Subiektywne podsumowanie gier z 2012 roku: 1 - Największe rozczarowania - OsK - 9 grudnia 2012

Subiektywne podsumowanie gier z 2012 roku: 1 - Największe rozczarowania

Mamy już dziewiąty grudnia, jako że do końca miesiąca nie będzie miała premiery ani jedna gra, która choć trochę by mnie interesowała, uznałem, że jest to dobry moment na zrobienie subiektywnego podsumowania tegorocznych produkcji. Pod koniec roku 2011 spisałem sobie kilka tytułów, które uważałem za warte uwagi (liczyłem, że będą to gry 8/10), z czasem lista wzbogaciła się o kilka dodatkowych. Myślę, że warto teraz spojrzeć na nią jeszcze raz. Od razu rzucił mi się podział na trzy kategorie: 1) całkowite rozczarowania (6/10 i mniej), 2) spełnione oczekiwania (7-8/10), 3) perełki, które przerosły pokładane w nich nadzieje (9-10/10). Zaczynam od części pierwszej i przedstawiam gry, które były dla mnie największymi rozczarowaniami tego roku.

Gram tylko na pc, więc w tworzeniu poniższej listy będę brał pod uwagę jedynie datę wydania danego tytułu w wersji na komputery osobiste.

Znajdziecie tutaj produkcje, które w recenzjach zbierają całkiem niezłe noty, ale nie ma w tym nic dziwnego, wprost przeciwnie, to raczej oczywiste, że właśnie wobec najbardziej reklamowanych gier moje oczekiwania były najwyższe.

Oczywiście, były w tym roku gry znacznie gorsze, ale po nich przynajmniej nie spodziewałem się niczego lepszego.

Na wstępie trzy gry z listy sprzed roku, które rozczarowały niestandardowo – w grudniu 2011 było niemal pewne, że ukażą się w 2012, ale przemiery zostały przesunięte:

-          Tomb Raider

-          Devil May Cry

-          Bioshock Infinite

Nie wymagają one raczej dodatkowego komentarza. Mam nadzieję, że wzbogacą pierwszy kwartał przyszłego roku.

Gry, po których spodziewałem się znacznie więcej. To nie są recenzje! Ocena w nawiasie przedstawia ile wystawiam wskazanemu tytułowi, gdy oceniam go w serwisach jako gracz:

- Dishonored (5/10)

Prawdopodobnie największy zawód tego roku. Na wszystkich zapowiedziach Dishonored wyglądał wprost cudownie: znakomity design, oryginalny świat, wielość możliwości itp. A w praktyce? Gra dalej wygląda wspaniale, ale rozgrywka okazała się absolutnie niesatysfakcjonująca. Zamiast skradanki otrzymaliśmy „migankę”: blink, blink, blink… Etap skończony. Oczywiście, można się również „bawić”, przecież postać ma całą masę umiejętności służących do niszczenia przeciwników. Tylko po co? Wrogowie mają tak prymitywne AI, że zabijanie ich ani nie stanowi wyzwania, ani nie daje satysfakcji. Wystarczy jeszcze dodać nieciekawą i przewidywalną fabułę, żeby otrzymać grę, do której absolutnie nie chcę wracać. Przeszedłem raz, skradając się i nie zabijając nikogo, a i tak cały czas miałem wrażenie, że każde rozwiązanie jest mi podawane na tacy: zero kombinowania i myślenia, taktyka niemal niepotrzebna. Dishonored najlepiej charakteryzuje jedno słowo: blink.

- Darksiders II (5/10)

Nie byłem wielkim fanem jedynki, ale dwójka wydawała się jeszcze bardziej zbliżona do kultowego Soul Reavera, więc dałem jej szansę. Niestety, pomysł na ciągłą zmianę ekwipunku okazał się dla mnie całkowitą pomyłką. Nasze umiejętności i refleks znaczą już znacznie mniej niż w części poprzedniej - wystarczy kupować lepsze bronie i pancerze. Poza tym, świetne widoki i całkiem ładny design postaci nie były w stanie zakryć największego problemu - wylewającej się z ekranu nudy.

- Sniper Elite V2 (3,5/10)

Prawdziwy majstersztyk, jeżeli chodzi o współczesne możliwości projektowania AI… Kto grał, wie o co mi chodzi. Oczekiwałem gry chociaż średniej, a tymczasem dano nam produkt nudny, wybrakowany i momentami beznadziejnie głupi. Płytkość rozgrywki, liczne błędy, słabą sztuczną inteligencję, brak interesującego multi i sensownej fabuły gra próbowała ukryć za pomocą oryginalnych „kamer śmierci”. O kamerach już prawie zapomniałem, znacznie bardziej wryły mi się w pamięć niesamowite właściwości pocisków, którymi czasem strzelali przeciwnicy na wyższym poziomie trudności. Kula podczas lotu potrafiła bardzo sprawnie skręcić w prawo lub w lewo, żeby dostać znienawidzonego snajpera chowającego się akurat za przeszkodą – i to nie jest żart, ów fatalny zakręt (czasem przekraczający 45 stopni!) można było bardzo łatwo zauważyć. Pociski inteligentniejsze od strzelających nimi osób. Doprawdy, zdumiewający realizm rozgrywki.

- Max Payne 3 (6/10)

Gra wciąż pozostaje dosyć interesującą pozycją, ale nie zmienia to faktu, że miała oferować znacznie więcej. W poprzednich częściach kolejne pojedynki dawały prawdziwą frajdę, wielokrotnie chciało się wczytywać te same zapisy, żeby rozegrać sytuację inaczej i bardziej spektakularnie. W trójce całkowicie uleciał dawny klimat. Wcale nie chodzi mi tutaj o zmianę wyglądu bohatera, wycięcie komiksu i odwiedzanie całkiem odmiennych lokacji. Prawdę mówiąc komiks w poprzednich częściach nie był dla mnie zbyt atrakcyjny, a wygląd Maxa przywodzący na myśl Willisa tylko mnie dodatkowo zachęcił. Problem w tym, że całość rozgrywki nie daje już tej przyjemności. Loty Maxa dalej są efektowne, ale już zdecydowanie mniej zabawne – do tego stopnia, że czasem nawet nie chciało mi się ich używać i wolałem przejść przez pomieszczenie strzelając zza osłon i bez użycia zwolnienia. Nie udało się zachować proporcji między rozgrywką, a filmowymi przerywnikami. Ponadto, również szumnie zapowiadany multiplayer okazał się dosyć mało przyjazny użytkownikom i, delikatnie mówiąc, nieciekawy.

Jeżeli chodzi o mnie, to tyle. Cztery tytuły, które obiecywały dużo więcej. Cztery tegoroczne gry, które miały być hitami, a okazały się – jak dla mnie – nieciekawymi zapychaczami niewartymi zakupu nawet po cenach promocyjnych. Gdyby nie to, że kupione przeze mnie egzemplarze są na stałe przypisane do mojej osoby (np. poprzez Steam), szukałyby już nowych właścicieli. Też mieliście w tym roku jakieś tytuły, na które wyczekiwaliście po parę miesięcy, ale okazały się - w waszym odczuciu - całkowitymi klapami?

OsK
9 grudnia 2012 - 17:42