Przedsiębiorczy polscy handlarze regularnie przeczesują Europę i inne kontynenty w poszukiwaniu pojazdów, które można by później sprzedać z zyskiem rodakom. Wydaje się, że dzisiaj nie powinno być problemem znalezienie i kupienie dowolnego, produkowanego seryjnie modelu. A jednak, niektóre pojazdy nad Wisłą jest wyjątkowo trudno zobaczyć, a jeszcze trudniej kupić.
Mitsubishi FTO
Jednym z nich jest sportowe przednionapędowe coupe koncernu Mitsubishi. Model FTO był produkowany w latach 1994-2000 i śmiało można go dzisiaj uznać w Polsce za produkt ekskluzywny. Dostępy w kilku wariantach silnikowych i kolorystycznych, a także z bardzo różnym opcjonalnym wyposażeniem pojazd nigdy nie zrobił u nas furory, choć w roku debiutu wygrał nagrodę za samochód roku w Japonii, a kilka lat temu został też wyróżniony w Wielkiej Brytanii jako najlepszy sportowy pojazd używany. Polskich kierowców i handlarzy to jednak nie przekonało.
FTO ma sportowy wygląd i stosunkowo niewielką masę, ale jego osiągi niekoniecznie przystają do tego wizerunku. Model z silnikiem 1800ccm rozpędza się do setki w nieco ponad dziewięć sekund, a jego prędkość maksymalna wynosi „zaledwie” 200 kilometrów na godzinę, co nie jest wynikiem rewelacyjnym. Spalanie na poziomie 11 litrów na 100 kilometrów także producentowi wielkiej chwały nie przynosi.
Kierowcom z Wysp Brytyjskich to jednak nie przeszkadza. W Anglii FTO cieszą się uznaniem i nie jest specjalnie trudno trafić na nie na ulicy lub w przydrożnym komisie. Sprowadzenie go do Polski nie powinno stanowić problemu, zresztą tak samo, jak późniejsze sprzedanie go w Warszawie, Poznaniu czy Gdańsku. Ceny FTO są naprawdę niskie, a unikalność i zalety tej maszyny sprawiają, że kilka tysięcy złotych wydaje się w jej przypadku dobrą inwestycją. Aż dziw, że zainteresowanie Polaków jest w kwestii tego modelu niemal zerowe.
Liczba znalezionych aut do sprzedania w Polsce: 1
Liczba znalezionych aut do sprzedania w Wielkiej Brytanii: sporo
Honda Beat
Nie mniej problemów od miłośnika FTO napotka przy szukaniu wymarzonego małego autka Polak, który zakochał się w hondzie beat. Mierzący tylko nieco ponad 3,3 metra długości i ważący niecałe 800 kilogramów roadster to u nas rarytas. Pojazd w latach 1991-1996 zjechał z taśmy produkcyjnej w nieco ponad 33 000 egzemplarzy, ale nie wydaje się, by wiele z nich trafiło nad Wisłę.
Można to tłumaczyć niewielką popularnością w Polsce segmentu kei-car, który w Kraju Kwitnącej Wiśni ma wielu fanów. U nas jednak forma mini-autek niespecjalnie przemawia do mieszkańców nawet największych i najbardziej zatłoczonych metropolii. Nikłe zainteresowanie beatem można też uzasadnić jego zniechęcającymi osiągami. Model z silnikiem 650ccm nie potrafi przekroczyć nawet 140 kilometrów na godzinę, co pewnie automatycznie go przekreśla u kilkudziesięciu procent kupujących. W zamian za to spala jednak niecałe sześć litrów na sto kilometrów, ale dzisiaj nie robi to już takiego wrażenia jak w połowie lat dziewięćdziesiątych.
Beat nie jest rzadko spotykany i praktycznie niemożliwy do kupienia tylko w Polsce. Podobne problemy napotka także typowy Brytyjczyk, który zechce poszukać tej poręcznej do jazdy w mieście maszyny. Czyżby tak mało tych hond się jeszcze ostało?
Liczba znalezionych aut do sprzedania w Polsce: 0
Liczba znalezionych aut do sprzedania w Wielkiej Brytanii: pojedyncze egzemplarze
Toyota Chaser
Jeszcze gorzej zaś wygląda sytuacja osób zainteresowanych toyotą chaser. Reprezentujący pojazdy wyższej klasy model był produkowany przez prawie ćwierć wieku, ale też nigdy nie był oficjalnie dystrybuowany przez Japończyków na Starym Kontynencie. To sprawia, że nawet dzisiaj trudno znaleźć jakiekolwiek egzemplarze w Europie, nie wspominając już o Polsce.
A poruszanie się po drodze takim krążownikiem szos wygląda na bardzo miłe doświadczenie. Długi, ciężki, a przy tym wyposażony w mocne silniki Chaser to pojazd rodzinny ze sportowym zacięciem, który już na pierwszy rzut oka nie ukrywa, że chce i lubi połykać kolejne kilometry. Ma przy tym apetyt na paliwo, bo z relacji kierowców na zagranicznych forach wynika, że przeciętny Chaser potrzebuje do życia od 12 do 20 litrów na 100 kilometrów w zależności od silnika, sposobu prowadzenia i warunków. Australijczycy przetestowali jeden z nowszych egzemplarzy chasera tourera V (wyjątkowo atrakcyjny dla oka i ucha typ) z automatyczną skrzynią biegów i 2,5 litrowym silnikiem z turbodoładowaniem i VVT-i. Wyszło im spalanie na średnim poziomie 10,4 litra. Przy okazji chaser zaimponował przyspieszeniem od zera do setki w 5,65 sekundy. Rodzinne auto, huh? Nie bez kozery do dzisiaj w Japonii korzysta z niego wielu drifterów.
Niestety dzisiaj Chasery leżą głównie w sferze marzeń Polaków, a prawdopodobnie spora część kierowców nawet nie wie o ich istnieniu. Niestety nie zanosi się, by coś się w tej kwestii zmieniło, bo nie widać odważnych i chętnych do importowania tego modelu aż z Dalekiego Wschodu.
Liczba znalezionych aut w Polsce: zero
Liczba znalezionych aut do sprzedania w Wielkiej Brytanii: także zero
Pozostaje włączyć Gran Turismo i sprawdzić na wirtualnym torze jak sprawdzają się opisane wyżej maszyny. Masz uwagi, zauważyłeś błąd, jeździłeś którymś z opisanym samochodów? Daj znać w komentarzach.