Kilka sposobów na zrobienie Mass Effect 4 [z podtytułami] - Cascad - 29 listopada 2012

Kilka sposobów na zrobienie Mass Effect 4 [z podtytułami]

 

Od Mass Effect się już nie ucieknie. Electronic Arts trzyma cojones BioWare w żelaznym uścisku, co sprawia, że początkowy pomysł na zrobienie kosmicznej trylogii dostał kijem w łeb. Mimo partactwa kontrowersji związanych z Mass Effect 3 wiemy już, że powstanie część czwarta... tylko czym ma ona być?

 

Podywagujmy. Oto kilka moich pomysłów.

 

 

Wariant najciekawszy: Mass Effect 4: Krogan Battlefield

 

Skoro seria i tak idzie w kierunku strzelania zza murka, to niech to będzie brutalne, pełne pyłu, kurzu i shotgunów strzelanie zza murka. Pokazanie losów Wrexa zanim poznał Sheparda byłoby bardziej niż fascynujące. Niech tylko ktoś zadba o to, by wszystko waliło się jak w Battlefieldzie, i system został odpowiednio dostosowany do walki na niewielkich odległościach. Krogańska szarża z multiplayera Mass Effect 3 to zdecydowanie zbyt mało, zbyt prosto. Chcę chwycić w łapy dwie ludzkie głowy i roztrzaskać je o ścianę, chcę przechadzać się koło przerażonych Quarian, chcę walczyć ze skłóconymi plemionami. Chcę, żeby bohaterem gry nareszcie był kosmita, którego łatwo polubić, ludzkich żołnierzy mam już dość.

 

 

Wariant najlepszy: Mass Effect 4: Forget about 2 and 3

 

Miałem sen, piękny sen, a w tym śnie Mass Effect 2 i 3 nigdy nie powstały. Gdyby tak pokazać, że to co znamy do tej pory to był tylko żart i prawdziwa historia dopiero czeka na poznanie? Byłoby pięknie. Potrzebny mi system z jedynki, bez amunicji, bez skanowania planet i bez zbierania Pokemonów. Shepard, by nie musiał zmartwychwstawać, nie byłoby kosmicznego żydomasona z papierosem, który wszystko wie „bo tak”, nie byłoby Mirandy i jej puzzli genetycznych, nie byłoby walki z terminatorem... No i wybory miały nawet wpływ na zakończenie trylogii. Oj, napisanie tej historii od nowa to taka piękna wizja. Niech Normandia pozostanie małym zwiadowczym stateczkiem szukającym dyplomatów, a nie pojazdem dla ludzi, którzy znaleźli plany starożytnej broni na marsie i teraz potrzebują hydraulików z całej galaktyki żeby ją zbudować. Bo może zadziała...

 

 

Wariant najbardziej prawdopodobny: Mass Effect 4: Whatever Warfare

 

Całe uniwersum Sheparda kręci się wokół konfliktów. Nasz romantyczny przyjemniaczek musiał jednak zdobywać gdzieś doświadczenie. Bezpiecznym i sensownym rozwiązaniem byłoby zatem pokazanie nam jego pierwszej wojenki. Młody, pełen entuzjazmu i oczywiście nie mający nic do stracenia cocky-Shepard dałby radę opchnąć kilka milionów kopii strzelania plazmą i gonienia pirackiej floty. Znalazłby też zakazaną miłość, umierającą od strzału z turianskiej snajperki na chwilę przed pięknym happy endem. W tle widać sztandar, słychać trąbki, a młody komandor postanawia, że jego żoną od teraz będzie tylko armia i już nikomu nie zaufa. Dodać jeszcze jazdę na koniu i żołnierskie mini-gierki (pompki na kinektcie), i mamy GOTY.

 

 

Wariant interesujący: Mass Effect 4: Citadel Citizen

 

Pierwsza wizyta na Cytadeli zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Od tego czasu śnię po nocach o sandboksie, umiejscowionym na tej niezwykłej stacji kosmicznej. Wcielenie się w szpiega i wykonywanie cichych zabójstw, lub praca w ochronie, by utrzymywać porządek w pobliżu ambasad byłyby świetnym zajęciem. Żadna część ME nie pokazała mi tylu pomieszczeń i osób ilu chciałbym zobaczyć na Cytadeli. Szkoda, bo jestem głodny sprawdzenia jak działa polityczna stolica wszystkich ras wszechświata.

 

 

Wariant całkiem niezły: Mass Effect 4: New Colony

 

Mija 1000 lat od zakończenia trójki, okazało się, że nie wszyscy wyginęli. Odbudowa społeczeństwa trwa w najlepsze, nastał czas błyskawicznego rozwoju, zbliżamy się do postawienia nowych przekaźników masy. Planeta, którą zasiedliliśmy okazuje się mieć jednak zbyt mało surowców, co spawalnia powrót do dawnych standardów. W niezmierzonej dżungli odkrywamy ruiny, a w nich ślad cywilizacji podobnej do naszej... I gramy, niczym kosmiczny Krzysztof Kolumb, podróżując pod niebem skąpanym w deszczu gwiazd. Takie „trochę Uncharted” z budową autostrad w tle mogłoby wypalić.

 

 

Ciekawe czy któraś z tych opcji (najlepiej druga) jest w stanie się spełnić... jeśli tak, to na nowo zainteresowałbym się serią, choć wariant z „jakąś wojną” byłby sporym rozczarowaniem. Znając jednak życie, panowie z BioWare robią coś jeszcze innego. Mam tylko nadzieję, że będzie to dobre.

 

PS Dajcie znać, który wariant wam najbardziej pasuje.

 

…..

TwittOppa.

 

Cascad
29 listopada 2012 - 16:12