Odcinanie kuponów poprzez wydawanie kolejnych, niemal nie różniących się od siebie odsłon, nie jest mile widziane przez graczy i dobrze oceniane przez recenzentów. Co jednak ma zrobić taki twórca, jak Criterion, który w przypadku Burnouta wymyślił już chyba wszystko? Zabić dochodową serię gier, czy szukać różnych możliwości i brakujących elementów, które mogłyby się pojawić przy nowej produkcji?
Żadna racjonalnie myśląca firma, która chce się utrzymać na rynku nie zrezygnuje z czegoś, co przynosi jej pieniądze. Autorom Burnouta pozostaje więc chyba szukanie nowych rozwiązań, które mogłyby się pojawić w niezapowiedzianej jeszcze kontynuacji. Ale czy jest w ogóle coś, czego szalona, zręcznościowa wyścigówka w tym momencie nie ma?
1. Licencjonowane auta
Zawsze przyjemniej jeździ się samochodami, które znamy i kojarzymy. Ale czy to element niezbędny do dobrej zabawy? Niekoniecznie. Trudno by było twórcom przekonać producentów znanych marek, aby pozwoliły zezłomować swoje pojazdy w jednej z gier w taki sposób, w jaki robi to gracz w Burnoucie. Poza tym, wiele samochodów jest wzorowanych na rzeczywistych modelach i budzi odpowiednie skojarzenia, a i miłośnicy ścigania się w podobnym stylu licencjonowanymi pojazdami mają przecież choćby Need for Speed: Hot Pursuit. Znane modele i marki to mógłby być więc tylko dodatek, a nie znacząca nowość.
2. Nagrywanie powtórek przejazdów
Rozbudowany moduł pozwalający tworzyć efektowne filmiki z naszych zmagań na pewno byłby mile widziany przez jakiś odsetek graczy. Większość jednak pewnie potraktowałaby go jako ciekawostkę i nawet nie zagłębiała się w różne elementy pozwalające montować ciekawsze materiały. Znowu więc, dodanie takiej funkcji nie wpłynęłoby znacząco na kształt gry.
3. Większa różnorodność zadań
Łatwo powiedzieć, że chciałoby się widzieć w Burnoucie większą różnorodność zadań. Czego jednak brakuje nam w puli w tym momencie? Są wyścigi i klasyczne GP, są zmagania z czasem, jest eliminator i road rage, gdzie skupiamy się na kasowaniu innych pojazdów. Twórcy próbowali to urozmaicić i dodali m.in. zawody wymagające driftowania, niebezpiecznej jazdy, bliskiego wymijania przeciwników. Całkiem spory jest też tryb crash, gdzie chodzi o stworzenie gigantycznego karambolu. Dodanie różnych głupot w rodzaju wystrzeliwania kierowcy przez przednią szybę na jak największą odległość raczej nie miałoby sensu w Burnoucie. Można by trochę pokombinować i na przykład umożliwić wyścigi ciężarówek, albo jazdę tirem w pogoni za kilkoma rywalami. Można zamienić nas stronami i kazać uciekać przed zgrają psychopatów. To wszystko wymagałoby jednak zmian w sztucznej inteligencji i kilku innych modyfikacji. Nie byłoby łatwo zachować przy tym duszę Burnouta.
4. Fabuła
Historia w tle wyścigów? Czasami dodaje to zabawie nieco smaczku, ale w przypadku Burnouta raczej by się nie sprawdziło. Stylistyka tej gry nie pozwala raczej na dobre przedstawienie opowieści i jest duże ryzyko, że jej wprowadzenie skończyłoby się przeciętnie, jak w przypadku Motorstorm: Apocalypse. To więc zdecydowanie zbędny dodatek.
5. Większa dynamika
Jeśli ktoś chce jeszcze większej dynamiki i poczucia pędu od tej serii to albo nie potrafi grać, albo jest szaleńcem. Już dzisiaj jazda z maksymalną prędkością po zatłoczonych ulicach bolidem Formuły 1 w takim Burnoucie 3 rzuca graczowi wyzwanie i sprawia, że tylko ogólnie wie, co robi. Raczej niewiele byłoby frajdy z jazdy na oślep, gdy wszystko byłoby rozmyte, a skręcanie ograniczałoby się do odbijania od band. Criterion chyba odpowiednio to balansuje i znalazło jakiś złoty środek. Kolejny nie najlepszy pomysł.
6. Niszczenie tras
Coś co znamy ze Split/Second lub ostatniego Ridge Racera. Wygląda to znakomicie i Criterion stać na zrobienie tego w efektowny sposób. Tutaj jednak też pojawia się wątpliwość, czy taka zmiana w systemie nie oznaczałaby końca „czystego Burnouta” jaki znamy. Autorzy do tej pory pozwalali na sporadyczne ingerowanie w trasę i np. odkrywanie w ten sposób skrótów, ale nigdy nie było to na masową skalę. Dzięki temu Split/Second miał swój element unikalny, a Burnout skupiał się na samym poczuciu prędkości i szalonej jeździe.
7. Bonusy na ulicach
Kolejny średni pomysł. Dodanie broni i gadżetów odwróciłoby uwagę od samego ścigania. W Burnoucie chyba destrukcji jest już wystarczająco dużo i niepotrzebne są do tego żadne karabiny i rakiety.
8. Otwarte miasto
W Paradise metropolia już się pojawiła, ale nie spotkało się to z jednoznacznie pozytywnym przyjęciem. Trudno bowiem uznać to za element szczególnie potrzebny grze, w której najważniejsze jest ściganie się i pędzenie na złamanie karku. Zdecydowanie lepiej wygląda po prostu wybieranie kolejnych tras i zawodów, niż konieczność szukania ich na mapie i dojeżdżania do linii startu. Oczywiście otwarte miasto mogłoby się pojawić, ale trudno uznać ten element za coś więcej niż ledwie kosmetyczny dodatek.
Osiem różnych pomysłów na zmiany w Burnoucie, ale żaden nie wydaje się idealny. Jedne stanowiłyby tylko skromne uzupełnienie znanego schematu, inne mogłyby zupełnie zabić dotychczasowego ducha tej serii. Bawiąc się przy kolejnych znakomitych częściach tej produkcji i patrząc na nią pod kątem ewentualnych zmian przestaję się dziwić, że na razie nie mamy w zapowiedziach nowego Burnouta. To trochę taki gwiezdny biały karzeł wśród gier, ostatni etap ewolucji pomysłu na dynamiczne wyścigi z efektownymi wypadkami.
A może wy macie jakieś ciekawe pomysły na zmiany w tej serii zręcznościowych wyścigówek?