Powrót do Śródziemia - jak Władca Pierścieni trzyma się dekadę po premierze - TommiK - 25 lipca 2012

Powrót do Śródziemia - jak Władca Pierścieni trzyma się dekadę po premierze

Dekadę temu, a dokładniej pod koniec 2001 roku, na ekranach kin zadebiutowała jedna z największych produkcji filmowych w historii. Adaptacja Drużyny Pierścienia - pierwszej części Władcy Pierścieni - wywołała na całym świecie słuszny szał porównywalny do Gwiezdnych Wojen, a jej dwie kontynuacje debiutujące dokładnie rok i dwa lata później wniosły to szaleństwo na kolejny poziom. Powrót do tych filmów po latach potwierdza, że są to ekranizacje najwyższej próby.

Jak przypomnę sobie tamte licealne czasy, to faktycznie wszędzie panowała Tolkienomania, choć w moim przypadku nic tego nie zapowiadało. Nie znałem klimatów książek brytyjskiego pisarza, a przesadne wręcz natężenie hype'u w mediach raczej zniechęcało mnie do zapoznania z nimi. Były jednak ferie zimowe, a kolega pożyczył mi Hobbita: Tam i z powrotem w przekładzie Marii Skibniewskiej. I tak się zaczęło. Nie mając jak obejrzeć Drużyny Pierścienia w kinie, zdałem się (podobnie jak pewnie niejeden z Was) na podstawową formę dystrybucji filmów w tamtych czasach, czyli DivX. Jeszcze przed obejrzeniem pierwszej części zdążyłem przeczytać jej książkowy pierwowzór. O ile pamiętam, tak wciągnąłem się, że przeczytanie Dwóch Wież i Powrotu Króla zajęło mi 3-4 dni. Rok później ostatnie kieszonkowe wydałem na Drużynę Pierścienia w wersji rozszerzonej na 4 płytach DVD.

Dziesięć lat później nowa technologia oraz zbliżająca się premiera Hobbita skłaniają do powrotu do Śródziemia. Telewizor Full HD, kolekcja Władca Pierścieni na Bluray i wszystkie trzy filmy w wersji rozszerzonej pomagają na nowo poczuć tamten klimat. Filmy są dłuższe (pierwsza i druga część trwają po 4 godziny, ostatnia jeszcze dłużej), widać więcej szczegółów, efekty specjalne przygotowane przez studio WETA można teraz docenić w pełni. Co jednak najważniejsze - te filmy nic się nie zestarzały. Reżyseria, scenariusz, zdjęcia, muzyka, obsada - to wszystko trzyma mistrzowski poziom. Gdyby nie wszechobecna moda na wciskanie 3D do każdej produkcji, pewnie i teraz odniosłyby sukces tak wielki, jak dekadę temu. Doskonała powieść po pół wieku doczekała się godnej ekranizacji, która wyznaczyła standardy przenoszenia klimatów fantasy na duży ekran. Mam nadzieję, że to samo będzie można powiedzieć o adaptacji napisanej z myślą o dzieciach książki, od której wszystko się zaczęło 75 lat temu.


Kliknij łapkę i obserwuj mój fanpage na Facebooku:

TommiK
25 lipca 2012 - 19:56