Pomysł z wskrzeszeniem legendy może wypalić - mowa o XCOM: Enemy Unknown - Materdea - 1 września 2012

Pomysł z wskrzeszeniem legendy może wypalić - mowa o XCOM: Enemy Unknown

Wyraźnie widać, że tworząc XCOM: Enemy Unknown studio Firaxis chce wskrzesić legendę –  UFO: Enemy Unknown. Produkcja Microporse uważana jest przez znaczne grono ludzi przez grę wszech czasów. Niełatwym zadaniem będzie stworzenie czegoś oryginalnego, utrzymanego w klimacie tego przedmiotu kultu. Deweloperzy Cywilizacji nie chcą jednak robić wiernej kopii oryginału. Co prawda sporo elementów zostało zaczerpniętych z hitu z 1994 roku, aczkolwiek wiele aspektów zainspirowała ówczesnych producentów do zmodyfikowania jakiegoś mechanizmu.

I tak: osoby grające w pierwowzór mogą doznać niemałego szoku, gdy po wystartowaniu z kampanią nie ujrzą licznika punktów ruchu. Ten został usunięty na rzecz dwóch oddzielnych systemów: poruszanie się oraz korzystania z innego działaniea Teraz nie będziemy musieli wyliczać, ile kroków zrobić, by zaatakować przeciwnika. Ponadto warstwa strategiczna będzie rozgrywana w czasie rzeczywistym, zaś walka – jako turówka.

Powrócą starzy znajomi, głównie jeśli idzie o kosmitów: ujrzymy małe Sectoidy, umięśnione Mutony oraz Cyberdisc.. Nie zabraknie także świeżych pomysłów – np. rasy Thin Man, pełniący rolę ukrytych agentów, Obcych żyjących wśród ludzi. Do tego dochodzą nowe typy misji m.in. „Terror”, gdzie pojawią się cywile, a przybysze z kosmosu atakują budynki mieszkalne oraz „Abductions”. Tutaj z kolei motywem przewodnim będą porwania.

Zadania poboczne w dużej mierze zostaną wygenerowane losowo. Tutaj za każdym razem inny będzie kształt terenu, a także różne rozmieszczenie przeciwników. Wyjątkiem są misje główne tzw. fabularne, które będą zaprojektowane od podstaw przez deweloperów, również ze specjalnymi cut-scenkami. Firaxis chce dać graczowi możliwość, by na własny sposób podszedł do inwazji kosmitów na Ziemię, nie ograniczając go ścisłą fabułą i licznymi wstawkami filmowymi. Generalnie taktyka, na której powinniśmy się opierać, to korzystanie z dobrodziejstw ukształtowania terenu. Na naszą korzyść oraz niekorzyść zadziała mgła wojny. Brak widocznej części mapy nie pozwoli od razu wdać się w otwartą walkę, warto więc będzie inaczej podejść do przeciwnika. Niekonwencjonalne metody są zawsze w cenie.

Może również zajść taka możliwość, że niedoświadczony żołnierz pod presją łatwo wpadnie w panikę, zaś śmierć kompana negatywnie wpłynie na zdobywaną liczbę punktów doświadczenia. Oprócz tego na pewno deweloperzy zaimplementują podział na klasy. W tym momencie wiemy, że pojawi się snajper, jednostka wsparcia oraz „tank”. Wraz z wchodzeniem na wyższe levele, postacie będą zdobywały indywidualne specjalne umiejętności, takie jak np. zabicie oponenta z dowolnej odległości w zasięgu wzroku. Pojawi się możliwość modyfikowania składu (w miarę postępów w kampanii team się będzie sukcesywnie powiększał), pojazdów, a po osiągnięciu rangi sierżant wojacy otrzymają własne pseudonimy i naszywki z odpowiednią narodowością (producenci chcą w ten sposób uświadomić, że walka z obcą rasą jest sprawą międzynarodową). Ponadto trzeba ciągle pamiętać o przeładowywaniu broni kompanom, ale na szczęście amunicja jest nielimitowana.

W nowym XCOM-ie każda postać będzie mogła zginąć. Do zabawy przyłączą także rany krytyczne. Jeśli delikwenta z poważnym uszkodzeniem w porę nie zabandażujemy, najzwyczajniej w świecie umrze. Cóż, zawsze istnieje cień szansy, że jednak się uda. Wtenczas taki żołnierz zostanie uraczony trwałym urazem na psychice. Straci część punktów „woli”, czyli zacznie szybciej popadać w histerię. Po drugiej tego typu ranie dochodzi też do pewnego rodzaju utraty kontroli nad swoim ciałem. Nieciekawa sprawa.

Do tego kompletu poprawek i innowacji trzeba dorzucić podkręconą sztuczną inteligencję przeciwników, całkowicie odświeżony wygląd centrum dowodzeni oraz konieczność zadawalania 16 nacji finansujących działania organizacji XCOM. Jake Solom wielokrotnie podkreślał, iż twórcy chcą, by jak w części pierwszej, nawet najtwardszy chojrak był bezsilny wobec paranormalnych umiejętności przybyszów z kosmosu, a także to, że praca zespołowa to klucz do zwycięstwa.

Umieszczenie bazy na jednym z kontynentów zapewni nam konkretny rodzaj profitów. Posiadacze PC mogą liczyć na wsparcie dla moderów i odmienny interfejs od tego obecnego na konsolach, a także na możliwość przybliżania i oddalania kamery podczas walki (na konsolach obraz będzie zablokowany). Komputerowe wydanie strategii ma zawierać też opcję rysowania siatki na polu walki, która pozwoli sprawdzić wpływ terenu na poruszanie się jednostek. Oprócz tego XCOM: Enemy Unknown pozwoli na rozgrywanie starć multiplayer – więcej o tym poczytacie w artykule Wiktora, który miał okazję ograć multika na tegorocznym gamescomie.

Muszę przyznać, że początkowy pesymizm był zupełnie niepotrzebny. Naturalnie wszędzie czają się ludzie, którym nie pasują wprowadzone zmiany. Ja czuję się zaintrygowany i pomimo nieobeznania z oryginałem mam ogromną chęć spróbowania sił w UFO: Enemy Unknown. Nie mogę napisać, że ten XCOM to będzie dobra gra – o tym poświadczy finalny produkt i końcowe opinie graczy.

Materdea
1 września 2012 - 15:48