Kilka miesięcy temu profesor Bartoś zwrócił uwagę na temat, obok którego wówczas przeszedłem obojętnie i który tak naprawdę dotknął mnie w ostatnich tygodniach. Mowa tutaj o pewnej części savoir vivre'u, a konkretniej odpowiadaniu na listy, w tym przypadku elektroniczne.
Wakacje u mnie za pasem, szykuje się kilka miesięcy wolnego czasu od nauki i wypadałoby znaleźć sobie na ten czas jakąś pracę. W tym celu przebrnąłem przez masę stron z ogłoszeniami w poszukiwaniu lukratywnego zajęcia wysyłając tu i ówdzie swe "bogate" curriculum. Niestety, stosunek między nadesłanymi przeze mnie mailami, a otrzymanymi odpowiedziami był naprawdę kiepski. Na ponad połowę "listów" nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Niente.
Problem w tym, że dziś tak naprawdę nie wiemy co dzieje się z wysłanym przez nas e-mailem. Został przeczytany? Poszedł od razu do kosza? Trafiły do SPAMu? A może wysłaliśmy go w złe miejsce? A przecież potrzeba tak niewiele by podesłać jakąś skromną odpowiedź, potwierdzić otrzymanie wiadomości. "Dziękujemy za nadesłane zgłoszenie, wkrótce zostanie rozpatrzone...". "E-mail doszedł, bardzo dziękuję...". To tylko kilka słów, które naprawdę mogą pomóc.
Odpowiadanie na listy, nawet elektroniczne jest elementem savoir vivre'u, dlatego zwracam się do Was wszystkich - wysyłajcie odpowiedzi. Dajcie znać tej drugiej osobie, że żyjecie a wiadomość doszła w dobre miejsce!
BTW Autoresponder chyba godzi w honor prostych urzędników...
Zapraszam do śledzenia mojego profilu na Facebooku.