Moja kariera w FM13 #6: czas pożegnań - Brucevsky - 12 grudnia 2012

Moja kariera w FM13 #6: czas pożegnań

Źródło: jeannetifft.photoshelter.com

Po długiej karierze w FIFA 12 zdecydowałem się spróbować swoich sił w prowadzeniu klubu w Football Manager 13. Wybór padł na tryb Classic, który stanowi idealne rozwiązanie dla osób pozbawionych dużych ilości wolnego czasu. Postanowiłem relacjonować wam swoje postępy. Przy okazji jest szansa podyskutować o samej grze, młodych talentach, bugach i różnych ciekawostkach.

Do klubowego budynku miałem niecały kilometr, więc zdecydowałem się pójść pieszo. Nerwy robiły swoje, a świeże norweskie powietrze potrafiło człowiekowi dobrze zrobić w takich chwilach. Po kilkunastu minutach byłem już w biurze prezesa, gdzie oprócz niego czekał też jego asystent i rzecznik kibiców.

- Nadeszła pora na podsumowanie minionego sezonu, trenerze – zaczął właściciel klubu – nie jesteśmy zadowoleni z obecnych postępów drużyny. Andreas? – wskazał na swojego współpracownika.
- Zespół nie zrealizował celu w lidze oraz w pucharach. Został też przekroczony budżet finansowy na wynagrodzenia – wyliczył mi asystent.
- Nie wygląda to dobrze, sprowadzony Hjermann to niewypał – dodał rzecznik fanów.
- Panowie, przyjrzyjmy się sytuacji zespołu przed rozpoczęciem rozgrywek i teraz – zacząłem.

W kolejnych kilkunastu minutach wyjaśniłem moim rozmówcom, jak karkołomnym zadaniem było zajęcie pozycji w górnej połowie tabeli z obecnym składem. Mając kilkunastu amatorów i niemal pusty budżet nie można było ugrać nic więcej z rywalami, którzy mieli półzawodowców i dużo szersze kadry. Zwróciłem też uwagę, że w tym momencie Lillehammer FK ma wreszcie kilku piłkarzy, wokół których można budować skład i myśleć o sukcesach w przyszłości. Wskazałem tutaj na uwielbianego już przez fanów Sparre i utalentowanego Skagevanga. Prezes i jego współpracownicy wydali się choć trochę przekonani.

- W tym momencie nie możemy Ci jeszcze zaoferować kontraktu, czeka nas jeszcze załatwienie kilku spraw – zakończył spotkanie prezes.

Piłkarze wyjechali na urlopy, a ja miałem trochę czasu dla siebie. Na kilka dni wyłączem się ze świata piłki, aby nabrać potrzebnej świeżości przed kolejnymi miesiącami pracy. Niezależnie od braku nowej umowy, postanowiłem po powrocie zacząć planować kolejne posunięcia w kadrze. Będę potrzebował nowego asystenta i kilku nowych twarzy, bo Kalsaeg i Lokken na pewno opuszczą nasz zespół. Na sto procent trzeba będzie znaleźć poważnych bocznych obrońców, a i jakiś pomocnik też by się nam przydał.

Kilka dni później dowiedziałem się od Kalsaega, który jeszcze miał miesiąc do końca umowy, o niepokojących wydarzeniach w klubie. Pojechałem na miejsce i z pogłosek dowiedziałem się, że trwają negocjacje nad przejęciem klubu. Podobno prezes chce go sprzedać. Niewiele więcej udało mi się jednak dowiedzieć, więc wróciłem do domu i szukałem informacji w lokalnych mediach. W końcu jakiś młody reporter z radia zainteresował się Lillehammer FK. Z jego krótkiego wywiadu z prezesem dowiedziałem się, że negocjacje są trudne, ale obecny właściciel będzie chciał je szybko zakończyć, aby nie utrudniać pracy trenerowi przez embargo transferowe.

Embargo? – pomyślałem – no świetnie, jeszcze tego będzie brakowało do kompletu.

Kilka dni później wszystko było już jasne. W klubie pojawił się nowy właściciel, który szybko zaczął robić porządki. Klub zaciągnął pożyczkę na 160 000 Euro, aby poprawić budżet. Zostałem wezwany do biura.

- Bruce, wiem co się ostatnio działo w Lillehammer, bo jestem kibicem tego zespołu i stąd pochodzę. Nie było rewelacyjnie, ale sądzę, że masz jakiś pomysł i dopiero teraz będziesz mógł rozwinąć skrzydła. Dawno nie pojawił się tutaj nikt taki jak Sparre i jeśli znajdziesz mu dobrych partnerów to spełnisz moje oczekiwania na ten sezon. Chcę, aby klub był w górnej połowie tabeli. Na stoliku jest twoja roczna umowa. Podejmujesz się wyzwania? – powiedział mój nowy szef, Steffen Thomassen.

Uśmiechąłem się i podpisałem. Uścisnęliśmy dłonie i pożegnaliśmy się. Jego asystentka przekazała mi nowe rozporzędzenia odnośnie finansów. Mam 20 000 Euro na transfery i 10 500 na pensje dla zawodników. Od razu poprosiłem o wprowadzenie potrzebnych korekt i zwiększyłem fundusze na wynagrodzenia. Wracamy do gry – pomyślałem.

Dzień później rzecznik kibiców Vegard Vollan wysłał mi na maila wyniki plebiscytu na piłkarza roku, który kibice przeprowadzili na forum dyskusyjnym. Christian Sparre wygrał z miażdżącą przewagą. Wcale mnie to nie zdziwiło. Wraz z nowym asystentem, Jonem Hermansenem, pojechaliśmy na boisko treningowe, aby pooglądać nowych juniorów, którzy tam trenowali.

- Te chłopaki prezentują się lepiej niż ich dorośli konkurenci, którzy występowali w pierwszym składzie w poprzednim sezonie – zwróciłem uwagę.
- Nie dziwne. To druga liga, tutaj nawet świeży junior może szybko zostać gwiazdą – skwitował Jon.

Mając już budżet i nowego pomocnika zaczałęm rozglądać się za wzmocnieniami. Valarenga czy Rosenborg na pewno musieli jakiś juniorów czy graczy z rezerw zwolnić. Dla nas oni mogliby okazać się nie lada wzmocnieniem. Tymczasem prezes znalazł nam wreszcie klub partnerski, amatorskie Ringsaker. Szkoda, że nie jakiś mocniejszy zespół z Anglii, który chciałbym nam wypożyczyć jakiegoś zdolnego młodzika. No ale przecież nikt nie mówił, że będzie łatwo.

Brucevsky
12 grudnia 2012 - 21:06