Wywiad z Tomaszem Drabikiem znanym też jako quaz - twórcą komiksu Gamer9 i świetnych polskich videorecenzji - Rasgul - 12 lipca 2013

Wywiad z Tomaszem Drabikiem, znanym też jako quaz - twórcą komiksu Gamer9 i świetnych, polskich videorecenzji

Na gameplay.pl nie udało mi się jeszcze wrzucić żadnego wywiadu i w związku z tym poczułem się trochę źle. Tego typu materiały to świetna okazja do zapoznania się z różnymi, ciekawymi osobami oraz ich poglądami na jakieś tam zdarzenia, albo sytuacje. Wywiady będę starał się publikować raz na miesiąc i powinny być one różnorodne (być może w przyszłości również forma ulegnie zmianie, a tekst zastąpi wideo/audio, ale to jest bardzo niepewne). Oczywiście trafi mi wypytywać różne osoby jakkolwiek związane z gamingiem. Od publicystów, twórców materiałów wideo po develepoerów i producentów. Na sam początek udało mi się dopaść Tomka Drabika, znanego również jako quaz. Człowiekiem, który tworzy jedne z lepszych wideo recenzji w Polsce. Pełne humoru, ale również porządnej, merytorycznej treści. Nie będę dalej przedłużał tego wstępu, tylko chciałbym zaprosić do czytania wywiadu!

Rasgul: Witam cię serdecznie, drogi Tomku! 

Quaz: Cześć!

R: Bardzo mi miło, że znalazłeś czas na mały wywiadzik. Jest to dla mnie zaszczyt, ponieważ bardzo lubię twoje materiały i obejrzałem je praktycznie wszystkie z wypiekami na twarzy. Także te słowa płyną od dawno śledzącego cię fana. Zapewne wejdzie tu wiele osób, które jeszcze nie widziały ani jednego twojego filmiku. Może dałbyś radę pokrótce przybliżyć swoją personę?

Q: Przedstawianie siebie to takie niewdzięczne, narcystyczne zajęcie, ale skoro trzeba to trudno, już sięgam po skalpel i zaczynam autowiwisekcję. Nazywam się Tomek Drabik, ale ludzie w sieci kojarzą mnie raczej pod nickiem quaz. Od 2003 roku robiłem komiksy internetowe - Bumelant (którego, mam nadzieję, nikt już nie pamięta), Tanatos oraz Gamer9 - te bardziej kojarzone. Teraz ta zabawa jest zawieszona. Poza tym od 2006 roku robię filmiki o grach, głównie videorecenzje, których stworzyłem dobrze ponad 150. Przez 5 lat dla serwisu Gaminator, potem kilka materiałów dla GameZilli, ale ostatnio głównie koncentruję się na rozwijaniu swojego kanału na YouTube, a na nim, poza recenzjami, wrzucam też różnego rodzaju filmiki rozrywkowe oparte o gry. Nie bawię się w i nigdy nie bawiłem w wielogodzinne Let's Playe (na pokazywanie przechodzenia gier z komentarzem jest, moim zdaniem, miejsce na streamach na żywo) - koncentruję się na materiałach autorskich z pomysłem i masą montażu. Proste efekty specjalne i sceny "aktorskie" w recenzjach, żarty i celowe psucie gier w innych filmikach. Ot, taka czasem merytoryczna rozrywka dla graczy.

R: Od kiedy grasz? Jak wyglądała twoja historia gamingu i przy jakim sprzęcie obecnie się bawisz?

Q: Nie pamiętam czasów kiedy nie grałem! Miałem bodajże 4 czy 5 lat kiedy zacząłem grać. Mój poczatęk przygód z grami wypada na lata 80-te ubiegłego wieku. Najpierw trafiła do mnie jakaś niszowa konsola drugiej generacji, której dzisiaj niestety nie potrafię zidentyfikować (przez dłuższy czas myślałem, że to była jakaś podróbka Fairchild Channel F, ale dzisiaj jestem już prawie pewny, że to nie to), potem byłem 8-bitowym Atarowcem (Atari 65 XE/XL), Amigowcem (Amigę 500 miałem nawet zbyt długo, bo nadal byłem jej użytkownikiem jak wyszedł Doom i nie miałem na czym w niego zagrać), przez chwilę grałem na pierwszym PlayStation, następnie przez bardzo większość życia byłem tylko PeCetowcem, a od paru lat gram właściwie na każdym z aktualnych sprzętów stacjonarnych - PC, PS3, Xbox360, Wii oraz WiiU. Zero platformizmu, czyli platformowego rasizmu.

