Nie należę do grupy starych wyjadaczy World of Warcraft, którzy spędzili w Azeroth tysiące godzin swojego życia. Nie znam na pamięć wszystkich raidowych taktyk, a tym bardziej tajnik każdej z dostępnych klas oraz nie udało mi się na arenach wbić ratingu powyżej 2000, jednak w ową produkcję grałem około dwóch lat na różnych dodatkach, toteż mam prawo wypowiedzieć się na temat, który jest obecnie na języku każdego fana tego tytułu – Pandy, kontrowersyjne zmiany, Mists of Pandaria i jak dla mnie nieuzasadniony „hejt” w ich stronę.
Tuż po zapowiedzeniu dodatku pomyślano, że Blizzard po prostu stroi sobie jakieś żarty, a dodanie pand do świata po Kataklizmie, jaki przyniósł Deathwing, jest zwykłą prowokacją i chęcią przetestowania nerwów wiernych fanów. Ach, jakie było oburzenie, które trwa do dziś, kiedy wszystko to okazało się prawdą. W stronę panów z Kalifornii poszła masa krytyki związana ze zmianą talentów, dodaniem Pandarenów, ogólnie szybko kończącą się zawartością i ułatwianiem rozgrywki. Być może były to przyczyny przez które Blizzard stracił ponad milion subskrybentów w ostatnim czasie? Nie wiadomo, jednak dużo osób po prostu nie dało Mists of Pandaria szansy, tylko na wejściu opluwają go i przerzucają się na inne MMO. Moim zdaniem zrobili ogromny błąd, bo MoP zapowiada się na jeden z lepszych dodatków w historii, a gracze będą żałować, że nie chcą wrócić z powrotem.
Troszkę kontrowersji…
Bardzo duże oburzenie wywołało wprowadzenie „słodkich misiów-pysiów” jako jednej z grywalnych ras, a mam tu na myśli Pandarenów. Hejt, który powstał wokół nich jest przeze mnie w pełni niezrozumiany. Potrafię sobie jeszcze wmówić, że wielu odebrało to raczej jako próba wyłudzenia pieniędzy poprzez zachęcenie tej „niedzielnej” części graczy do spróbowania World of Warcraft, a zapewne główną grupą docelową są kobiety. W końcu będą tam pando podobne stworzenia! A owe biało-czarne pupile są grrrrubiutkie, mają fajne futerko i ogólnie są słiiiitaśne… chciałbym jeszcze raz nadmienić, że Pandareni tylko przypominają misie zamieszkujące lasy bambusowe, ponieważ mają mnóstwo cech, które odróżniają je od tychże zwierząt. Blizzard tworząc uniwersum Warcrafta i dodając do nich owe istoty, postanowił zażartować z ogólnego stereotypu, który krąży wokół członków rodziny niedźwiedziowatych. Panowie dali im kulturę i filozofię przypominającą mnichów ze Starożytnych Chin, ubrali ich w ciuchy podobne do „Kung Fu Pandy” (podałem troszkę zły przykład, bo „Zamieć” nie inspirowała się na bohaterze tejże kreskówki… być może było na odwrót), a na koniec zrobili z nich wielkich obżartuchów i… pijaków, którzy wiecznie trzymają przy sobie beczkę piwa. Bliżej im do swojego rodzaju futrzastych badassów, aniżeli do słodziutkich misi, które nic tylko tulić. Dodajmy do tego fakt, że Pandareni są rasą, która istnieje prawie od początku powstania świata Azeroth. Żyli jeszcze przed utworzeniem imperium ludzi oraz rozbiciem świata. Historia owych istot przypominających niedźwiedzie bambusowe jest bardzo ciekawa i polecam zapoznać się z nią troszkę bliżej poprzez przeczytanie paru artykułów na wikipedii oraz książek w uniwersum Warcraft. Same „niedźwiadki” zaś darzę specjalnym uczuciem od pojawienia się jednego z ich przedstawicieli w kampanii dodatku do Warcraft III, zatytułowanego The Frozen Throne. Większość graczy niepotrzebnie lekceważy tą rasę i trzyma się mylnych stereotypów wypowiadanych z ust innych subskrybujących. Troszkę niepotrzebnie, bo Pandarenom trzeba dać szansę, żeby poznać jak ciekawi i fajni potrafią być. Błogosławieni ci, którzy pod pazuchą mają beczkę piwa i wznoszą toast za dodanie ich jako grywalne postacie w World of Warcraft. Ja także wznoszę swoją! Zdrowie!
