Zlatan Ibrahimovic i Thiago Silva opuścili AC Milan i przenieśli się do Paris Saint-Germain. Włosi zdecydowali się sprzedać za całkiem wysoką kwotę jednego z najlepszych środkowych obrońców świata i króla strzelców Serie A poprzedniego sezonu. W ten sposób podobno zaoszczędzą kilkadziesiąt milionów Euro, które musieliby przeznaczyć choćby na wynagrodzenia dla dwóch wspomnianych gwiazd.
Czytając uzasadnienia Adriano Gallianiego i widząc jak w oczach słabnie wicemistrz Italii można zacząć zadawać sobie pytanie, jak w dzisiejszych czasach utrzymać klub piłkarski? Zadanie to wydaje się chyba niewykonalne i zespoły pozbawione wsparcia bogatych szejków i miliarderów są skazane prędzej czy później na bankructwo lub degradację o kilka klas rozgrywkowych. A przecież FIFA wprowadza nowe reguły, które jeszcze utrudnią zadanie wielu prezesom i zespołom.
Na większości spotkań Milanu na San Siro goszczą tysiące kibiców. Tak utytułowany zespół ma poza tym liczne umowy sponsorskie, które znacznie zwiększają jego wpływy do budżetu. Rossoneri zarobili też w ostatnim sezonie na swoich dobrych występach w Lidze Mistrzów 38.434 miliona Euro, a przecież w Serie A zajęli też dobre drugie miejsce i dotarli do półfinału Pucharu Włoch. Jak więc klub, który bije się o najwyższe cele i osiąga bardzo przyzwoite wyniki może mieć problem z utrzymaniem kosztownych, ale i znakomitych piłkarzy? Przecież na dodatek latem z Mediolanem pożegnali się też niemało zarabiający Seedorf, Gattuso, van Bommel czy Nesta, a Flamini zgodził się na niższy kontrakt.
Okazuje się jednak, że gigantyczną część budżetu pobierały do tej pory wypłaty. Astronomiczne kwoty dla ludzi kopiących piłkę średnio dwa razy w tygodniu wpędzają wiele drużyn w spore problemy, a wpływy z reklam czy osiągnięć sportowych niemal w ogóle ich nie równoważą. Na domiar złego, Milan tylko wynajmuje San Siro, które jest do tego w przeciętnym stanie i ma sporo braków, co sprawia, że na biletach zarabia około trzy razy mniej niż np. giganci z Hiszpanii. To z kolei przekłada się na konieczność szukania cięć, a najłatwiej je zrobić w kadrze. Jednocześnie w tym elemencie oszczędności będą najszybciej i najłatwiej odczuwalne dla władz i księgowych klubu.
Realia współczesnej piłki nożnej kryją wiele sekretów, które wyjdą na jaw dopiero po pewnym czasie lub nie zostaną ujawnione nigdy. Okazuje się, że jest naprawdę trudno prowadzić klub piłkarski, co potwierdzają liczne przykłady w ostatnim czasie. Właściciele Legii Warszawa zarobili sporo na ostatnich występach w Lidze Europejskiej, ale niemal w ogóle nie ruszyli premii od UEFA, aby poszukać wzmocnień. Milan został zmuszony do sprzedania największych gwiazd, aby jakoś powstrzymać rosnące długi. Portsmouth walczy dzisiaj z wizją bankructwa, a Glasgow Rangers praktycznie na kilka lat zniknęło z piłkarskiej mapy Europy.
Gdy tak na to spojrzeć to te wszystkie Master League i tryby kariery w FIFA nawet w małej części nie oddają realizmu zarządzania prawdziwym klubem. I może to dobrze, bo w końcu gry mają bawić, a nie zmuszać nas do rwania sobie włosów z głowy, bo budżet za nic nie chce się domknąć, a za zwycięstwami nie przychodzą wzmocnienia, a jedynie kolejne powiadomienia o rosnącym długu.
Osobom zainteresowanym tematem finansów w świecie piłki polecam znakomitą analizę stanu konta Milanu na rossoneriblog.