R: Które gatunki gier lubisz najbardziej? Mógłbyś powiedzieć dlaczego?

Q:Nigdy chyba nie miałem ulubionych gatunków, ale w ostatnich latach raczej preferuję gry akcji - bardzo szeroko rozumiane - od FPSów po platformówki, od action RPGów do sandboxów. Jedyne w co już dzisiaj właściwie nie mam czasu grać to strategie - na pierwszym StarCrafcie zjadłem zęby, ale drugiego już nie ruszyłem mając świadomość tego, że musiałbym tej grze poświęcić więcej czasu niż mogę. Ot, uroki dorosłości, pracy etatowej i bycia recenzentem growym, który musi nadążać za nowościami. Efektem ubocznym są setki gier posiadanych na Steamie, PSNie, XBL, GoGu, Originie, Desurze, CDPie i innych platformach, w które nigdy nie zagrałem. Na emeryturę jak znalazł. Albo jakby nastąpił jakiś krach branży w stylu tego z lat 80tych, to ja będę miał się jeszcze długo przy czym bawić. Do tego czasu wszystkie te konta są wypełnione wyrzutami sumienia.

R: Doskonale rozumiem twoją obawę przed tykaniem produkcji, które kładą nacisk na multiplayer. Sam mam coś takiego, że jak uruchamiam League of Legends, to cały mój harmonogram na dzień diabli wzięli. Mniejsza o to, kontynuujmy. Nagrywasz swoje wideo recenzje już od bardzo dawna, ale nie wszyscy wiedzą jaka była tą „twoją pierwszą”. Czy patrząc przez perspektywę czasu, możesz być z niej dumny? Masz ją nadal gdzieś zapisaną?

Q: Moją pierwszą videorecenzją, którą, poza mną, widziała chyba jeszcze tylko jedna osoba, była recka Call of Cthulhu: Dark Corners of the Earth. Gdzieś ją jeszcze mam, ale chronią ją hordy imperialnych szturmowców i najnowocześniejsze zabezpieczenia, aby nikt nie mógł się do niej dostać. Bo nie, nie jestem z niej dumny i nie chcę jej nikomu pokazywać. Koszmarna dykcja, beznadziejny montaż, absurdalnie rozciągnięte pauzy, spartaczony dźwięk i nagranie głosu. Nie, naprawdę nikt nie chce tego oglądać chociaż niektórzy twierdzą inaczej. Ale to jak z Wielkimi Przedwiecznymi - każdy ciekawski chciałby zobaczyć, a potem spędziłby lata w izolatce jakiegoś podrzędnego wariatkowa obijając się o wykładane poduszkami ściany w kaftanie bezpieczeństwa.

No ale od czegoś trzeba było zacząć. Co zabawne: wtedy recenzję robiłem z zamiarem umieszczenia jej jako dodatku do komiksu Gamer9, a że komiks był publikowany po polsku i po angielsku, to sama recenzja też powstała w dwóch wersjach językowych. Metaforycznie szlocham gdy słyszę swoją nędzną angielszczyznę z tamtych czasów.

R: Co „popchnęło” cię do nagrania pierwszego materiału? Jakie były twoje motywacje? Kto cię wtedy inspirował? Skąd w ogóle pomysł na te produkcje?

Q: Bezpośrednio do pobawienia się montażem popchnął mnie jakiś materiał nagrany przez fanów Battlefielda 2. Kolesie zrobili filmik, w którym wyczyniali w grze dzikie sztuczki - przeskakiwali w powietrzu ze skrzydła jednego samolotu na drugi i dokonywali innych czynów godnych ludzi mających zbyt wiele wolnego czasu i nadmiar wyobraźni. Po obejrzeniu tego miałem to niebezpieczne uczucie znane jako "ja też tak chcę" (spotykało mnie wiele razy w życiu - kończyło się to potem nagłym pozyskaniem umiejętności jakiegoś tam grania na gitarze, rysowaniu komiksów, miksowaniu muzyki, edytowaniu poziomów do Duke Nukem 3D i tak dalej).

