W jednym z zagranicznych serwisów pojawił się krótki film, w którym dwóch prowadzących dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat różnic między DayZ a The War Z. Zestawiają obie produkcje ze sobą na podstawie własnych doświadczeń, a wszystko to zebrane w jednym miejscu pozwala niezdecydowanemu graczowi wybrać jedną z dwóch gier, na pozór bardzo podobnych jak nie identycznych.
We wspomnianym filmie powiedziano wszystko to, co mogłoby nas zainteresować. Istny spoiler dotyczący funkcjonalności nowej gry, jaką będzie The War Z, oraz podsumowanie tego, co od dawna wiadomo na temat DayZ.
W DayZ do naszej dyspozycji oddano mający około 225 km2 teren, który możemy bez żadnego większego celu przemierzać wzdłuż i wszerz. Nie obowiązują nas żadne ramy oraz zasady, nie ma też żadnej wyznaczonej misji, której śladami powinniśmy iść. War Z natomiast pozwoli każdemu wykonać dowolnie wybraną misję. Zdania będą tworzone przez graczy w zewnętrznym systemie, a interesant będzie mógł spośród setki wybrać to, które chce wziąć na swoje barki i zarobić trochę pieniędzy czy lepszego sprzętu za jego wykonanie. Oczywiście budzi to parę zastrzeżeń, w tym jakieś niewywiązanie się ze zleconego questa (zapewne jakoś to rozwiążą). Prowadzący wspominają o sytuacji, w której zleceniodawca może przykładowo poprosić o ochronę, a potem wbić chętnemu siekierę w plecy i zabrać cały jego sprzęt. Okazuje się więc, że być może tak jak w DayZ, tak samo w War Z możemy nigdy nie być pewni tego, co chce zrobić inny gracz.
W modyfikacji do ArmA 2 nie ma przewidzianych bezpiecznych miejsc. Są domy, w których można spróbować się skryć, ale oczywiście nie wiemy, czy ktoś lub coś nie wejdzie nam tam w najmniej odpowiednim momencie, np. przy spożywaniu żarcia z puszki. W War Z każdy gracz dostanie własną instancję małej mapy, na której pośrodku lasu będzie stała mała chata, którą będzie można według własnego uznania rozwinąć. W filmie wspomniano o graczu, który cały teren zamienił w arenę, w obrębie której zebrał okoliczne żywe trupy i pozwalał chętnym dostarczać rozrywki obserwującym widowisko. Na razie jednak jeszcze nie wiadomo jak dokładnie rozwiązania będzie kwestia budowy. Gra w końcu jest nadal we wczesnej alfie. Ciekawa jest też możliwość pozostawiania notatek w miejscach naszego pobytu. Daje to szansę War Z rozwinąć w solidnego RPGa przy założeniu, że każdy na serwerze będzie umiał „się bawić”. Poza tym to też świetny sposób na urządzanie pułapek na chętnych na nasz rzekomy łup, do którego drogę opisaliśmy jasno na jednej z karteczek pozostawionych gdzieś przypadkowo w bardzo widocznym miejscu.
Jak widać, War Z i DayZ, pomimo strasznie podobnych nazw, mają trochę inne spojrzenie na rozgrywkę. Ta pierwsza ma raczej dostarczać rozrywki i skupiać się na wykonywaniu konkretnych zadań, natomiast druga z nich od początku miała nastawić się na osiągnięcie idealnego odwzorowania survivalu zombie ze szczególnym naciskiem na realistykę całego zajścia. Mam nadzieję, że dostarczone informacje pomogły wam jakoś rozwiać chociaż odrobinę wątpliwości w kwestii wyboru jednej z nich w przyszłości, gdy przyjdzie pora zakupić jakiś tytuł z okładką, na której główną postacią będzie zombie.