… zmieniania talentów…
Kolejną kontrowersyjną zmianą jest wprowadzenie nowych talentów, które z góry wyglądają na bardzo okrojone i nieskomplikowane. Dużo ludzi skarży się na mniejszą ilość kombinacji i poprzez takowe posunięcie - „ułatwianie” ich kochanej, elitarnej gry. Nic bardziej mylnego. WoW nigdy nie stawał się łatwiejszy, tylko prostszy w odbiorze dla każdego, kto wyraził chęć bycia częścią tego MMO. Kiedy sam zaczynałem rozgrywkę jeszcze w The Burning Crusade, to Azeroth odepchnął mnie swoją złożonością. Nie potrafiłem zrozumieć gdzie się udać, co kupować, w co inwestować talenty, a gracze często nie chcieli służyć pomocą i swoją rozgrywkę zakończyłem bardzo szybko, stąd też rozumiem posunięcie Blizzarda. Żaden gracz nie może czuć się odrzucony i pozostać bez wsparcia, jak nie graczy, to twórców. Wracając jednak do kwestii talentów, to chciałbym powiedzieć, że wreszcie każdy będzie mógł dostosować postać do swojego stylu rozgrywki. Wcześniej, żeby być dobrym tankiem, trzeba było koniecznie zainwestować punkt w dane okienko ulepszające nasze statystyki, a jeśli postąpiliśmy inaczej, to zaraz znalazło się piętnastu speców, którzy stwierdzili, że przez to będziemy bezużyteczni w raidzie, zaś my jesteśmy kompletnymi noobami, toteż szybko byliśmy wydalani z grupy chcącej czyścić instancje. Teraz będzie inaczej. Każdy z talentów wybieramy co 15 poziomów i dowolny z nich daje całkiem sporo, ale nikt nie mówi, że konkretnie ten jest do tankowania, a ten do leczenia czy zadawania obrażeń. Obojętnie który wybierzemy, to powinien sprawdzać się całkiem dobrze w każdej specjalizacji postaci. Tych zaś będzie jak dotychczas trzy i będą wybierane na dziesiątym poziomie. Wybór ten będzie się wiązał z uzyskaniem specjalnych umiejętności, dostępnych tylko dla naszego speca. Jedyne, co mogę powiedzieć to, to że zmiany w talentowych drzewkach zapowiadają się bardzo sympatycznie, aniżeli odpychająco. Dają dużą liczbę kombinacji i sporo swobody w budowaniu naszej postaci, a to zdecydowanie mi się podoba!
…i trzy szklanki cukru
Tutaj kończy się słowo „kontrowersja”, a artykuł z mojej opinii o tych „najgorszych zmianach” zamienia się w omówienie pozostałych, tych nieco „lepszych”. Reszta nowości w systemie przynosi sporo atrakcji, które to aż nazbyt nie powinny odpychać dużej części społeczności. Do wcześniej już opisywanych dochodzą jeszcze trzy ciekawe elementy, które postarają się troszkę dłużej utrzymać WoWa przy życiu. Są to mianowicie Pet Battle, Challenge Mode oraz Scenarios. Zamierzam omówić je po kolei.
Zacznijmy zatem od Pet Battle. Jak sama nazwa wskazuje będziemy mieli tu do czynienia z pojedynkami towarzyszących nam pupili. Twórcy widocznie inspirowali się grami z serii Pokemon, ponieważ same walki będą przebiegały mniej, więcej w sposób znany nam z tych produkcji, ale podobieństwa nie kończą się na tym aspekcie. Każde zwierzątko należy do jakiejś rodziny np. magicznej, mechanicznej, „smoczej” (nie wiedziałem jak przetłumaczyć Dragonkin), a przynależność do jednej z nich będzie odblokowywało unikalne umiejętności, dostępne tylko dla danej familii. Wiąże się to również z tym, że jeden gatunek jest słabszy przeciw drugiemu, co powinno wynikać z ich różnych cech. Brzmi znajomo? Takie rozwiązanie zostało zastosowane przecież w kultowych już Pokemonach. Idźmy dalej, żeby zżyć się bardziej z naszym podopiecznym będziemy mogli nadać mu imię, a następnie zacząć go trenować, by zyskiwał coraz to kolejne poziomy, a wraz z postępem - nowe zdolności, czy też lepsze statystyki. W świecie gry pojawią się specjalni Pet Trainerzy, czyli NPC, którzy również za odpowiednią dopłatą nauczą małego partnera różnych zaklęć i tym podobnych. A jak będziemy zdobywać owe pupile? Będą one wypadać na różnych instancjach/raidach, będzie możliwość ich zakupu, czy też ewentualność własnoręcznego złapania takowego brzdąca. Dowolny z nich będzie miał swoją określoną „rzadkość”, także znalezienie niektórych okazów będzie graniczyło z cudem. System zapowiada się obiecująco i zdecydowanie przedłuży „żywot Azeroth”. Co zabawne w Cataclysm mieliśmy wariację Blizzarda na temat Plants vs. Zombies, zaś teraz dostajemy Pokemony. Wychodzi na to, że niedługo doczekamy się jakiegoś FPSa w WoWie, a ten stanie się zbiorowiskiem gier w grze (prawie jak Incepcja), aniżeli pełnoprawnym MMO.
