Czasy rozdawania kart na rynku elektronicznej rozrywki przez id Software dziś wydają się mrzonką. Najmłodsze pokolenie graczy dostrzega tylko niewielkie studio wykupione przez właścicieli Bethesdy, które egzystuje sobie na marginesie branży, niezdolne do godnej rywalizacji z jej współczesnymi gigantami. Mnie jednak wciąż pozostał sentyment do jego dokonań, co w jakiś nieodgadniony, podświadomy sposób zmusza mnie do corocznego zaliczania Quake’a II, mojej ulubionej części „wstrząsowej” serii. W poniższym tekście pominę ten szeroko znany i szanowany tytuł – w sporej części za sprawą multiplayera – skupiając się na mniej popularnych dodatkach do niego, a konkretnie pierwszym expansion packu – The Reckoning.
ZEMSTA, ZEMSTA NA STROGGA!
Tradycyjnie dla serii produkcję rozszerzenia zlecono zewnętrznemu developerowi, w tym przypadku Xatrix Entertainment (lata później, już pod inną nazwą, spłodzi znakomite Return to Castle Wolfenstein) , zaś na rynku zadebiutowało niedługo po premierze Quake’a II, w maju 1998 roku. Fani serii z łatwością wyczują obcą ręką majstrującą przy tej grze, nieźle zakamuflowaną na statycznych screenach. Oczywiście nie mam tutaj na myśli fabuły, bowiem nadal walczymy z okrutną rasą cyborgów – Stroggami – w ich ojczystym świecie. Tym razem wskakujemy w buty innego żołdaka, Jokera, by poczet bohaterów armii ludzkości poszerzyć o kolejnego straceńca, co to w pojedynkę obraca w perzynę całe bazy wroga, metodycznie pozbawiając jego siły kluczowych zasobów – od paliwa po zniszczenie floty szykującej się do kontrataku. A jak się to wszystko zaczyna? Klasycznie, szczęściem w nieszczęściu, czyli lądowaniem z dala od oddziału, który i tak zostanie niebawem zlikwidowany…
STROGGOWIE 2.0
Gdzie zatem widać odciski paluchów ludzi z Xatrix Entertainment? Z grubsza rzecz biorąc… wszędzie, już od zarania kampanii, zaś do ich odkrycia wcale nie potrzeba specjalistycznych technik daktyloskopijnych. Spora część rozgrywki upływa na bieganiu po jaskiniach, na zewnątrz baz, gdzie wbrew pozorom nietrudno się zgubić. Tutaj spotykamy nowy typ przeciwnika - Gekka, przedstawiciela lokalnej fauny. Pomimo skoczności, pazurów i miotania pociskami jest groźny tylko w grupie – to w zasadzie najsłabszy oponent w całej grze, typowe mięso armatnie. Hola… a co z różnymi odmianami Guardów, fachowców od padania trupem w wyniku bardziej irytowania gracza, niż stwarzania faktycznego zagrożenia…? Cóż, przestali być chłopcami do bicia za sprawą upgrade’ów do unowocześnionych wersji, korzystających m.in. z laserów i hyperblasterów, co czyni ich stosunkowo niebezpiecznymi. To właśnie wzmocnienie starych, znanych jednostek (niestety, także tych najpotężniejszych – a przydałaby się jakaś inna, najpaskudniejsza z paskudnych morda do obicia) napędza bestiariusz The Reckoning – poza wymienionymi panami warto napomknąć chociażby o Goliacie, który zyskał energetyczną tarczę oraz Super Tanku, spotykanym kilkukrotnie. Podbicie wytrzymałości Stroggów oraz wciśnięcie im do mechanicznych rąk nowych pukawek to niejedyna operacja, jaką przeprowadziło na nich Xatrix. Twórcy zawzięli się, by po dosyć łatwej podstawce gracz wreszcie poczuł, dlaczego Stroggowie zasługują na śmierć i strawienie przez rdzę tego, co po nich zostanie – są nie tylko znacznie agresywniejsi (nawet strzału Laser Guarda trudno uniknąć, a siecze ostro) i kochają zasadzki, lecz również dostali spore posiłki (pod koniec na poziom przypada nawet ok. setki wrogów), a jakby tego było jeszcze mało, częstokroć gra stawia nam na drodze cały zastęp Goliatów. Całe szczęście, że nadal można ich wzajemnie na siebie napuszczać… Już na normalu The Reckoning sprawia wrażenie, jakby ktoś ukradkiem zmienił stopień trudności na dużo wyższy, podkręcając przy okazji tempo akcji, co uwidacznia także szybsze zdobywanie lepszych pukawek.
NIBY TO SAMO, LECZ NIE TO SAMO
Stawiające zaciekły opór AI to nie koniec wyzwań czekających na śmiałka przed monitorem. Swoje kilka groszy dorzucają lokacje, nadal całkiem rozbudowane, poprzetykane ukrytymi przejściami i sekretami, lecz jakby bardziej chaotyczne niż w podstawce, mniej intuicyjne. Protagonista znów ma ręce pełne roboty: leć tam, zrób to, znajdź tamto, wróć i tak w koło Joker. Tym razem jednak nie wszystko jest tak zrozumiałe i klarowne, zaś komputer misji potrafi się przywiesić i zapomnieć o aktualizacji zadania, gdzie indziej z kolei długość zalanego wodą kanału skalkulowano tak, że bez maski do oddychania powietrza brakuje spory kawałek przed wyjściem na powierzchnię. Zdarza się też, że do wykoncypowania dalszej drogi nie wystarczy znaleźć panel kontrolujący drzwi czy pola siłowe, lecz również dostrzec jakiś mały szczegół, który trzeba zniszczyć. Wbrew pozorom znalazło się kilka okazji do główkowania, a nawet wykorzystania… rocket jumpów – tymczasem w podstawce, pomijając speed runy, wszędzie można dotrzeć w klasyczny sposób. Nie twierdzę, że to źle – po prostu The Reckoning wymaga od gracza troszkę innego, kreatywniejszego podejścia.
