Czy płeć bohatera jest ważna? - Cascad - 14 listopada 2012

Czy płeć bohatera jest ważna?

 

Mike Hoye to zapalony gracz dzielący się swą pasją z trzyletnią córką. Gra, którą sobie upatrzyli (mała na razie tylko obserwuje jak tata radzi sobie z kolejnymi trudnościami) to The Legend of Zelda: Wind Waker. Troskliwy ojciec czytając kolejne dialogi zmieniał formę męską na żeńską, robiąc z dzielnego Linka... dziewczynkę! Wszystko po to, by zaszczepić w córeczce świadomość, że dziewczyny też stać na wielką odwagę i bohaterską walkę ze złem. Co jeszcze ciekawsze – pan Hoye zrzucił grę na dysk twardy, stworzył moda, podmienił wszystkie dialogi na ich żeńskie odpowiedniki, podzielił się tym ze światem (do odpalenia potrzebny jest emulator) i wrócił do wychowywania swej latorośli.

 

Historia ta jest nie tylko rozczulająca, ale i pouczająca. Dzięki niej możemy zwrócić uwagę na to, że zapotrzebowanie na pozycje, w których kobiety są bohaterkami innymi niż poplamione krwią seksbomby praktycznie nie jest zaspokajane. Dla równowagi należy jednak dodać, że dzieciom nie robią takie rzeczy zbyt wielkiej różnicy, one po prostu cieszą się z obcowania z grami. Nawet jeśli na rynku wciąż panuje kult skocznego mężczyzny z pięknym wąsem, to najmłodsi wirtuozi pada nie przywiązują aż takiej uwagi do tego czy sterują Gianą czy Mario, liczy się zabawa.

 

 

Przewaga liczebna jaką mają w segmencie dziecięcym postaci chłopięce/męskie to nic złego. W każdą kulturę wpisany jest etos rycerza/wielkiego wojownika ratującego swe ziemie przed intruzami. Szkoleni przez lata żołnierze od zawsze decydowali o losach wojen i trudno było nie wielbić największych z nich tworząc kolejne fantastyczne podania, legendy i zabobony. Jedne matki traciły swych synów na polach bitwy, inne witały ich oprawców ze łzami w oczach - losów historii nie wymażemy. Romantyczny wizerunek bohatera walczącego za swe ideały zawsze będzie popularny, tak samo jak wizerunki drani i opryszków, łotrów o gołębim sercu, czy też wiecznie znudzonych przystojniaków. Kobiety także wchodzą w świat wirtualnych podbojów, tylko nieco ostrożniej i trzeba być naprawdę zatwardziałą feministką, by nie zauważyć, że mają w nim stałe miejsce.

 

Pamiętajmy o ogromnej grupie docelowej, chcącej kupić tytuł, w którym wielki facet odrąbuje kończyny, strzela zza węgła i kopie kosmitów po ryju – bo to się po prostu sprawdza. Osobiście także wolę kierować męskim bohaterem, pozwala mi się to z nim lepiej utożsamić, choć nigdy nie było to warunkiem zakupu jednej czy drugiej gry. Kreacja Nariko w Heavenly Sword mnie porwała, niecierpliwie czekam na nowe przygody Lary Croft, Faith pięknie skacze po dachach, aktorka podkładająca femShepa jest dużo lepsza od męskiego komandora, a o tym, że Samus Aran to Samus Aran dowiedziałem się przypadkiem... Dobrze zrobiona gra sprawia, że zamiast zastanawiać się nad tym kim sterujemy po prostu łapiemy historię.

