#Pyrkon 2014 czyli pseudorelacja z drugiego dnia Festiwalu Fantastyki w Poznaniu - Rasgul - 23 marca 2014

#Pyrkon 2014, czyli pseudorelacja z drugiego dnia Festiwalu Fantastyki w Poznaniu

Pierwszy dzień Pyrkonu był dla mnie rozgrzewką przed dniem szczytu – sobotą. To dzisiaj wiele osób po ciężkim tygodniu pracy, mogło znaleźć ukojenie w partyjce Neuroshimy. Puste miejsca pomiędzy stoiskami zapełniły się ludźmi do tego stopnia, że gdzieniegdzie napotykało się na korki. Przybyło też cosplayerów i w ogóle wszystkiego było po prostu więcej. W świetle atrakcji dziwnym trafem dopadło mnie… pewne znużenie, którego nie spodziewałem się jak śniegu w czerwcu.

Tłum ludzi w sobotę stanowczo się powiększył

Prawie 10 rano. Wchodzę na teren Międzynarodowych Targów Poznańskich i zastaję wielki tłum ludzi. Kolejki do kas były niewiarygodnych rozmiarów. Ucieszyłem się, że miałem okazję odpuścić sobie piątkowe obowiązki, by nabyć bilet w tymże dniu. Dlatego dumnie przeszedłem pomiędzy zniecierpliwionymi fanami fantastyki, niosąc w ręku magiczny przedmiot +5, zwany inaczej identyfikatorem. Także jeżeli znajdziecie się na Pyrkonie 2015, to radziłbym nabyć akredytację w piątek koło południa. Uratujecie siebie i kilka godzin cennego czasu.

Nie miałem czasu zbytnio rozejrzeć się dookoła, bo niezwłocznie ruszyłem na prelekcję o wadach oraz zaletach pracowania w gamedevie. Prowadzona była przez Dominika Gotojucha, który był programistą w takich firmach jak Lionhead czy CD Projekt RED i uczestniczył przy produkcji Fable III czy Wiedźmina 3: Dziki Gon. Poruszył on sporo kwestii, napomkniętych przy okazji piątkowego panelu o podobnej tematyce. Nie rozwiał wszystkich moich wątpliwości w sprawie tworzenia gier wideo, ale naświetlił kilka spraw. Po prostu zostawił tyle samo pytań, co odpowiedzi. Pomogły one mi zrozumieć, że jest to praca, w której mogę się spełnić. Mam nadzieję, iż się nie oszukuję.

Następne kilka godzin miałem spędzić na poszerzaniu swojej wiedzy o RPG (tych stołowych) oraz planszówkach, a przede wszystkim na zabawie przy różnych ich wariacjach. Niestety plany poszły swoją drogą. Ponownie pełno czasu poświęciłem chodzeniu pomiędzy pawilonami i strzelaniu fotek cosplayerom. Znów obszedłem z 30 razy wzdłuż i wszerz Blog Gier Elektronicznych. Zagrałem kilka partyjek w FIFĘ z kolegą, albo patrzyłem na zmagania ludzi na turnieju League of Legends. Nie miałem już dziś zbytnio siły na chodzenie, dlatego ponownie z piętra podziwiałem całe Targowisko, stojąc przy barierce. Ludzi było tam jak mrówek. Poza tym jeszcze miałem okazję spróbować Neuroshimy Hex w towarzystwie Bananowego Janka. Zostałem kompletnie zmieciony przez nieznajomość zasad, ale tak czy siak bawiłem się naprawdę nieźle.

Kolejny blok jaki odwiedziłem, dotyczył stanu dziennikarstwa growego w Polsce. Prawdę mówiąc nie dowiedziałem się z niego nic, czego nie wiedziałem, choć kilka ciekawostek obiło mi się o uszy. Widać, że panel był głównie kierowany do tych, dla których kulisy pracy w tej branży są całkowicie nieznane. Może zamysł był inny, ale efekt wyszedł jaki wyszedł. Po przybyciu wieści o przedłużeniu tego panelu, musiałem opuścić salę konferencyjną, by wrócić do domu, więc mogło mnie coś ominąć, ale wątpię w to.

A wild horse appears!

Cały dzień jednak towarzyszyło mi znużenie, wymieszane ze zmęczeniem. Miałem pewne problemy z zaśnięciem w nocy, ale to nie to było głównym powodem problemów. Po prostu po pierwszym dniu czułem, że widziałem już wszystko. Chociaż sobota pod względem atrakcji była bogatsza, to oprócz nowych bloków czy cosplayerów, nie znalazłem nic nowego. Moje myśli podzielał zresztą kolega, który stwierdził, że pierwszy dzień wywarł na nim ogromne, ostateczne wrażenie zadowolenia. Obaj nie odkryliśmy dziś nic nowego, z braku chęci czy motywacji. Sobota z planowanego zastrzyku adrenaliny, stała się taką dobą do relaksu. Patrząc z perspektywy czasu stwierdzam, iż piątek w moim odczuciu był lepszy. Fascynowało mnie pierwsze zetknięcie z Pyrkonem, ale podobno pierwsze wrażenie jest zawsze najważniejsze. To chyba jednak prawda. 

Aczkolwiek nie myślę, iż był to dzień stracony. Czuję się tylko nieco zawiedziony i nie jestem pewien czy powinienem zwalić winę na siebie czy na sam Pyrkon oraz emocje jakie ze sobą niesie. W niedzielę będę tylko kilka godzin, ale myślę, że będzie to wystarczająca ilość czasu, by nie ześwirować. Koledzy też podzielają moje zdanie, więc nie czuję się sam. A tymczasem pozdrawiam z Poznania! Cheers!


Zachęcam do odwiedzania mojego fanpage na facebooku oraz ćwierkacza. Znajdziecie tam sporo różnych przemyśleń, głupot i dowiecie się co słychać u Rasgula. Pozdrawiam!

Rasgul
23 marca 2014 - 00:09