W F1 wrze. Do końca sezonu pozostały dwa wyścigi, a pierwsze miejsce w klasyfikacji kierowców i tytuł mistrza świata to wciąż sprawa otwarta. O zwycięstwo walczą już tylko dwaj kierowcy - obecnie liderujący Sebastian Vettel i tracący do niego 10 punktów Fernando Alonso. Do zdobycia pozostało 50 punktów. Wszystko się może zdarzyć. Który z nich sięgnie po trzeci w karierze tytuł mistrza świata - Vettel czy Alonso?
Mniej więcej do połowy sezonu kilku kierowców z czoła stawki szło łeb w łeb. Sytuacja wyklarowała się gdzieś podczas GP Europy. Wówczas to Alonso regularnie zaczął punktować. Przypomnę: 1. miejsce w GP Europy, 2. miejsce w GP Wielkiej Brytanii, 1. miejsce w GP Niemiec i 5. miejsce w GP Węgier. W tym momencie sezonu Alonso ma 164 punkty i największą, 42-punktową, przewagę nad Vettelem.
Od GP Belgii Vettel zaczął regularnie odrabiać straty. Pomógł mu w tym Romain Grosjean, który wykluczył Fernando już na pierwszym zakręcie wspomnianego wyścigu. Wywalczone wówczas przez Vettela 2. miejsce pozwoliło mu zbliżyć się do liderującego kierowcy. Kolejne GP (Włoch) było ostatnim głębokim oddechem dla Alonso. Startując z 10. pola startowego w końcu stanął na trzecim stopniu podium, podczas gdy goniący go Vettel po wielu problemach ostatecznie ukończył wyścig z tyłu stawki.
Przyczynkiem do regularnego odnoszenia sukcesów przez Sebastiana było GP Singapuru, podczas którego odniósł pierwsze od GP Bahrajnu, a drugie w sezonie, zwycięstwo. Dalej Seb odnosił już właściwie same sukcesy. Pierwsze miejsce w wyścigu o GP Japonii przy pechu Alonso i nieukończeniu przez niego wyścigu sprawiło, że obu kierowców dzieliły już tylko 4 punkty. Pewne wygrane Vettela w GP Korei i Indii pozwoliły mu uzyskać 13-punktową przewagę nad Hiszpanem.
Momentem, który mógł pozwolić odgryźć się Alonso był start Vettela z alei serwisowej podczas GP Abu Dhabi. Spore szczęście (dwa safety cary) i kilka słusznych, a jednocześnie ryzykownych decyzji (zmiana opon i ponowny spadek na 24. miejsce po efektownym odrabianiu strat z początku wyścigu) pozwoliły kierowcy Red Bulla uplasować się na 3. miejscu, tuż za Fernando Alonso. Wyobrażacie sobie zdziwienie tego ostatniego, który startując z 6. pola musiał po wyścigu dzielić podium z Niemcem? Lubimy Vettela, czy też nie - trzeba przyznać, że jego gonitwa była przejawem wybitnej szybkości i niemalże geniuszu. Czy jakkolwiek pomógł mu w tym gumowy nos jego bolidu, o którym ostatnio było głośno? Wątpię...
Przed GP USA - Vettel 255 : 245 Alonso
10 punktów różnicy to i dużo i mało. Jeśli nieszczęśliwie któryś z kierowców odpadnie to możliwe są dwie sytuacje. Jeśli odpadnie Alonso, a Vettel zajmie co najmniej 5. miejsce to Hiszpan nie ma po co stawiać się na starcie wyścigu w Brazylii. Jeśli odpadnie Niemiec, a Fer zajmie którąś z czołowych lokat to w Brazylii pomóc mu będzie mogła tylko dyspozycja podobna z Abu Dhabi. Załóżmy jednak, że obaj kierowcy będą trzymali się z daleka od wszelkich kraks - który zespół powinien czuć się lepiej na torze w Austin? Sądzę, że Ferrari. Tor w Teksasie to mieszanka długich prostych i kilku bardziej krętych sekcji toru, jednak przewaga tych pierwszych daje sporą przewagę włoskiej stajni. Zupełnie inaczej sytuacja będzie wyglądać w Brazylii - tor w Sao Paulo to dwie długie proste z przewagą ciasnych zakrętów.
Komu kibicuję? Sądzę, że obaj kierowcy zasługują na trzeci w karierze tytuł. Vettel ma swoje grono sympatyków (w padoku mówi się nawet, że Vettel jest szybszy od... Ayrtona Senny!), a Alonso to już legenda - prawdopodobnie najlepszy (nie najszybszy) kierowca w stawce. Nie potrafię jednoznacznie wskazać mojego osobistego faworyta. Zresztą... i tak nieustannie kibicuję kierowcom McLarena i Lotusa, będącymi moimi ulubionymi teamami. Jedno jest pewne - końcówka sezonu 2012 będzie nad wyraz interesująca!
A Wy komu kibicujecie? Kto, Waszym zdaniem, sięgnie po trzeci tytuł mistrza świata? Komu zwycięstwo w klasyfikacji kierowców należy się bardziej?
<Spodobał Ci się tekst? Wpisy przypadły Ci do gustu? Polub growo&owo na Facebooku.>