Moja kariera w FIFA 12: ożywczy wyjazd do Bremy - Brucevsky - 19 lipca 2012

Moja kariera w FIFA 12: ożywczy wyjazd do Bremy

Tryb kariery w FIFA12 potrafi wciągnąć i zaoferować niesamowitą zabawę. Postanowiłem połączyć swoje pasje i relacjonować Wam na bieżąco swoje postępy w grze. Przy okazji jest szansa, aby podyskutować o piłce i produkcji EA Sports.

Tym razem bardzo dobrze zaczęliśmy sezon i zanotowaliśmy niemal same zwycięstwa. W końcu jednak każda passa musi się skończyć i tak było też w przypadku Chateauroux. Doświadczeni po kilku sezonach gry zawodnicy powinni jednak umieć przełknąć gorzką pigułkę i szybko wziąć się w garść, prawda?

Taką nieprzyjemną w smaku tabletką była nieoczekiwana klęska w starciu z Niceą. Sporo graczy z ławki i z trybun dostało swoją szansę z tym trudnym rywalem i niestety zaprezentowało się słabo. Danilo nie zdołał mądrze pokierować linią obrony, Nunez w pomocy zupełnie nie istniał, a na skrzydłach zawiedli Omar Ramos i Grange. W ataku duet Dupuis – Rodriguez też nie dał żadnych powodów do zadowolenia. Na tle Nicei wypadliśmy po prostu blado i zasłużenie ulegliśmy 0:3.

Po tej porażce obawiałem się o formę swojej jedenastki, a na domiar złego następny w kolejce był ważny mecz z Angers w Pucharze Ligi. Słaby rywal z dołu tabeli drugiej ligi nie powinien być żadną przeszkodą, ale rozgrywki pucharowe mają swoje prawa, a żniwa kryzysu zbiera się najczęściej właśnie w takich spotkaniach. Pomimo przeciętnej dyspozycji napastników wygraliśmy jednak pewnie 3:0, a duża w tym zasługa Bittencourta, który wziął na siebie ciężar przeprowadzenia Chateauroux do kolejnej rundy.

Rewelacyjna dyspozycja piłkarzy wzięła jednak urlop, bo w kolejnych potyczkach już się nie popisaliśmy. Rozczarowaniem zakończył się mecz z Tuluzą, który przegraliśmy 0:1 po golu do szatni przeciwników. Niby mieliśmy posiadanie piłki i jakiś pomysł na grę, ale zabrakło wykończenia i szczęścia, aby zdobyć punkt. Potem przyszła pora na konfrontację w Lidze Europejskiej. Wyjazd do Bremy przyniósł niesamowite widowisko, po którym mogliśmy pluć sobie w brodę. Wynik 3:3 był w dużej mierze zasługą znakomitego Toquero i słabej postawy obrony, która przy wyniku 3:1 nie potrafiła zatrzymać rozpędzających się Niemców. Zawiódł też Bonevacia, który biegał jakoś tak bez pojęcia w środku pola i przy naszym polu karnym.

Eksperyment z Holendrem na razie pozwala stwierdzić, że szukając najlepszych wzmocnień w FIFA 12 trzeba kierować się przede wszystkim atrybutami fizycznymi piłkarzy, ale trzeba też zwracać uwagę na ich technikę. Ignjovski umie ustawić się, odebrać piłkę i podać i zupełnie inaczej wykorzystuje na boisku swoje atuty niż wychowanek Ajaxu Amsterdam. To w sumie zrozumiałe, bo przecież żaden sprinter, skoczek i strongman nie sprawdzi się na boisku w potyczce z Messim lub Ibrahimovicem.

Wizyta w Bremie dobrze zrobiła napastnikom Chateauroux, którzy odzyskali skuteczność w obrębie pola karnego. Pokazały to ligowe potyczki z Sochaux i Montpellier, które pewnie wygraliśmy po 3:0. Nie sami snajperzy w tych spotkaniach popisali się jednak golami, bo na liście strzelców pojawiły się też nazwiska Bittencourta i Jose Romero. Wciąż więc trzymaliśmy się w czołówce i wywoływaliśmy presję na lidera. A akurat właśnie on, Marsylia, był naszym kolejnym przeciwnikiem. Ta potyczka mogła dać nam odpowiedź na wiele pytań. W przypadku wygranej wiedzielibyśmy, że potrójna korona jest już w naszym zasięgu i wystarczy tylko trzymać formę na trzech frontach. Porażka z kolei dałaby nam sygnał, co poprawić.

Pewnie mało kto spodziewałby się takiego scenariusza meczu na szczycie jak ten, który nastąpił tamtego popołudnia na oczach tysięcy widzów na Stade Velodrome...

Brucevsky
19 lipca 2012 - 15:52