 2. Nie była, bo nie miała na to czasu, ani warunków, niemniej to właśnie gry tego typu kuszą mnie do grzechu, jakim byłoby zakupienie DeCeka po latach. Kupuje mnie ilość strzelania, ciekawa struktura etapów, sporo przeciwników i piękne sprite’y w 2D – warto zaznaczyć, że grę tworzono pod Neo-Geo, więc z wiadomych powodów nie wyciska ostatnich soków z Dreamcasta, ale poprzednie gry tej samej ekipy takie jak pokazały, że nie muszą. Bo dobry shooter broni się sam.
Gunlord ma dla mnie, co wnioskuję co prawda po screenach i filmach, bardzo Amigowy klimat – oprawa bardziej przypomina mi starą dobrą przyjaciółkę, a muzyka jest wyciągnięta rodem ze starych gier na C64/PC, co bardzo mi się podoba. W zasadzie wszystko tutaj jest tak staroszkolnie czarujące… gra, która jest grą, gra, która stawia na powtarzanie etapów, pobijanie swoich rekordów do tego z retro oprawą i systemem. Lubię to, bo jakby nie chwalić pozycji w stylu Hard Corps Uprising to choćby ze względów estetycznych gra się w nie inaczej i ma inne wrażenia z takiej zabawy.
Szkoda że nikt nie pokusił się o wydawanie poprzednich gier zespołu, jak i lorda gnatów na XBLA/PSN. Przypuszczam, że po prostu mogłoby to załamać rynek i ostatecznie wyjść na gorsze autorom. Albo na lepiej, bo sprzedaż mogłaby znacząco skoczyć. Niemniej – kolejny ciekawy pogrobowiec, więc jeżeli macie parędziesiąt euro na kopię na Dreamcasta, to walcie tutaj. Chętnie przyjmę cudze Dreamcasty!
[1] To The Moon zostało stworzone na RPGmakerze i mam wrażenie, że jeżeli autorzy by się tym chwalili to media by olały ową grę.