Speedrunerze zwolnij! - PatriciusG. - 15 sierpnia 2012

Speedrunerze, zwolnij!

Chyba większość z graczy kojarzy słowo Speedrun, prawda? Na wszelki wypadek wytłumaczę krótko: speedrun to pojęcie, które służy do określenia przejścia (lub nagrania, które jest zapisem takiego czynu) konkretnej gry w jak najkrótszym czasie. Oczywiście – bez żadnych nielegalnych wspomagajek typu trainery czy kody. Niewiele da się powiedzieć więcej na ten temat, poza tym, że mnie osobiście często takie zapisy odbierają mowę, bo uświadamiają mi jaki jestem słaby w te klocki. Dla przykładu wczoraj widziałem filmik, w którym pewien gracz pokonuje całe Dark Souls w... 1:27:50.

Różnie ludzie reagują na takie zapisy – zakładam, że większość (tak jak ja) z ludzi, którzy mieli ten niewątpliwy zaszczyt zagrać w Dark Souls pomyślało sobie „Łał. Facet to ukończył szybciej niż ja tworzę postać”. I mnie później naszła także inna refleksja – po co marnować prawie półtora godziny swojego życia (nie wspominając o miesiącach trenowania do tego wyczynu) na szybkie przebiegnięcie tak złożonej gry?

UWAGA! Filmiki zdecydowanie zawierają spoilery, gdyż przedstawiają proces przejścia CAŁEJ gry. Nawet jeśli nie mają przerywników filmowych a samą rozgrywkę, to mogą pokazać coś co kompletnie zepsuje frajdę z przechodzenia gry, więc jeśli masz zamiar zagrać w którąś z tych gier – odpuść sobie filmiki i obejrzyj je PO przejściu gry jako ciekawostkę.

Ktoś może teraz powiedzieć „No jak to po co? Przecież to nie lada wyczyn rozgromić taką grę w krótką chwilę! Dobrze wiemy, że Ty byś tak nie potrafił.”

Owszem – nie potrafiłbym. Powiem więcej – temu panu dojście do Ornsteina i Smougha zajęło jakieś 40 minut a mnie jakieś 35 godzin ;) I prawdopodobnie, gdybym zrezygnował z nawyków (eksplorowanie każdej drogi, wracanie do ogniska częściej niż się powinno) i nie błądził tak bardzo, to skróciłbym ten czas do połowy, ale to maksymalnie. Ale to mnie nie frustruje, że ktoś jest lepszy ode mnie w przebieganiu przez grę. Dla mnie po prostu nie ma to sensu.

Są oczywiście gry, których mój sprzeciw nie dotyczy – np. Mirror’s Edge. Ba! W tym cała frajda – ta gra jest grą stworzona do speedruna i doskonalenie swoich umiejętności to główny jej sens po pokonaniu fabuły na najwyższym poziomie trudności. Ale dobrze wiemy, że chętniej oglądane są filmiki z innymi grami, które uchodzą za rozbudowane i długie.

Tylko że dla mnie przebieżka przez fabułę Fallouta to najmniej przydatna umiejętność z dostępnych na rynku. Dlaczego? Wytłumaczę to na przykładzie, który może łatwiej przedstawić mój pogląd – Fallout. I to w prawie 10 minut.

Da się? Pewnie! Tylko, że dla mnie cała frajda w tej grze to eksplorowanie świata, robienie questów pobocznych, zbieranie przedmiotów etc. i nawet przechodząc ją setny raz będę starał się dotknąć wszystkiego, bo lubię dowiadywać się jak najwięcej o historii tego wymyślonego świata,  który mi się tak podoba. I to się tyczy większości gier RPG, które słyną z rozbudowanego świata i złożonej fabuły.

Przechodząc Fallouta po raz pierwszy utknąłem w połowie gry po tygodniu namiętnego grania. Czyli możemy uznać, że spędziłem jakieś 24h na zachwycaniu się klimatem i dialogami. W porównaniu z „przygodami” innych graczy możemy uznać, że podczas tego czasu mógłbym przejść spokojnie obie części przynajmniej 48 razy!

A przecież przechodnie Fallout po Lini najmniejszego oporu to jak oglądanie trylogii Władcy Pierścieni w trybie przewijania, albo czytanie co 5 strony Ojca Chrzestnego. A nawet gorzej, bo przechodzenie gry w takim zawrotnym tempie wymaga jeszcze ćwiczenia i obmyślania. Więc czy naprawdę warto skupiać się na tym, co jest najmniej ważne?

 

PS Na stronie Speed Demos Archive możemy znaleźć więcej takich perełek (i są filmiki na których wszystko możemy zobaczyć), min. Fallout 2 (0:17:51), Fallout 3 (0:30:09), Dragon Age: Origins (0:35:30) czy... Planescape: Torment (0:20:15).

PatriciusG.
15 sierpnia 2012 - 17:36