Będąc pierwszy raz na Pyrkonie w 2007 roku (który był nazywany "konwentem", a nie "festiwalem fantastyki") nie spodziewałem się, że kilka lat później będę na olbrzymiej imprezie, która zbierze ponad 12 tys. pozytywnie zakręconych ludzi.
Miałem okazję być już na sześciu edycjach tej imprezy i przyznam wprost, że z roku na roku jest coraz lepiej, zaś w tym roku było niesamowicie. Idealnie być może nie, ale to przez czynniki, które można wyeliminować.
Przez festiwal przewinęło się 12 tyś. ludzi (tak, dobrze przeczytaliście). To jest olbrzymia ilość. W swoim poprzednim wpisie, nazwałem Pyrkon "polskim Comic-Conem". Bałem się, że trochę przesadziłem, jednak po niesamowitym weekendzie w Poznaniu totalnie nie wstydzę się tego określenia.
Organizatorzy mieli do dyspozycji więcej miejsca niż rok temu - nowe duże hale dla wystawców czy też fanów gier planszowych i komputerowych oraz wielką salę noclegową. Jednak te olbrzymie ilości, które przybyły na teren Międzynarodowych Targów Poznańskich, miały problem by w miarę sensownie się poruszać, a co dopiero dostać się na prelekcje, panele czy też konkursy. Liczba chętnych była zwyczajnie zbyt wielka. Zdaje sobie sprawę, że tak bywa na imprezach o takiej wielkości i nie do końca da się tego uniknąć.
Ale było też kilka wpadek, które można w przyszłym roku nieco poprawić bądź zmienić. Z góry mówię, że nie chcę wyjść na malkontenta, tylko zwyczajnie zwrócić uwagę co można zrobić w jakimś stopniu lepiej (o ile są rzecz jasna możliwości):
Przydałyby się osoby, które starają się "rozładować" kolejki do akredytacji i pokierować nieco ludzi. Zdarzało się, że wielka kolejka ciągnęła się przysłowiowo kilometrami aż na zewnątrz (gdzie był niemiłosierny mróz), bo ludzie nie wiedzieli, że w środku są inne kasy, do których były mniejsze kolejki. Miałem okazję zaobserwować sytuacje zarówno w piątek jak i w sobotę, gdzie osoba za okienkiem siedzi i nawet nie krzyknie, że u niej też można kupić np. "pełną akredytację".
Jeśli jest awaria systemu, która uniemożliwia akredytacje ludzi, to przydałby się zawczasu jakiś plan B. Zapewne jednak organizatorzy mają ręce uwiązane przez system Międzynarodowych Targów Poznańskich, ale miło by było, żeby nie trafiła się następnym razem tego typu awaria.
Jeśli zapraszane są gwiazdy Youtube'a, typu Krzysiek Gonciarz, Pyta.pl i inni, którzy razem mają z 700 tys. subskrybentów, to na panel dyskusyjny przydałaby się AULA na której mieści się z 300 osób, a nie salka, na której mieści się 50 osób.
Łączenie stoisk gastronomicznych z salą koncertową to niekoniecznie dobry pomysł. Miejsce, w którym można wypić piwo, zjeść coś i porozmawiać ze znajomymi niejako było zabijane przez dźwięki dochodzące ze sceny, której nagłośnienie było fatalne.
Czy doczekamy się kiedyś możliwości wykonywania przedpłat na imprezę? :-)
Praktycznie wszystkie problemy jednak wiążą się właśnie z OLBRZYMIĄ frekwencją. Z jednej strony to było uciążliwe, ale z drugiej - duma mnie rozpierała, że nie muszę nikomu z poza "środowiska" tłumaczyć na jakiego typu imprezę jadę, bo Pyrkon to już marka sama w sobie.
Strasznie, ale to strasznie się cieszę, że idzie to wszystko w klimat wielkich targów, które trafiają do mainstreamu, na których pojawiają się nie tylko geeki, ale całe rodziny i zwyczajni "Kowalscy", którzy chcą się po prostu rozejrzeć (a to również samo w sobie jest fajne!).
Nie będę wspominał o tym, że na festiwalu jest masa przepięknych dziewczyn, które nie są wynajmowanymi hostessami! ;-) No i niesamowita ilość przebranych ludzi, których stroje są na najwyższym poziomie - zachodzie, nie mamy się czego wstydzić!
Resumując - jeśli dwa lata temu było za akredytowanych 3 tys. osób, rok temu było 6,5 tys. uczestników, zaś w tym roku 12 tyś... to wychodzi że za rok możemy się spodziewać się ponad 20 tyś, więc apel do organizatorów - czas chyba wynająć więcej sal! ;-)
***
A na sam koniec taka anegdotka - wysłałem odpowiedź na konkurs, gdzie można było wygrać wejściówkę na Pyrkon.
Wygrałem!
Tyle że dowiedziałem się o tym dzień po imprezie otwierając folder "Spam" w swojej skrzynce... ;-)