Echo PGA - sakora - 31 października 2012

Echo PGA

Z nową edycja Poznań Game Arena wiązałem wielkie nadzieje. Miała być powrotem legendy, miejscem, gdzie gracze poczują się jak u siebie. Miały towarzyszyć jej targi Hobby, planszówek i zabawek dla dzieci. Niestety odniosłem wrażenie, że to właśnie PGA była dla nich imprezą towarzyszącą.
Nie wiem, czy miałem zbyt duże oczekiwania, czy po prostu coś innego tu zawiodło. Z pozoru wyglądało to interesująco. Tłumy ludzi, wiele stanowisko do gry. Wyborna, niczym stare wino strefa retro, gdzie obok pełnych wspomnień starych wyjadaczy stały dzieci próbujące po raz pierwszy, z nieskrywaną radością zmierzyć się z klasykami.


Ciekawie prezentował się także Zlot Twórców Gier. Różnorodne wykłady i prezentacje miały przybliżyć typowym graczom tematykę tworzenia gier. Było wśród nich kilka dość interesujących, chociaż niektóre wykłady kolidowały ze sobą w czasie, przez co nie można było być na wszystkich. Z jednej strony mówiły o rzeczach oczywistych dla działających już developerów, z drugiej poruszały zbyt abstrakcyjne tematy, które mogłyby odstraszyć młodych twórców, pragnących spróbować swoich sił w niełatwej sztuce tworzenia gier.
Brakowało klamry spinającej teorię z praktyką. Czy tak trudno byłoby zaprosić trzy znane osoby ze środowiska, aby poprowadziły pod swoją egidą grupy młodych startupowców? Dwa dni to naprawdę dużo czasu na stworzenie prostego tytułu, a pokazanie zwiedzającym od kuchni całego procesu mogłoby być bardzo poruszające.


Zabrakło także wydawców. Nie mówię o dużych, światowych firmach, ale o naszych rodzimych, których nieobecność jednak była dotkliwa. Wręcz pozbawiona szacunku dla graczy na imprezie, która miała być ich świętem. Czy tak trudno było zabrać kilka konsol, komputer i parę ekranów? Pokazać najnowsze premiery. Pozwolić zagrać w nowe już wydane pozycje, a w drugiej część stoiska otworzyć sklep z nowościami  perełkami wykopanymi w odmętach magazynów? Wystarczyłoby dodać jakieś DLC, smyczki lub plakaty w promocji i zapewne cześć poniesionych kosztów by się zwróciła. A do tego na pewno zyskaliby w oczach graczy organizując kilka konkursów. A tak mieliśmy dwa nowe tytuły prezentowane na stoiskach producentów sprzętu. Wyglądało to co najmniej dziwnie.


Podobnie sprawa miała się na dużej scenie, gdzie spodziewałem się ujrzeć prawdziwe show. Prezentacje twórców, wydawców... kogokolwiek. Niestety to, co można było ujrzeć na scenie, mimo dobrych chęci prezenterów nie wyglądało najlepiej. Szczerze mówiąc, zapamiętałem jedynie nastolatków żebrzących o długopisy i smyczki, które zazwyczaj na każdych szanujących się targach  są dostępne w takich ilościach, że w pewnym momencie nikt już po nie nie sięga. Przecież termin PGA zbiegał się czasowo z premierą nowego Windowsa i iSprzętów. Wystarczyło przygotować pokazy ukierunkowane na granie na tych platformach. Może typowy nastolatek nie jest osobą, którą stać na taki zakup, ale to grupa posiadająca dużą chęć posiadania i potrafiąca wywierać w związku z tym presję.


Czy ta impreza była rzeczywiście taka zła? Nie, nie do końca. Mieliśmy tam kilka turniejów i prezentacji na dobrym poziomie. Może zawiodła trochę nieobecność kilku firm, jednak to ludzie tworzyli atmosferę. Ludzie, którzy liczyli na dobrą zabawę. Czy impreza zaspokoiła ich oczekiwania? Trudno powiedzieć. Dla mnie była to przede wszystkim okazja do spotkania na żywo osób, z którymi na co dzień polemizuję w sieci. Portale portalami, jednak zawsze warto spotkać kogoś twarzą w twarz. Ich opinie o PGA były podobne. Coś zawiodło. Chyba brak odwagi u potencjalnych wystawców i pewne nie wiem, czy niedowierzanie, że to może się nie udać, czy brak poszanowania dla graczy ze strony rynku.


W czasie, gdy ja byłem obecny na PGA, moje dzieci szalały na targach zabawek i hobby, na które i ja zawitałem. Rzuciłem okiem na nowe planszówki na stoiskach polskich dystrybutorów. Zagrałem kilka partyjek w różne tytuły, wśród dziesiątek rozstawionych i ciągle okupowanych stołów do gier, a na końcu uzupełniłem swoją kolekcję komiksów. W tym czasie moje córki szalały na placu zabaw, kiedy skończyły już kolejną grę.


W tamtej chwili zPGA nie miałem nic poza wejściówką. Poznań Game Arena miała być imprezą główną, ale zorganizowana była jakby była towarzyszącą do targów Hobby. Szkoda, bo miałem nadzieję, że będzie czymś więcej. Czy odniosła sukces? Chyba jednak na swój sposób odpowiedź jest twierdząca: tak. Czy zadowoliła hardcorowych graczy? Nie wiem. Czy zadowoliła casuali? Z pewnością nie.


Podobno kolejna edycja ma być dwa razy większa. Liczę, że organizatorzy wezmą sobie do serca uwagi zwiedzających i dzięki temu będzie dwa razy lepsza, a nie będzie dwa razy większym rozczarowaniem. Czy był to powrót legendy? Niestety nie, zaprzepaszczono gdzieś drzemiący w niej potencjał. Był to falstart, do poprawki, nie dyskwalifikacji.

sakora
31 października 2012 - 18:19