Nadal na moim kanale można znaleźć nagrania z pierwszego Call of Juarez i demka Just Cause, które prezentują jak w rytm muzyki strzelam kowbojom w głowy i zrzucam samochody w przepaść. Gdzieś w międzyczasie zrobiłem tę swoją pierwszą recenzję, ale jej nie opublikowałem. A inspiracją do robienia recenzji był niejaki James Rolfe i jego materiały z serii Angry Video Game Nerd (jeszcze wtedy nazywanej, co już mało kto pamięta, Angry Nintendo Nerd). Nigdy nie chciałem go kopiować, ale pragnąłem robić coś w tym stylu - autorskie programy z aktorskimi wstawkami, które nie tylko przekazują merytoryczną informację o prezentowanych grach, ale i dostarczają rozrywki.

R: Niektóre wstawki, ale też i całe wideo recenzje mają nieraz klimatyczną otoczkę, które tak jakby idą równocześnie obok samej analizy oraz krytyki, na przykład wątek Zamaskowanego Recenzenta. Jak w ogóle nachodzą cię pomysły na takie rzeczy? 

Q: To trochę jak pytanie kierowane do Kazika o to jak powstają jego teksty ;)

Ale zasadniczo to jest jakaś mieszanka tego chaosu, który mam w głowie z materiałem źródłowym, czyli najczęściej grami. Sporo recenzji ma otoczkę wprost inspirowaną grami (np. w filmiku z L.A. Noire czarno-białe sceny z narracją detektywa przesłuchującego recenzenta, a wszystko w gęstym klimacie filmów noir), choć czasami pewne stworzone przeze mnie postacie, wchodzą w interakcję z konwencją gry. Wspomniany przez Ciebie Zamaskowany Recenzent to istota recenzenta-superbohatera, który powstał głównie na potrzeby recenzowania produkcji traktujących o superbohaterach (Batman, Spider-man itp.), a potem zaczął dryfować w schizofreniczne klimaty pełne mnogich osobowości w materiałach z takich tytułów jak Twisted Metal i Silent Hill. Zresztą seria filmików z Zamaskowanym jest dość hermetyczna i zrozumienie przerywników aktorskich w późniejszych recenzjach, z tą postacią, wymaga znajomości wcześniejszych jej występów. Ale lubię tę serię, bo jest w niej dobra doza panicznego szaleństwa. Niemniej nie chciałbym, aby to zabrzmiało jakbym robił jakieś dziwne, pokręcone recenzje pełne dziwnych klimatów. Większość z nich jest jednak lekka, zawiera sporo humoru (który też ewoluował, na początku to były straszliwe suchary, teraz chyba jest... hmm, nie wiem czy lepiej, ale chyba inaczej) i nie straszy dziwactwem.

R: Czy poza robieniem filmików, miałeś do czynienia z innymi projektami? Może pisałeś gdzieś teksty?

Q: Kilka tekstów zdarzyło mi się popełnić (no i każda videorecenzja najpierw powstaje w postaci tekstu - z tym, że tutaj koniec pisania jest dopiero początkiem drogi, a przy tekstowych recenzjach mamy ją w tym momencie już za sobą - dlatego videorecenzje nie są w stanie być konkurencyjne wobec innych form jeśli chodzi o szybkość - i dlatego zwykle się szybkością nie przejmuję, bo po co się denerwować, jak inni już napisali, a ja jeszcze nie zmontowałem ;)). Gdzieś tam kiedyś robiłem z kilkoma znajomymi taki mały blogoserwis jak Gra-nat.pl, ale ten projekt już dawno zapadł w śpiączkę, z której raczej się nie przebudzi. No i oczywiście przez wiele lat robiłem komiksy internetowe, teraz zawieszone, ale chciałbym jeszcze kiedyś znaleźć na nie czas. Zdarza mi się robić muzykę (głównie elektronikę - można do niej dotrzeć przez moją stronę quaz.org), stworzyłem wcześniej jakieś opowiadania (raczej nic już nie da się z nich znaleźć w sieci, dawne dzieje, nie ma się czym chwalić). Ale tak zasadniczo to moim sieciowym fachem są webkomiksy i filmiki o grach.

