Przebaczenie czyli Call of Juarez - myrmekochoria - 17 września 2012

Przebaczenie, czyli Call of Juarez

 

Tekst zawiera spoilery

Bardzo trudno opowiedzieć, zwłaszcza w grach, historię, która będzie poruszać tak ważną kwestie jak przebaczenie. Przedstawić zdarzenia bez patosu i cynicznego uśmiechu u odbiorcy. Muszę przyznać, że Call of Juarez Bound in Blood mówi czym powinno być człowieczeństwo bez pomocy zbędnego dydaktyzmu i patosu, ale dzięki zmieniającym się bohaterom i tle historycznym na którym są rozciągnięte ich przygody.

Thomas i Ray McCall tracą swoje człowieczeństwo na Wojnie Secesyjnej. Ray będzie wspominał traumę wojny zawsze gdy William będzie wypominał mu zło, które czyni. Bitwa pod Antietam, Gettysburg, przegrana Konfederacji, spalenie Atlanty, zniszczenie Columbii, wędrówki bez butów, chaos wojenny, aż w końcu śmierć matki, dom rodzinny pochłonięty przez wojnę. Po piekle wojny czeka trójkę braci tylko tułaczka, słuszna dezercja z armii spycha ich na margines społeczeństwa. Piętno wojny nie pozwala żyć inaczej, rozboje, awanturnicze życie i gdzieś marzenie o skarbie, który odbuduje dom w Georgii. Warto także wspomnieć o napędzanym nienawiścią Running River, który dokonuje czystki etnicznej w Ghost Town, zabijając wszystkich, nie wyłączając dzieci i kobiet, pozostawiając jedną kobietę, z którą narodzi mu się syn Seeing Further. Po ataku Barnsby’ego na obóz Indian i śmierci Seeing Further dzieję się coś całkiem ważnego. Running River nie zabija dowódcy pseudo konfederackiej armii, daruje mu życie i zrezygnowany odchodzi. Zbrodniarz daje zbrodniarzowi życie i zmienia się w Calm Water. Monolog Running River jest całkiem przejmujący. Czy można dobro zwyciężyć złem, jak niektórzy chcą, i tutaj CoJ, raczej mówi, że nie. Można oszukać samego siebie, dać odpoczynek swojemu sumieniu, poczuć jakieś ciepło, ale Barnsby powraca, zło zawsze powraca, nie ma metamorfozy w inne. Ten pesymistyczny posmak rozciąga się nad całą serią CoJ.

William wydaję się być jedyną pozytywną postacią, ale tak nie jest. Wiliam to przestraszony chłopiec z fanatyczną wiarą, z słowami, które nie zbawiają nikogo. Nie podejmuje żadnej decyzji, jest bierny. Do czasu. Maybe the time for talk is over. Maybe I can show them that there is something more important than pride and avrice and lust; to William jest jedyną postacią, która doznaje odkupienia, spełnienia się w roli, w której na początku był tylko marną parodią. Ray jeszcze będzie musiał przejść długą drogę, pełną zwątpienia, desperacji i odrzucenia, aby w końcu otrzymać wewnętrzne przebaczenie, gdy uratuje Billy’ego przed Juarezem. Thomas i Marisa skończą niestety tragicznie, może są rodziną, ale Thomas znęcał się nad Billym i własną żoną, nie potrafił powrócić do normalnego życia, jest fatalnym ojcem i mężem. Cała opowieść w CoJ ma ten bardzo pesymistyczny wydźwięk i atmosferę bezprawia, zła i cierpienia, z którym nie można wygrać, można walczyć jego metodami, ale walcząc z potworami stajemy się nimi. Świat CoJ to przemoc i zło wyłaniające się z wyborów innych ludzi, które tworzą kolejne potwory. Spirala przemocy i zemsty nigdy się nie kończy. Barnsby’emu zginęła rodzina w Atlancie. Początek fabuły(CoJ BB) zaczyna się od tragicznych zdarzeń, koniec pozostawia pewną dozę optymizmu, jednak trzeba zauważyć, że żadne z braci nie przeżył opowieści, tylko William znalazł odkupienie, Ray zaznał przebaczenia, w które uwierzył. Pozostaje tylko pytanie czy było to warte tego wszystkiego, czy istniej wyższa instancja promieniująca tym ciepłem, które jawi się Williamowi, Ray’owi, Running River? Czy to tylko gra neuronów, kodeks społecznych nakazów, oszukiwanie samego siebie wobec przerażających rzeczy, których było się sprawcą? Na to Call of Juarez nie daje odpowiedzi...

myrmekochoria
17 września 2012 - 16:57