Na początku szybka piłka, by oszczędzić Ci czasu straconego na czytaniu recenzji gry, z której nie będziesz czerpał przyjemności. Otóż, jeśli nie jesteś graczem diabelnie cierpliwym- to nie jest gra dla Ciebie. Jeśli z przyjemnością patrzysz w każdej grze na swoje statystyki dobijające kilku setek przeciwników ubitych w kilka godzin- to nie jest gra dla Ciebie. Jeśli uważasz zabijanie bezbronnych zwierzątek w lesie- nawet wirtualnym- za czynność obrzydliwą i niegodną człowieka myślącego- to nie jest gra dla Ciebie. Jeśli do tej pory nie zostałeś się wyeliminowany, czuj się wyróżniony.
Dłuuuuga wędrówka
Na upolowanie czeka 13 gatunków zwierzyny łownej. Liczba ta obejmuje kilka gatunków jeleni, dziki, łosie, dwa gatunki niedźwiedzi, kojoty, oraz ptactwo- indyki i bażanty. Poszukiwania prowadzimy w obrębie sześciu gigantycznych rezerwatów. Każdy z nich charakteryzuje się nieco innym rodzajem roślinności; znajdziemy scenerie wiosenne, zimowe i jesienne w obrębie których podziwiać będziemy mogli świetnie przygotowane, dynamiczne efekty pogodowe. Tereny są przeogromne, a zwiedzenie ich na piechotę stanowi prawdziwą gratkę dla fanów eksploracji- tak pięknie odwzorowanego lasu w grach jeszcze nie widzieliście, kropka. W co drugim tytule w którymś momencie przychodzi nam łazić pomiędzy drzewami, ale po zobaczeniu tego co ma w tej kwestii do zaoferowania The Hunter, będziecie witali tego typu poziomy z uśmiechem politowania na ustach. To w głównej mierze gra o lesie, z całym jego ekosystemem, tajemnicami, niepowtarzalną atmosferą. Przez większość czasu po ściółce stąpać będziecie przykucnięci, więc jeśli nie zdołacie czerpać satysfakcji z samego powolnego, niczym niezakłóconego spaceru, prawdopodobnie znudzicie się grą przez kilkanaście pierwszych minut.
Wartość kilkunastu minut nie jest jest w tym przypadku rzucona przez przypadek- tyle średnio musimy się nachodzić, nim znajdziemy coś, co może nas przybliżyć do zwierzyny. Wszelkie tropy zidentyfikujemy za pomocą specjalnego urządzenia nazwanego HunterMate, które jest w stanie wyłapywać dla nas odgłosy zwierzyny, podawać przybliżone jej położenie, czy analizować ślady kopyt. Wraz ze zwiększaniem doświadczenia w tropieniu, urządzenie w oparciu o te same ślady będzie nam podawać więcej informacji, np. płeć zwierzęcia. Jeśli jednak myślicie, że po kilku godzinach gry awansujecie do rangi maszyny do zabijania, pozbądźcie się nadziei. Awansowanie jest bardzo czasochłonne, a odnalezienie tropu to nawet nie połowa sukcesu. Uwierzcie- moment w którym wiemy, że zbliżyliśmy się do zwierzyny na wyciągnięcie ręki, słyszymy odgłos kopyt leniwie truchtających po ściółce, wciąż nie mając z nią kontaktu wzrokowego to jeden z najbardziej emocjonujących momentów, jakich dane mi było w grach doświadczyć. Mimo, że tropienie trwało 40 minut i nie natrafiliśmy przez ten czas na żaden inny ślad, wizja nagrody za trud jest w stanie wynagrodzić poczucie straconego czasu. Chyba nie muszę mówić jak bardzo można sobie pluć w brodę, gdy w ostatniej chwili spłoszymy upatrzonego jelenia?
Zgodnie z etyką łowiecką, na zwierzynę polować możemy wykorzystując do tego celu odpowiednią amunicję, w zależności od gatunku. Strzelając do bażanta ze sztucera, do którego władowaliśmy naboje, którymi jesteśmy w stanie położyć niedźwiedzia narazimy się na opieprz przewodniczącego koła łowieckiego, a o jakimkolwiek podwyższeniu statystyk nie będzie nawet mowy. Podobnie sprawa się ma z hitboxami, których trzeba się wręcz nauczyć. Strzelanie w niedźwiedzia tuż za łopatką może powalić zwierza na miejscu, ale wystarczy 20 cm. pomyłki i zamiast w płuca trafiamy w wątrobę dając zwierzynie kilkanaście minut agonalnego błądzenia po lesie. Myśliwy bezwględnie zobowiązany jest do potwierdzenia lub wykluczenia trafienia, a wskazówkę mogą nam dać odnalezione na miejscu ślady krwi, które ostatecznie pomogą w lokalizacji tzw. postrzałka. Zdarzyć się może, że cierpienia przyklękniętej zwierzyny najlepiej będzie skrócić tak zwanym "strzałem łaski". Sposób gry zależy w zasadzie od gracza. Etyka łowiecka zakazuje strzału do zwierzęcia śpiącego, czy posilającego się- natomiast czy skorzystamy z tych zaleceń, zależy tylko od nas.
Chodź ze mną!