IT’S A TRAP!
Trudno o nową jakość w grafice, kiedy dodatek korzysta z zasobów rezydującej na dysku podstawki. Próżno wypatrywać nieznanych elementów w lokacjach, bo to wszystko, począwszy od jaskiń przez kanały aż po więzienia już widzieliśmy, z małym wyjątkiem w postaci oblodzonej jaskini, gdzie nasza postać ślizga się niczym na łyżwach. Z kolei faktyczne nowalijki w bestiariuszu zamyka poza wspomnianym uprzednio Gekkiem Repair Bot, zdolny wskrzeszać poległych, choć jest dalece mniej upierdliwy, niż jego odpowiednik z podstawki - Medic. Świeżością powiało za to w zbrojowni i to do tego stopnia, iż zabrakło klawiszy numerycznych, by uzyskać szybki dostęp do 3 nowych broni. Najoryginalniejsza z nich to The Trap, która zgodnie z nazwą jest swego rodzaju pułapką – i to paskudną, gdyż może zabić nawet gracza. To odmiana miny tworząca osobliwość przyciągającą do siebie przeciwników, by ukatrupić ich promieniem lasera. To jednak nie koniec – w miejscu zwłok pojawia się kula przywracająca sporo punktów życia. Problem w tym, że trzeba ją zebrać manewrując tak, by samemu nie paść ofiarą tego śmiercionośnego gadżetu. Jest to więc zabawka dla graczy doskonale z nią obeznanych, a poza tym często jej nie poużywamy ze względu na skromny zapas amunicji. Na tle tego cudeńka wyraźnie mniej hipstersko wypada Ion Ripper – nawet gracz końca lat 90. widział już giwery z pociskami rykoszetującymi od ścian, czy to w Unrealu, czy w Half-Life. Jednakże i to pozostaje w awangardzie FPS-owego arsenału przy ostatniej nowości, Phalanx Particle Cannon czyli z grubsza rzecz biorąc udziwnionej wyrzutni rakiet strzelającej dwoma pociskami naraz. Znalazło się także miejsce dla nowego power-upa – tu też nie ma się co ekscytować, bowiem Dual Fire Damage to, jak sama nazwa wskazuje, funkcjonalna połowa kultowego Quada. Z singla wyleciało za to Invulnerability, mimo że wziąwszy poprawkę na poziom trudności byłoby więcej niż przydatne. Nadal jednak ktoś z uporem maniaka, jakiś dev-troll wrzuca do tej gry Silencer (Tłumik). Być może kiedyś nastanie Chwarny Dzień, kiedy to w glorii chwały znajdę dla niego zastosowanie w singlu Quake’a…
STEAM NIEMUZYKALNY, MULTIK NIEPOPULARNY
Przykro mi pisać (tym bardziej, że zdążyłem się do tego przyzwyczaić…) – The Reckoning to kolejny Quake, którego sprzedawana na Steam wersja została wykastrowana z rewelacyjnego soundtracku, tutaj skomponowanego przez, analogicznie jak w podstawce, grupę Sonic Mayhem. Mocne, gitarowe brzmienia znakomicie pasują do „Wstrząsu”, budując odpowiedni klimat. Na szczęście to karygodne zaniedbanie łatwo naprawić instalując fanowski Ultimate Patch sprawiający, że z głośników popłynie świetna nuta, zaś grafika zyska nieco odświeżony wygląd za sprawą kilku modyfikacji i nowych efektów, w tym oczywiście również obsługi rozdzielczości panoramicznych.
Wyznawcy doskonałości multiplayera Quake’a II otrzymali od studia Xatrix miły dodatek w postaci garści nowych map czerpiących z kampanii dla pojedynczego gracza, łącznie z wprowadzonymi tam pukawkami. Niestety zamyka to zabawę do kręgu posiadaczy rozszerzenia. Nie pojawił się żaden nieznany wcześniej tryb rozgrywki, zaś same lokacje są całkiem przyjemne i dobrze zaprojektowane. Próżno się jednak nastawiać na zarywanie nocy – sława multi Q2, jak i tego dodatku przeminęła bezpowrotnie. Dziś rządzi inny model zabawy, zaś zatwardziali fani oldskulu mają Quake Live.
WIĘCEJ QUAKE’A W QUAKE’U?
The Reckoning przekonało mnie do siebie dopiero gdy zaczęło przypominać starą, ograną już ze wszystkich stron podstawkę. Biorąc pod uwagę zawartość mission packa trudno postrzegać go jako faktyczne rozszerzenie oryginału – jest to bardziej wizja tego, jak powinien wyglądać Quake II zdaniem ludzi z Xatrix Entertainment, w pewnym sensie przypominając legendarną jedynkę. Ten wstrząs po prostu solidnie przekalkulowano.
PLUSY:
MINUSY: