W hołdzie dla Cywilizacji.
Dysocjacje umysłu zabierają czasem w różne miejsca. Ostatnio gram całkiem sporo w Cywilizacje V. W miarę postępu technologicznego czas pomiędzy turami nieco się wydłuża… .
Unabomber słynie jako jeden z największych terrorystów sprzed magicznej daty 11 września. Ted Kaczyński był wykładowcą na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkley, który wybrał nietypową ścieżkę w swoim życiu. Po kilku latach rzucił pracę na uniwersytecie i wyprowadził się do najmniej zaludnionego stanu – Montany. Historia jak każda inna, gdyby nie fakt, iż Kaczyński zaczął wysyłać bomby adresowane do wielu pracowników naukowych i osób związanych z nowoczesnymi technologiami.
Wraz z odkryciem industrializacji przybył mi kolejny surowiec - węgiel. Aluminium pojawiło się jak gdyby znikąd. Nieco później do tego zbioru elementów nadciągnął olej. Wzrost populacji mojej małej kultury mógł się rozpocząć. Dzięki kilku elementom przybyło nam nieco dusz. Fabryki, elektrownie wodne, geniusz wyobraźni ludzkiej przekuty przez pragmatyczność sytuacji.
Kaczyński, jak wielu przed i po nim, twierdzi, że nieszczęście i zło współczesnego świata jest spowodowane rozwojem technologicznym, który tylko pozornie wyzwala jednostkę. Kiedyś pisałem o słynnym pytaniu Akademii Dijon na które niegdyś odpowiedział Rousseau. Unabomber twierdził, że nie da utrzymać się takiego tempa rozwoju i pewnym momencie ludzkość będzie musiała stawić czoła największemu ludobójstwu w historii planety. Nie sądzę, żeby był to problem dla mordercy. Bardziej obchodziło go mentalne zniewolenie, którym gardził z racji swego chorego geniuszu. Dzięki nowym technologiom masy będą żyły iluzją wolności stworzoną przez innowacje. Jednym z sposobów manipulacji jest stworzenie problemu i zaproponowanie rozwiązania. Takie myśli unosiły się nad małą drewnianą chatą. Beznadzieja toczących się dni i samotność w opustoszałym miejscu na końcu świata. Powoli geniusz stał się wysublimowaną pułapką „Pokój w drewnianej chacie, dwa i pól na trzy metry, półki z książkami, pustka całego dnia, kilkanaście godzin do nocy, kiedy można zamknąć oczy i śnić. Krew rozsadza czaszkę, ale ściany pokoju nie chcą ustąpić. Ścieżki wokół chaty wydeptane przez lata. Jedyna ucieczka w świat, to wielka teoria. Palce dotykają klawiszy maszyny do pisania, stukot przynosi ulgę, nienawiść ustępuje jedynej dostępnej rozkoszy, rozkoszy myślenia, gniew układa się w przejrzyste zdania”.
W przerwach udało mi się pomyśleć o kilku rzeczach. Jak daleko zaszliśmy jako gatunek i być może naszym celem jest podbój materii. Czołgi, zasilane olejem, ruszają na szybki podbój stolicy moich wrogów. Anektuje nowe miasto w granice swego imperium. Nigdy nie myślałem o pojęciach, które wydają się być oczywiste. Kiedyś koncept kopalni nie istniał. Pewnego dnia ktoś musiał powiedzieć na głos: Myślę, że pod ziemią są ogromne bogactwa, z których możemy skorzystać. Wielu współtowarzyszy musiał stracić tego dnia nasz wizjoner. Podobnie jak szaleństwo Tesli wynikające z ostracyzmu społecznego. Dopiero grając w pewną część Cywilizacji zrozumiałem czym jest Internet, ponieważ po jego wymyśleniu każda z technologii stała się dostępna dla wszystkich nacji, co za koszmar dla rządzących! Co przede mną skrywają tajemnicze określenie „Future tech”.
Człowiek staje się organami seksualnymi dla maszyn. Największy banał fantastyki został zobrazowany w wielu książkach i filmach, ale Matrix jest najczęściej podawanym przykładem. Kaczyński od 1996 raczej nie rusza się z miejsca. Maszyny zawładnęły ziemią i stworzyły wirtualną rzeczywistość. To bardzo mała skala, let's go down the Rabbit hole. „Jeżeli pogrzebiemy głębiej odnajdziemy kod komputerowy wpisany w materie kosmosu”. Solipsyzm, sen w śnie, ewolucja maszyn, czy tylko kolejny rodzaj eskapizmu przed niezrozumiałą rzeczywistością opisywaną abstrakcyjnymi pojęciami. Kolejna ucieczka w górzysty i mało uczęszczany krajobraz Montany. Sid Meier i Ted Kaczyński raczej by się nie polubili. Kreowanie kolejnych symulacji nie było na rękę Unabomberowi.
Blask monitora w ciemnym pokoju. Moje wirtualne imperium rozrasta się pozwalając mi zapomnieć o ogromnych zaspach śnieżnych, które będę musiał niedługo przerzucić. Ogień w piecu kaflowym buzuje niczym drzewo pełne pszczół. Drzewo pełne pszczół przypominające niebieskie niebo sierpnia. Gałęzie i pnie grabów tlą się resztkami słońca. Ich liście były takie żółte. Jeszcze kilka tur i uda mi się skompletować cały Racjonalizm, w nagrodę otrzymam dwie "darmowe" technologie… .