R: Ostatnim razem odwiedziłem stronę gaminator.tv i zauważyłem, że nic tam się praktycznie nie dzieje, a wideo recenzje twojego autorstwa nadal wiszą na „głównej”. Czy czujesz się jakbyś był sercem tego serwisu? Czemu opuściłeś szeregi tamtejszej redakcji?

Q: Obawiam się, że jak opuszczałem szeregi to byłem ostatnim opuszczającym pokład. Sercem serwisu raczej nigdy nie byłem, ale prawdopodobnie twarzą już tak, bo... długo byłem jedynym, który pokazywał twarz w materiałach ;). Niemniej za moich czasów (w sumie od początku, bo byłem tam praktycznie od startu) w Gamim pracowało wielu ludzi, którzy współtworzyli ten serwis i myślę, że byli tacy, których bardziej można by było nazwać sercem. Chociażby dlatego, że ja nigdy nie pracowałem w ścisłej redakcji, a jedynie robiłem materiały zdalnie, mieszkając w innym mieście, niż to będące siedzibą redakcji. To były dobre czasy, ale najwyraźniej nic nie może trwać wiecznie.

R: Czy przejście na YouTube było dla ciebie korzystne? Nie mam tu na myśli tylko względów finansowych. 

Q: YT w ogóle nie jest korzystny finansowo dla osoby, która nie tworzy takich treści jak najpopularniejsi z naszych YouTuberów, a w dodatku nie stawia na dużą ilość materiałów, bo przecież dużo filmików oznacza kupę wyświetleń i pieniądzy. Ja praktycznie teraz robię produkcje o grach hobbistycznie. Samo skupienie się na YT jest na pewno bardzo korzystne ze względu na docieranie do większej grupy odbiorców. Konto w tym serwisie mam od bardzo wielu lat, ale długo wrzucałem tam tylko zajawki recenzji, które były publikowane na Gaminatorze. Dopiero teraz trafiają tam pełne materiały i faktycznie można odczuć wzrost oglądalności. Więc tak, po tym względem YT jest korzystny.

R: Masz jakieś wyrobione zdanie na temat wizerunku naszej, polskiej sekcji serwisu YouTube? Denerwuje cię wszędobylski Let’s Play? Może chciałbyś coś tu zmienić?

Q: Nie ma co się denerwować - skoro jest popyt to i ktoś zajmuje się podażą. Ludzie chcą oglądać Let's Play'e, więc one powstają. Ale to się zacznie zmieniać. Ostatnio Google prezentowało wyniki badań dotyczących tego, co w Stanach ogląda się na growym YT i tam kategoria Let's Play'u nie tyle nie jest popularna, co... w ogóle nie istnieje! Najbliższe LPkom są filmiki typu "Walkthrough", ale przecież pokazówki "jak przechodzić grę" to nie to samo, co Let's Playe. No i te "Walkthrough" stanowią tam jakieś 4% oglądanych video z gier, a więc jakiś margines. Mam nawet swoją interpretację tego faktu - u nas nadal sporo graczy nie może sobie pozwolić na kupowanie wszystkich gier, w które chcieliby zagrać i dlatego LP są tak popularne, czyli często zastępują granie. W Stanach (i ogólnie na zachodzie) gracze raczej mogą sobie pozwolić na gry i dla nich LP nie stanowi żadnej wartości, bo mogą zagrać w pożądane tytuły.

Co zabawne recenzje też się tam kiepsko oglądają (bodajże 3% oglądanych filmików), bo większość graczy ma już wyrobioną opinię o grze na podstawie materiałów od wydawców i recki są też dosyć marginalne. Zresztą u nas jest podobnie, recenzja nie jest najpopularniejszą formą.