Największą nowością The Hunter i jednym z powodów dla którego do recenzji przysiadłem dopiero teraz, mimo że z grą związany jestem z przerwami w zasadzie od początku istnienia projektu, jest wprowadzony niedawno tryb multiplayer. Mimo że całość jest w zasadzie bardzo surowa w opcje, wspólne polowania sprawiają masę przyjemności i wznoszą rozgrywkę na zupełnie inny poziom. Od graczy wyruszających na łowy wymagana jest bardzo ścisła współpraca, w przeciwnym razie nie uda się uniknąć wzajemnego płoszenia zwierzyny, a wtedy z pokotu nici. Potężny strzał jednego z myśliwych słyszalny będzie na niemal całej mapie, krąg płoszenia jest naprawdę duży, nie raz będzie więc konieczne oddanie równoczesnego strzału w dwóch największych przedstawicieli stada. O tym jak ogromna jest satysfakcja z udanej operacji tego typu chyba nie muszę zapewniać?
Świetne jest również to, że przy wspólnej wyprawie (maksymalnie do 8 graczy), skille poszczególnych członków ekipy wzajemnie się uzupełniają. HunterMate kolegi, który maniakalnie poluje na dziki jest w stanie podawać informacje o wadze zauważonego zwierzęcia, dokładniej określić kierunek jego podążania czy zidentyfikować płeć zwierzyny na podstawie śladów. Jednocześnie nie byłby w stanie zrobić tego samego tropiąc łosie- w tym przypadku musi polegać na mnie. Podobnie sprawa się ma w przypadku podchodzenia do zwierzyny, czołganie się w trawie ogranicza widoczność niemalże do zera, a dzięki obserwującej całą sytuację bratniej duszy, całość staje się zdecydowanie mniej ryzykowna. Im więcej graczy, tym więcej możliwości- nawoływanie zwierzyny by ta obróciła się w odpowiednim kierunku, płoszenie niechcianej sztuki, czy skoordynowana, cicha eliminacja z łuku są na porządku dziennym, chociaż chaos komunikacyjny jest w stanie położyć każde dobrze zapowiadające się łowy.
Jak to działa?
Jeśli chcesz zobaczyć, czy The Hunter jest grą dla Ciebie, możesz się o tym przekonać zupełnie za darmo. Klient gry pobrany z WWW.thehunter.com waży nieco ponad gigabajt, wraz z założeniem konta dostajemy podstawowy sztucer powtarzalny .243 wraz z lunetą 4x32mm, nielimitowaną amunicją, wabik na Jelenie Wirgilijskie, Czerwonoogoniaste i Mulaki, oraz cyfrowy aparat fotograficzny. Jak się pewnie domyślacie, na wszelkie inne przedmioty trzeba wyrzucić prawdziwą kasę. Z darmowym graniem wiąże się też inne, poważniejsze ograniczenie- polować możemy tylko na wspomniane wyżej Mulaki. Na inne zwierzęta nałożona zostanie blokada strzałów. Jeżeli chcemy do woli korzystać ze wszystkich licencji, musimy wykupić członkowstwo w uczciwej cenie $14.99 na okres trzech miesięcy. Pełne członkowstwo daje nam przy okazji odnawialną amunicję na każdy rodzaj broni, który postanowimy zakupić w przyszłości. Przy okazji warto wspomnieć o możliwości „zarabiania” waluty służącej do zakupów w wirtualnym sklepie- możemy bowiem skorzystać z wypełniania ankiet od sponsorów. Oczywiście większość z nich to typowe naciągactwo na płatne opcje telefonicznych subskrypcji, ale znajdziemy też dużą część wypłacającą należność za wpisanie swojego adresu email do spam-bazy. Adresy tymczasowe w większości przypadków przechodzą, więc w godzinę jesteśmy w stanie nazbierać na tyle wirtualnych dolców, by starczyło nam na wymarzone przynęty, czy potężne sztucery z uniwersalną amunicją.
Sprawdzić trzeba
Trzy lata temu The Hunter powalał przepychem graficznym, dzisiaj jest już tylko bardzo ładny. Przez kilka lat rozwoju, twórcy rozdmuchali produkcję do rozmiarów godnych pochwały, chociaż przyznam szczerze wolałbym, gdyby więcej zmian miało charakter jakościowy. Mimo, że gatunków jest już kilkanaście (a niedługo lasy odwiedzą także lisy), bażanty wciąż latają jak motyle, draw distance zwierząt jest tylko zadowalający, a ich rozmieszczenie na mapie irytująco nierównomierne, chociaż tego ostatniego można się po prostu nauczyć. Całe szczęście projekt cieszy się niesłabnącym wsparciem społeczności myśliwych, przez co powoli implementowane są zmiany, dzięki którym zachowania zwierząt stają się jeszcze bardziej realistyczne. Chociaż może wydawać się to idiotyczne- polecam grę przede wszystkim miłośnikom gier snajperskich. Niewiele tytułów tak mocno testuje cierpliwość i perfekcjonizm, chociaż nie mamy w niej do czynienia z wyzwaniem rozumianym tradycyjnie; w końcu nikt nie chce tu Twojej postaci odstrzelić łba. Tak czy siak, sprawdźcie. Satysfakcji z powalenia pierwszego, wysoko ocenianego byka nie zapomnicie nigdy. Gwarantuję.
Pigułka:
+ las jest przepiękny i brzmi świetnie
+ gra nie wybacza głupich błędów
+ satysfakcja z udanego polowania nieporównywalna z żadną inną
+ multiplayer robi robotę!
+ ewentualna konkurencja musiałaby odwalić kosmiczną robotę- nisza zagospodarowana jest w zasadzie w sposób kompletny
- zdarzają się problemy z fizyką: lot ptactwa wygląda komicznie, większe zwierzęta wydają się być zbyt lekkie
- żeby naprawdę dobrze się bawić trzeba wydać przynajmniej 80 zł.
- wątpliwości natury moralnej są nie do uniknięcia