Kane & Lynch: Dead Men czyli zmęczenie - myrmekochoria - 5 lutego 2013

Kane & Lynch: Dead Men, czyli zmęczenie

Tekst zawiera spoilery

Koniec roku 2007 przyniósł nam wiele dobrych shooterów. Crysis wciąż wygląda obłędnie, a po dodaniu kilku łatek jest wciąż na podium najpiękniejszych gier w historii. Unreal Tournament 3 przegrał wielką batalie wieloosobową z Call of Duty, choć oferował o wiele więcej. Timeshift pozwolił nam zabawić się nieco odmiennie z czasem. W cieniu tych produkcji pojawił się gra Kane & Lynch: Dead Men, która zdobyła wielu zwolenników.

K&L odróżniało się od konkurencji tym, że posiadało bardzo ciekawych bohaterów. Nie chodzi mi tu niestabilność psychiczną Lyncha i odrażającą brutalność Kanea. Te cechy są często spotykane w opowieściach o przestępczości zorganizowanej. Adam i James to łysiejący mężczyźni po czterdziestce, którzy widzieli za dużo i zrobili zbyt wiele złych rzeczy. Nihilizm i wyczerpanie będzie widoczny przez całą grę. Kane będzie mierzył się z poczuciem winy i żalem. Jego obsesja na punkcie odkupienia i wybaczenia tylko pogarsza sytuacje. Będziemy mieli okazję obserwować kilka okrutnych scen wymierzonych w tego nieszczęśnika; morderstwo byłej żony, wplątanie rodziny w porachunki, córka i żona kilkukrotnie wykrzyczą, że go nienawidzą i życzą mu śmierci. Naprawdę było mi żal Kanea, który zdał sobie sprawę z tego, że jest śmieciem. Zakończenia naszej przygody są wyjątkowo okrutne i mroczne. Możemy zostawić naszych wyciągniętych z więzienia przyjaciół, którzy walczą dla nas, i uciec helikopterem z córką i Lynchem. Kane nadal jest zdrajcą. Drugie możliwość jest o wiele bardziej złowieszcza. Idziemy z pomocą oblężonym kompanom uwięzionym w kościele, ale odsiecz jest zupełną klęską. Riffic został zabity, a Shelly pała nienawiścią do Kanea, ponieważ słyszał jego wahania przez radio. Jenny zostaje śmiertelnie postrzelona, Shelly umiera, Lynch otrzymuję ranę powierzchowną. Trójka ląduje w łodzi, która dryfuje na rzece pośród zupełnej ciemności. Adam wpada w rozpacz, Lynch wyklina go mówiąc: „Asshole, you shoulda taken that chopper! It was your only chance, just deal with it. Didn't even fucking know her.”. Kamera unosi się nad nimi i Kane mówi o liście pisanym od czternastu lat. "Dear Jenny, I've been trying to write you this letter for fourteen years. Today's my last chance. This afternoon I will pay for my mistakes with my life. It's only fair. As you know if you've read the papers, my life as a mercenary and all the pain I've caused, most of it is true. I should regret it all, I should be scared of dying, but I'm not. I can't anymore. The only feeling I have left is regret, regret that I'll never get to know you. You are all that matters. Sorry I never understood. Your father, Kane."

Trzeba pochwalić scenarzystów za bardzo dobre dialogi, zwłaszcza w interakcjach pomiędzy głównymi bohaterami. W przepychankach słownych można wyczuć wątpliwy stan psychiczny Jamesa i walkę o przywództwo z Adamem. Wymiany zdań w tokijskim klubie, zabójstwa zakładników ciągle przypominają, że niezbyt możemy liczyć na Lyncha. Ta niepewność ciągle nam towarzyszy w rozgrywce i nie możemy przewidzieć jak potoczy się nasz plan czy decyzja, ponieważ Lynch jest zmienną, która niweczy wiele postanowień. Bardzo zgrabnie rozegrano tą postać. Poza tym ma w sobie znamiona tragizmu. Można mu współczuć, ponieważ nie kontroluje swojego zachowania i jest uzależniony od leków. Duet skonstruowany jest w taki sposób, aby mu współczuć i żałować go, ale na szerszym planie to tylko mordercy.

Mógłbym zaryzykować stwierdzenie, że K&L jest jedną z najbardziej „filmowych” gier w jakie dane było mi grać. Dlaczego? Przygody naszych bohaterów są zbliżone do pewnego słynnego filmu zwanego „Gorączką”, w którym spotkali się na planie Al Pacino z Robertem de Niro. Nie jest to zarzut, wręcz przeciwnie. Napad na bank, ucieczka przez autostradę jest podobna do słynnej wymiany ognia w tym filmie. Lynch jest niemalże klonem Waingro, który również zabija zakładników podczas kradzieży dóbr materialnych. Podobieństwa nie kończą się tylko na tym; fryzura, sposób bycia, nieprzewidywalność, okrucieństwo.

Druga odsłona to zupełnie inna historia. Pisałem o sequelu dawniej, więc chronologia nie jest moją silną stroną, choć grałem w nakazanym porządku. Wcale nie uważam kontynuacji za porażkę jest w niej kilka fascynujących rzeczy. Youtubeowy charakter, pocięty montaż, który koresponduje z utratą świadomości, brzydka, ale posiadająca zalety grafika.

Do Kane & Lynch przykuły mnie charaktery i beznadzieja zakreślonej sytuacji w grze. Trzeba przyznać, że to udało się IO Interactive. Na resztę przymykam oko.

myrmekochoria
5 lutego 2013 - 15:22