Więc co się tam ogląda? Filmiki rozrywkowe powiązane z grami. Coś takiego jak moje GlitchMistrze (humorystyczne kompilacje bugów z gier) i inne eksperymentalne formy jakimi się ostatnio bawię. Dlatego w tę stronę zmierzam, bo w taki sposób będzie zmieniał się rynek i u nas, kiedy obecni gracze oglądający Let's Play'e pójdą do pracy i zaczną kupować więcej gier. Wtedy też będą bardziej zainteresowani poszerzeniem swoich doświadczeń z grami, poprzez takie filmiki rozrywkowe, a nie zastępowaniem ich Let's Play'ami. Polski YouTube growy będzie musiał się zmienić. I kiedy tam dotrze zobaczy, że ja już dawno tam na niego czekam i mam cały kanał wypchany pożądanymi treściami ;). Oczywiście mogę też umrzeć pariasem, będąc jak Ci poeci, co to wyprzedzali swoją epokę. :P

Każdy twórca videorecenzji zanim się wypali, musi się uciec do używek... żartowałem, to tylko kadr z filmiku, hue hue

R: Brzmi trochę jak mhoczny plan dominacji nad światem! Polski, growy YouTube strzeż się! Kontynuujmy jednak zadawanie pytań. Jak sądzisz – czy streaming niedługo stanie się bardziej popularny wśród polskiej sceny YT?

Q: Tak, streaming jest jedyną, sensowną ewolucją Let's Play'ów. Oglądanie czyjejś zabawy z grą na żywo jest bardziej naturalne i przypomina trochę występ na scenie w teatrze czy kabarecie, gdzie zamiast sceny mamy grę, a zamiast aktora/komika jest gracz. Ma to sens i powinno mieć przyszłość. Uważam, że Let's Play'e wymrą właśnie na rzecz tego. Na zachodzie już się to dzieje. Zresztą sam czasem streamuję (ostatnio trochę nie miałem czasu, ale chcę do tego wrócić) i widzę w tym potencjał (niemalże jak Dżoana Krupa, dop. Rasgul), a Let's Play'e jakoś nigdy mnie nie pociągały.

R: Dobrze współpracuje ci się z GameZillą?

Q: Współpraca z GameZillą to nie to samo, co współpraca z Gaminatorem - za Gamiego była regularna, stała i ciągła, a dla GZ to są tylko jakieś okazjonalnie produkowane materiały. Jasne, współpracuje się dobrze i to w dużej mierze zasługa tego, że obydwaj naczelni GZ, z którymi miałem okazję się dogadywać (Koso i Mielu), to sensowni, ogarnięci ludzie, ale to kompletnie luźne zlecenia od czasu do czasu i nie jestem z tym serwisem związany tak jak z Gamim niegdyś.

R: Zdradzisz nam czym zajmujesz się poza kręceniem materiałów?

Q: Etatowo pracuję jako grafik/DTPowiec w drukarni, więc jestem zawodowo w kompletnie innej bajce niż filmiki growe, ale dobrze jest mieć różnorodne źródła dochodów w dzisiejszych czasach. Nawet jeśli filmiki z gier to dochód raczej symboliczny.

R: Jakie masz plany na przyszłość?

Q: Nieokreślone, bo jest za dużo potencjalnych pomysłów i niestety nie mam na wszystkie czasu, a wybieranie nie przychodzi mi lekko. Z pewnością chcę się koncentrować na bardziej eksperymentalnych formach filmików o grach, bo chociaż aktualni odbiorcy oczekują ode mnie recenzji (i na pewno będę je nadal robił) to niekoniecznie w tym jest przyszłość. Ciągle też chodzą mi po głowie pomysły wychodzenia poza same gry, ale póki co, poza kilkoma recenzjami filmów, nie udaje mi się znaleźć na to czasu.

R: Czy masz może jakieś porady dla początkujących YouTuberów? 