Następny jest Challenge Mode, czyli nic innego jak system rankingów czasowych w raidach/instancjach. Czujesz, że żaden dungeon nie stanowi dla ciebie wyzwania? Znasz wszystkie na wylot i ze swoją zgraną ekipą obalacie takie w niecałe pięć minut? Zatem sprawdź swój wynik i porównaj go z innymi graczami! Przed wejściem do takowej lokacji zaznaczasz, że chcesz wziąć udział w Challenge Mode i od rozpoczęcia instancji, do pokonania ostatniego bossa będzie naliczany czas. Jeśli uda ci się skończyć to odpowiednio szybko, uzyskasz jeden z trzech medali – złoty, srebrny, albo brązowy, a wraz znimi różne achievmenty, tytuły, czy inne tekstury na zbroję. Rzecz jasna wszystko będziesz mógł porównać do pobratymców z gildii, a nawet z całego realmu. Fani wykręcania jak najlepszych wyników już powinni zacierać rączki, inni potraktują to jako ciekawostkę, a może potem będą na tyle odważni by podołać próbie czasu. Mnie osobiście takie rozwiązanie bardzo satysfakcjonuje i nie ukrywam, że przy najbliższej okazji postaram się choć raz w to zabawić. Kto wie? Może wciągnę mnie to na dłużej.
A na koniec pozostały nam Scenarios, czyli według mnie najbardziej obiecujący aspekt nowego dodatku. To nic innego jak krótkie przygody, które będziemy mogli przeżywać w grupie trzech 90-lvlowych graczy. W przeciwieństwie do dungeonów, by przejść do kolejnej części scenariusza, będziemy musieli wypełnić kilka celów z góry narzuconych przez twórców. Za poprawne ukończenie wszystkich epizodów dostaniemy Valor Points oraz torby z losowymi przedmiotami w środku (nieraz zdarzą się jakieś rzadsze bronie). Brzmi jak bardziej rozbudowane, instancjonowane questy? Bo podobno tak to ma wyglądać. Czemu zaś powiedziałem, że jest to najciekawsza rzecz w tym dodatku, skoro zmian tego pokroju przychodzi multum? Ano dlatego, że takich scenariuszy można wymyślać od groma, a być może Blizzard będzie regularnie urządzał konkursy na napisanie takowego przez graczy i umieszczenie go w samej grze? Możliwości jest sporo i to mi się właśnie podoba! Zobaczymy jak to się ułoży, ale mogę być pewien, że nic złego z tego nie wyjdzie.
Smacznego!
Trzeba powiedzieć, że całkiem sporo się tego nazbierało, a być może panowie z Kalifornii zaskoczą nas czymś jeszcze krótko przed, albo po premierze Mists of Pandaria. Nie wiadomo, ale trzeba powiedzieć, że starają się wprowadzić mechaniki, które powinny przytrzymać graczy jak najdłużej w Azeroth. Być może do wyjścia na światło dzienne następnego dodatku do World of Warcraft? Jak dla mnie wszystko zapowiada się niezwykle ciekawie i nadal nie potrafię zrozumieć krytyki w kierunku ludzi odpowiedzialnych za tworzenie tejże gry. Cały czas odwalają kawał dobrej roboty, a każda ze zmian będzie solidnym plusem. Zalecałbym odnowienie abonamentu już teraz, odłożenie 150 zł na zakup pudełka z rozwinięciem zawartości i wysłanie żony/męża/mamy/taty (razem z psem) gdzieś daleko… najlepiej na pół roku.
Jeśli chcecie wiedzieć co na bieżąco dzieje się u Rasgula, to zapraszam do odwiedzania mojego twittera! Coś na pewno na nim znajdziecie.