 

 

Rzeczą, która najmocniej definiuje scenariusz, od samego początku projektowania większości gier, jest to czy kierujemy kobietą czy mężczyzną. Należy bowiem wyrzucić do kosza gadki wszystkich tych, którzy mówią, że obie płcie są równe – nieprawda, różnimy się jak noc i dzień, i nie ma to nic wspólnego z dyskryminacją kogokolwiek. Na przykładzie The Legend of Zelda: Wind Waker można to dobrze zaprezentować: jest to tytuł zbudowany tak, by Link był niemal pozbawiony charakteru, przez co gracz szybko uznaje, że to on jest bohaterem całej przygody, a nie żółtowłosy elf. Dzięki takiemu zabiegowi Mike Hoye mógł bez problemu zmienić go w dziewczynkę na potrzeby swej córki (przy okazji design gry w tym nie przeszkadzał) – gdybyśmy jednak mieli do czynienia z czymś bardziej „fabularnym” to z pewnością zauważalne byłyby różne zachowania dla postaci męskiej i żeńskiej. Dla całego Devil May Cry kluczowe jest to, że Dante to bezczelny młodzieniec – to pod niego wszystko tworzono, tak samo jak wiedźma Bayonetta miała walny wpływ na swój kosmicznie wykręcony świat. Widząc Nariko machającą w pocie czoła wielkim mieczem odczuwamy to zupełnie inaczej niż gdy Kratos wyłupuje oko cyklopowi, przyznam też, że ciekawie byłoby zobaczyć sequel do Catherine z kobietami jako bohaterkami, tak samo jak ciekawe było obserwowanie pań walczących u naszego boku podczas kampanii w Gears of War 3. Na odbiór całej gry wpływa, często podświadomie, to jakiej płci jest bohater. Sądzę, że to jedna z kluczowych spraw, i dobrze by było ujrzeć więcej pozycji potrafiących przedstawić postaci w sposób uciekający od stereotypów. Takie ujęcie dało przecież naprawdę wiele Jade z Beyond Good & Evil i Alyx z Half Life 2 – nie widzę bowiem wytłumaczenia dla tego, że w grach tak mało jest „normalnych” bohaterów, wyglądających jak człowiek i mających ludzkie problemy.

 

 

Cały temat w ciekawy sposób ujmują gry bez wyraźnie zarysowanego podziału na męski/żeński typ bohatera, warto zauważyć, że takie obojnaki (jak choćby Zelda, Mass Effect, Fable czy większość pozycji z edytorem postaci) często tracą przez to na fabule, choć potrafią nadrobić to rozbudowaniem. Pamiętam jednak, że moment w którym zrozumiałem, że kampania Sheparda jest praktycznie taka sama dla kobiety i mężczyzny, był wielkim zawodem.

 

Nie można tak po prostu zmienić aktorów praktycznie nie tykając zawartości. Uważam, że to głupie rozwiązanie i nawet jeśli ma to być zwykła kosmiczna historia żołnierza, to jednak powinna mieć w sobie sceny pokazujące zachowanie (a najlepiej: postrzeganie świata) z dwóch perspektyw. Nie musiałyby być zupełnie inne, mogłyby prowadzić do tych samych zdarzeń, tylko innymi dialogami i przemyśleniami... Oczywiście nie zrobiono tego bo się pewnie „nie opłaca”, i jak tak sobie pomyślę, to już chyba nic się developerom nie opłaca.

 

 

Wracając do meritum – chciałoby się widzieć lepsze wykorzystanie obu płci w grach i więcej pozycji dla najmłodszych, w których sterujemy dziewczynką. Fajnie gdyby nowym trendem stało się wybieranie kim ma być bohater w tytułach, które nie stawiają na scenariusz, gdyż jest ich pełno, a mimo to wciąż trzymają się norm patriarchalnego świata... Zmiany, tak jak zawsze, najlepiej rozpocząć od siebie i skończyć z akceptowaniem pobieżnego traktowania fabuły przez developerów. Czas oddolnie pokazać, że nie chcemy kolejnych dziesięciu lat oglądania sztampowych postaci.

 

Przynajmniej ja nie chcę.

 

[twitter]

Cascad
14 listopada 2012 - 14:10