Q: Nie róbcie Let's Play'ów. YT i tak już jest obstawiony przez najpopularniejszych Let's Play'erów i już teraz mamy sytuację taką, że jak wychodzi jakaś nowa gra, to wszyscy spamują LPki z tego samego - najpopularniejsi się utrzymają, ale nie ma miejsca dla nowych robiących to samo, bo różnorodność form jest mała, a samą osobowością mogą się przebić bardzo nieliczni. Szukajcie własnych pomysłów i róbcie coś, czego robienie sprawia Wam przyjemność - nie ma nic gorszego od wymęczonych materiałów. Więcej rad dawać nie będę, bo przecież i mój sukces na tubie jest dość umiarkowany. Z drugiej strony ogólnie słuchanie zbyt wielu rad to kiepski pomysł - większość osób, które osiągnęły jakiś tam sukces na YT i zdobyły popularność nie ma tak naprawdę pojęcia czemu tak się stało - coś tam sobie gdybają, mają jakieś ogólne pojęcie co się sprawdza, a co nie, czasem nawet wydaje im się, że wiedzą jaka jest droga do sukcesu, ale nie są w stanie zaoferować klucza, który otworzy drzwi innym. Dlatego najlepiej szukać własnej ścieżki, robić to co się lubi, starać się robić to jak najlepiej, a reszta jest kwestią szczęścia. Do mentorów podchodźcie ze zdrową dozą sceptycyzmu.

R: Rzeknę - święte słowa Tomku! Ale y u always give 4/5?

Q: Bo skale ocen są złe. Nie da się z nich normalnie korzystać. Każda ocena liczbowa ma służyć komunikacji, ale te komunikaty są mocno niejasne. Ludzie skarżą się, że serwisy korzystające ze skali 1-10 wystawiają oceny z przedziału od 7 do 10, ale z drugiej strony oceny poniżej 7/10 interpretowane są jako bardzo niskie. Obyczaj zniszczył skalę i z jednej strony 5/10 powinno oznaczać średnią grę, a z drugiej 5/10 to dla wielu już gniot. I weź tu człowieku, coś zakomunikuj skoro każdy odbiorca zrozumie Twoje cyferki inaczej. Dlatego skale stały się bezużyteczne - nie da się przy ich użyciu niczego pewnego przekazać. Ja w swoich recenzjach staram się ich nie używać - jeśli recenzja ma coś mówić o grze, to niech mówi przy pomocy treści, a nie jakiejś cyferki na końcu. Niestety kiedy robię materiały dla jakiegoś serwisu to muszę się dostosować do jego standardów i jeśli w serwisie korzysta się z ocen w postaci liczb, to trzeba takową wystawić. A jaką ocenę dać grze dobrej, ale bez szału? Przy aktualnym obyczaju tylko 4/5 albo 8/10 - dlatego wielu graczy (i ja sam) śmieje się, że moje oceny to "do dupy, 8/10" albo "świetna gra, 8/10" ;)

Jeśli nie muszę, to staram się tych cholernych cyferek nie używać.

Prawdziwy, gangsta SWAG

R: Pytanie najważniejsze – kiedy Minecraft?

Q: Pewno oczekujesz ode mnie zdecydowanego "NIGDY!", ale jak będę miał pomysł na fajny filmik z MC, to go zrobię i nie będę się na nikogo oglądał (ale na to bym nie liczył). Niemniej pijesz na pewno do tego, że MC daje popularność (wcale, że, bo nie, dop. Rasgul). Cóż, już raczej nie, YouTube się nasycił, minecraftowców jest zbyt wielu, nie da się tym już dziś tak przebić jak kiedyś. Aczkolwiek zdarzyło mi się kiedyś (dawno temu) zrobić jakiś minecraftowy filmik i to jak wtedy wyświetlenia tego jednego materiału rosły o wiele szybciej niż innych, było niepokojące. Ale to przeszłość, czasy minecraftowej popularności w proszku (zalej wrzątkiem i gotowe) już przeminęły. Inne szybkie drogi do sławy i pieniędzy czekają na odkrycie! ;)

R: Myślę, że na tym skończymy nasz wywiad. Ciepłe, lekko podsumowujące słowa na koniec to jest to! Chciałbym tylko bardzo podziękować za czas, który mi poświęciłeś. Pozdrawiam serdecznie!

Q: Dzięki za rozmowę, game on!

Link do kanału YouTube quaza
Link do jego profilu na serwisie Facebook


Zapraszam do odwiedzania oraz lajkowania mojego fanpage na facebooku, jeżeli chcecie być na bieżąco z tym, co dzieje się u Rasgula, albo po prostu macie czas na czytanie różnych przemyśleń czy innych głupot.

Rasgul
12 lipca 2013 - 12:26