Wrażenia z bety Crysis 3 - barth89 - 6 lutego 2013

Wrażenia z bety Crysis 3

Przyznam szczerze, że, mimo iż Crysisa 3 kupię na pewno, nie czekałem jakoś szczególnie na możliwość wypróbowania trybu multiplayer w otwartych betatestach tej produkcji. Kiedy jednak taka możliwość zaistniała, pomyślałem, że nic nie zaszkodzi wypróbować najnowszego Crysisa. Zalogowałem się więc na Originie, pobrałem to to, rozegrałem kilka partyjek, doszedłem do maksymalnego (dla bety) poziomu i wiecie co? Chcę więcej!

Multiplayera w Crysisach nigdy nie traktowałem do końca serio. Wiecie jak to jest - pełnoprawny multiplayer to dla mnie Battlefield, Call of Duty, World of Tanks (multiplayer w MMO? WTF!?) et cetera. Co prawda w tym przypadku nie jest to tak naciągane, jak na przykład w nadchodzącym Tomb Raiderze ("bo przecież gra bez multi się nie sprzeda"), ale jednak zawartością i rozbudowaniem odstaje to troszkę od TYCH (prawdziwie multiplayerowych) gier. Mimo to w beta Crysisa 3 uświadomiła mi, że w nanokombinezonie spędzę niemało czasu. Dlaczego? Powodów jest kilka.

Przede wszystkim za sprawą nowego trybu Hunter. Te składające się na całą rundę kilkuminutowe potyczki wciągają jak nauczyciel kredę. Tryb Łowcy to nic innego jak starcia dwóch grup - gorzej uzbrojonej, ale liczniejszej i tej zabójczej, która, choć mniej liczna, jest lepiej wyposażona, a sprzymierzeńców zdobywa na pokonanych przeciwnikach z grupy pierwszej. Proste, acz bardzo wciągające. Czy to gramy w skórze zwykłego (jak na serię Crysis) żołnierza C.E.L.L., czy też w pełnoprawnym nanosuit'cie, zawsze bawimy się wybornie. Co ważne - bezbronni z pozoru piechociarze, o ile są w grupie, mają spore szanse z niewidzialnymi i śmiertelnie niebezpiecznymi łowcami. Bardzo podoba mi się to napięcie, które budują dźwięki - ten, towarzyszący zbliżającym się łowcom, mrozi krew w żyłach, chciałoby się rzec. Wypróbowałem różne techniki gry po obu stronach i każda wydaje się dobra. Grając żołnierzem C.E.L.L. dobrze jest trzymać się kolegów z drużyny, ale sprawdza się też zaszycie w jakimś kącie i wyczekiwanie na pojawienie się ewentualnej ofiary (jednak to rozwiązanie jest chyba troszkę mniej fair). Nanoskafander natomiast sprawia, że właściwie przez cały czas jesteśmy niewidoczni - już samo to jest ogromną przewagą. Z kolei łuk, z którego to możemy skorzystać jest przydatny wówczas, gdy żołnierz przeciwnej drużyny nie jest za bardzo... mobilny. Wówczas wynik naszego strzału może być tylko jeden. Oczywiście sprawdza się też próba bezpośredniego zabójstwa, ale tylko wtedy, gdy przeciwnik nie zobaczy przezroczystego szkieletu naszej postaci, towarzyszącemu umiejętności niewidzialności.

Drugi z trybów to, najprościej mówiąc, dominacja z ruchomym punktem kluczowym. O ile w trybie Hunter mogliśmy zdać się tylko na sobie, o tyle w Crash Site (tak nazywa się omawiany rodzaj zabawy) bez wsparcia kolegów z zespołu nie wskóramy właściwie nic. Bardzo podoba mi się też patent z możliwymi do oderwania blachami (chroniącymi spadające z nieba rdzenie), które to posłużyć mogą jako nasza tarcza i broń jednocześnie. W moim przypadku bardzo sprawdziła się taktyka oderwania wspomnianej blachy, włączenia niewidzialności, kucnięcia i ewentualnego rzucenia we wroga moją już-nie-tarczą, zadającą mu śmiertelne obrażenia. Satysfakcja gwarantowana!

Jeśli chodzi o mapy - w becie dostępne są dwie: Airport i Museum. Zdecydowanie przyjemniej grało mi się na tej pierwszej, ale to pewnie dlatego, że nie przepadam za industrialnymi mapami, a taką właśnie jest Museum. Airport to zielone, miłe dla oka przestrzenie z wrakiem samolotu pośrodku i ruinami dawnego lotniska dookoła, które bodajże przewinęły się w jednym z wypuszczonych przez dewelopera filmików prezentujących kampanię dla pojedynczego gracza. Museum to przygnębiające gruzy tytułowego muzeum. Obie lokacje charakteryzują się możliwością efektywnego wykorzystania nanokombinezonu - czy to wspięcia się na wyższą platformę, wyważenia drzwi, wyrwania znaku i innych elementów, mogących posłużyć nam za tarczę lub broń...

A rozgrywka? Bardzo dynamiczna, czasem jednak nieco chaotyczna, dająca sporo frajdy i przyjemności, jak również satysfakcji z pokonania każdego przeciwnika. Bronie mają spory rozrzut, ale to dobrze, za to 'czucie' trafień - dokładnie takie samo, jak w Crysisie 2, ale to dobrze. Jestem przekonany, że tryb single przejdę tylko dlatego, by móc zatopić się w genialnym i bardzo grywalnym multi. Jestem mile zaskoczony i oby pełna wersja była miłą odskocznią od tych pełnoprawnych multików.

A jak wy oceniacie betę Crysisa 3? Odpowiada wam rozgrywka?


<Spodobał ci się tekst? Wpisy i felietony przypadły ci do gustu? Polub growo&owo na Facebooku ^^ Znajdź mnie też na Google+>

barth89
6 lutego 2013 - 19:06