Pierwszy wyścig sezonu 2013 za nami. Muszę przyznać, że gdybym nie oglądał GP Australii i spojrzał na wyniki to byłbym w sporym szoku. Vettel trzeci? Raikkonen wygrał? Massa czwarty? Zawodnicy Force India zdobywają punkty? Button w McLarenie ledwo zmieścił się do dziesiątki? O co chodzi?!
Faktycznie, wyniki mogą zaskoczyć niejednego fana Formuły 1. O ile wygrana Raikkonena oraz drugie i trzecie miejsce odpowiednio dla Alonso i Vettela nie powinny nikogo aż tak dziwić (Raikkonen to przecież świetny kierowca, a forma od dawna bardzo dobrego Lotusa regularnie wzrasta, z kolei sam Vettel nie musi zawsze wygrywać, a podium dla Alonso... czy to kogoś w ogóle zdziwiło?), o tyle sam przebieg wyścigu był, przynajmniej dla mnie niebywale emocjonujący i nieprzewidywalny. A wszystko za sprawą... opon. Miałem wrażenie, że kierowcy to tylko muzycy grający pod batutą dyrygenta, jakim były opony Pirelli. Poszarpane supermiękkie slicki po 4 okrążeniach to nie byle co - czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy. Pirelli obiecało, że w tym sezonie degradacja wszystkich mieszanek będzie o wiele szybsza i słowa dotrzymało. Fascynująco zapowiada się sezon pod kątem pit stopów i walki zawodników z ogumieniem.
Po kwalifikacjach byłem pewien, że to Red Bull ponownie (i całkowicie zasłużenie) po raz kolejny będzie rozdawać karty. Baaaardzo słaby start Webbera to normalka, ale uciekający Vettel i goniący go Massa (z Alonso tuż za tylnym skrzydłem) to widok zgoła niecodzienny. Seb jak szybko zaczął się oddalać na początku, tak szybko Brazylijczyk i Hiszpan zaczęli odrabiać straty. Cała masa pit stopów nieco przemieszała stawkę, ale po chwili wszystko ponownie zaczęło się klarować. Wyścig w Australii bardzo dobrze zaczął też Hamilton, który ostatecznie ukończył go na piątej pozycji - daje to jednak do myślenia - Mercedes jest bardzo szybki i spokojnie może toczyć wyrównaną walkę z Ferrari, Lotusami i Red Bullami. Widać też, że Ferrari podniosło się z kłopotów i dostarczyło swoim kierowcom bardzo dobre auto. A nowi zawodnicy? Wszyscy ukończyli wyścig, najlepiej poradził sobie Gutierrez, ale ja i tak obstawiam, że to Bottas będzie tym wybrańcem, dla którego sezon 2013 to dopiero początek dłuższej przygody z F1. Obserwujcie tego gościa, być może wyrośnie z niego nowy Raikkonen.
Największe zaskoczenie? Świetna forma i bezkompromisowa jazda Massy, tragiczna dyspozycja McLarena (do teraz nie mogę poukładać sobie w głowie tego, co zobaczyłem. Jeśli do Malezji faktycznie przywiozą MP4-27 to będzie znak, że sami dobrze nie wiedzą jak zaradzić obecnej sytuacji) i nad wyraz korzystna Force India. Zapowiada się miodny sezon.
Już za tydzień 2013 Formula 1 Petronas Malaysia Grand Prix.
A jakie są wasze wrażenia z wyścigu w Melbourne?
<Spodobał ci się tekst? Wpisy i felietony przypadły ci do gustu? Polub growo&owo na Facebooku ^^ Znajdź mnie też na Google+>