Wreszcie skończyłem. Po wielkich problemach związanych ze zdobyciem egzemplarza Metal Gear Solid 4 w Poznaniu, po wizytach w domu raz na tydzień, dwa, aby odebrać weki i łykać MGS jak młody pelikan... jednak sielanka nie trwała wiecznie. Złośliwa siostra w amoku porysowała mój egzemplarz MGS. Żal, rozpacz, szaleństwo, papieskie kremówki. Nie pomogli smutni panowie od czyszczenia płyt, nie mogłem przejść do końca przygód Solid Snake'a. Dopiero teraz udało mi się zdobyć upragniony egzemplarz Najlepszej Gry W Jaką Dane Mi Było Grać i dokończyć niedopowiedzianą historię do końca.
Tym tekstem muszę zarazić wszystkich pasją i miłością do Metal Gear Solid. Może boleć.
Najnowszy singiel Nick'a Cave'a. Warto przesłuchać.
Nie jestem nałogowym graczem, rzadko kiedy jestem zachwycony jakąkolwiek grą-> uważam, że wszystko co było dobre... to było. Nigdy nie miałem czasu, aby pozwolić sobie na wielogodzimne sesje w Baldur's Gate, z drugiej strony- klasyki RPG mam obcykane całkiem nieźle, całkiem nieźle.
I nie mam pojęcia co ma do rzeczy powyższy akapit, który w sumie nijak ma się głównej osi tej notatki. Czystego, najprawdziwszego geniuszu i tego w jaki sposób do niego podejść, aby nikogo nie obrazić, nie narazić się na gniew. Nie jest mile widziane, aby dyletant wypowiadał się o Mona Lizie, brał się za analizę wierszy Miłosza, twórczości Mickiewicza. Nie wiem z jakiej strony zacząć, podchodzę bliżej, cofam się, obserwujemy te kształty, zachwycamy się. Z każdej strony idealna, perfekcyjna. Skomplikowana, wielowarstwowa, pełna pokrętnej symboliki.
Fabuła, och fabuło wspaniała
Po kilku godzinach obcowania z Metal Gear Solid 4 wiedziałem, że mam do czynienia z czymś epokowym, będącym zwieńczeniem wątków przeplatających się w poszczególnych częściach. Patrioci, Zero, The Boss, Solid Naked Old Liquid Solidus Snake. Podchodzenie do MGS 4 bez znajomości całej serii to strzał w stopę. Nie brzmi zachęcająco, prawda ?
To uniwersum nie jest łatwe, postacie nie są oczywiste. Spowinowaceni, spokrewnieni, zantagonizowani, rozrzuceni w czasie i miejscach. Gęsto tu od gier słownych w imionach bohaterów, popkulturowych zapożyczeń, bezpośrednich i pośrednich nawiązań do poprzednich części MGS. Z pomocą nadchodzi Zanzibar, gdzie można w dość przystępnej formie dowiedzieć się na czym tamten świat stoi. Jasne, możesz zostać nadziany na jakiś tłusty spoiler (bądź czujny jak pies podwójny czytając informację o końcu 3ciej oraz 4tej części). Możesz również wybrać drugą opcję... kupić je wszystkie i przejść. Granie w MGS 4 to jak oglądanie Powrotu Jedi bez wiedzy kim są Ci kolesie ze świetlówkami oraz kto jest czyim starym. Jest świetnie, ale na co, po co, skoro można mieć wszystko :) ?
Hideo Kojimie (Twórca) nie zależy specjalnie na Twoich bejmach, ani na samozadowoleniu. Ma do opowiedzenia i dokończenia spójną historię. I głupio powiedzieć kto jest jej bohaterem ! Bo jak historia o legendarnym żołnierzu i jego klonach może być skomplikowana ?
Przecież ona już od początku śmierdzi banałem, a pewne motywy przewodnie serii były wałkowane na wszystkie możliwe sposoby- zagrożenie wojną nuklearną, jednoosobowe armie i przygłupie rozkminki na temat bezsensowności wojny. Diabeł tkwi w tych szczegółach i pali długiego skręta, śmiejąc nam się prosto w twarz. Roi się tutaj od comeback'ów, tajnych organizacji, spisków, podwójnych zdrad na najwyższych szczeblach. Postacie się zakrojone w tak wspaniały i organiczny sposób. Każdy, nawet najwspanialszy bohater ma swoje momenty słabości, dawne grzeszki, które odcisnęły na nim solidne piętno a sukces jest okupiony litrami łez i godzinnymi dywagacjami. Poziom immersji? Niespotykany, przytłaczający. To uniwersum potrafi opętać gracza wielowarstwową fabułą, natłokiem faktów oraz wydarzeń, które rzucają nowe światło na wydarzenia z przeszłości. Wchodzisz i przeżywasz, tej gry nie da się przejść obojętnie.
Sam gameplay to unikalna mieszanka skradanki z sandbox'em pełnym ekscentrycznych pomysłów. Możliwość palenie papierosa, czy słuchania muzyki z Ipod'a (aby zredukować stres naszego bohatera), bohater przyjmujący kolor otoczenia w którym się znajduje, no i słynny karton. Sam feeling gry, konstrukcja poziomów to ogromna frajda dla każdego gracza, wielka piaskownica w której możesz bawić się jak chcesz, odkrywając smaczki i rozwiązania, których próżno szukać w innych tytułach.
Urocza grafika. Wspaniała, epicka muzyka, chwytająca za serce i dusze. Voice acting na najwyższych poziomie. Ta gra to diament, którego nie można przeoczyć na PS3, dzieło, które znajomość powinna być w dobrym tonie i guście. Są pewne dzieła, pewien kanon, który należy znać. Dlatego czytamy Mickiewicza, dlatego oglądamy Kieślowskiego i Wajdę, dlatego słuchamy na początku takich zespołów jak Nirvana i Metallica. MGS 4 z całą stanowczością należy do kanonu gier na PS3, które wypada znać. Ta gra uszlachetnia i uwrażliwia, jest żywym dowodem, że gry to coś więcej. Prztyczek w nos dla współczesnych gier.
A dlaczego warto ją nabyć akurat teraz ?
+ nadchodząca premiera Metal Gear Rising i postać Raidena, który jest jedną z głównych postaci w MGS 4,
+ za śmieszne pieniądze kupujemy wspaniale spędzone ~20 godzin,
+ dodano jakiś czas temu achievmenty, powstała nowa wersja na 25 lecie serii o Metal Gear'ach,
+ szykująca się w tym roku zmasowana ofensywa serii Metal Gear Solid (Phantom Pain, Ground Zeroes)
Tam, na dole, wrzucam śmieszne kotki