Game Boy Advance to jedna z niewielu konsol Nintendo, które zyskały dużą popularność w Polsce. Niezbyt wielu zna choćby takie Nintendo 64, albo Gamecube’a, bo w tamtych czasach dominowały u nas kolejne odsłony PlayStation od Sony. GBA było jednak pewnym wyjątkiem, głównie przez to, iż wówczas wielkie N nie miało sobie równych w kwestii przenośnego grania. Większość produkcji na tą platformę zostało okrzyknięte kultowymi i ciężko z tym jakkolwiek dyskutować. Pomimo tego, że mają przestarzałą grafikę, to do dziś potrafią sprawiać naprawdę mnóstwo frajdy. Jest w nich zaklęta jakaś magia. Do produkcji wydanych na tą konsolkę, wracam praktycznie co roku, także myślę, że nadeszła pora, aby przedstawić Wam moje małe top, tych najbardziej ukochanych przeze mnie tytułów.
6. The Legend of Zelda: The Minish Cap
Minish Cap to jedna z niewielu Zeld w 2D, która mnie do siebie przyciąga. Jest w niej coś magicznego, w końcu to ostatnia produkcja z tego cyklu, ukazująca nam akcję „z góry”. Całe szczęście odsłona ta żegna się z tradycją cyklu, z wielką gracją. Sama fabuła jest prequelem serii, choć dzieje się po Skyward Sword. Widzimy tu Linka jeszcze jako dzieciaka i nawet jesteśmy świadkami historii znalezienia jego zielonej czapki. Oprócz tego musimy oczywiście uratować świat przed złym magiem Vaatim, ale powstrzymywanie zagłady globu, to już raczej standard w tej branży. Sama rozgrywka jest swojego rodzaju hołdem dla poprzednich odsłon i znajdziemy tu praktycznie wszystko, za co tak bardzo pokochaliśmy Legendę Zeldy. Nadal czeka przed nami wiele potworów do pokonania, wielkich lochów do zwiedzenia i sekretów do odkrycia. Jedynymi nowościami, jakie tu znajdziemy, to dosłownie parę nowych przedmiotów oraz możliwość zmniejszenia Linka do rozmiaru paznokcia, która zresztą jest sprytnie wykorzystywana w trakcie zabawy. Do tego dochodzi cudna grafika oraz ścieżka audio. Chyba nic więcej nie można chcieć. Pozostaje skazać Minish Cap na jedną z najlepszych odsłon tej serii.
5. Metroid Fusion
Premiera tej gry akurat krzyżowała się z nową odsłoną z podserii Prime, która zamierzała przedstawić Metroida z zupełnie innej perspektywy – w 3D i jako FPSa. Fusion nadal jednak pozostał klasycznym Metroidem i idealnie nadawał się jako pierwsze danie, przed przejściem w nieco inny typ zabawy. Produkcja ta jest kontynuacją Super Metroid i przeniesieniem jego nowych mechanik, z lekkim dopieszczeniem, na mniejsze ekraniki konsolki Game Boy Advance. Zostajemy tu wysłani na zbadanie eksplozji pewnej kosmicznej stacji i w ten sposób zaczyna się nasza typowa przygoda z tym cyklem. Sama zabawa stała się nieco bardziej liniowa, lecz tym samym nabrała szybszego tempa. I tak oto biegamy, skaczemy, strzelamy, a także zdobywamy różne, stracone przez protagonistkę moce (tak, Samus znowu traci umiejętności), by zmierzyć się potem z wielkimi bossami. Fusion jest gratką dla każdego miłośnika serii i nie ma z tym dyskusji. Grafika od razu przypomina Super Metroida, a muzyka wprawia nas w mroczny klimat produkcji. Choć przejście gry zajmie nam dosłownie kilka godzin, to i tak jest to niezwykle intensywne doświadczenie. Zdecydowanie polecam!
4. Mario & Luigi: Superstar Saga
Rzygam większością platformowych Marianów. Jest ich po prostu mnóstwo i pojawiają się na każdej konsoli Nintendo. Zalewają je wręcz, niczym horda zergów w StarCrafcie. Od czasu do czasu pojawi się jednak kilka perełek, z tym zjaranym hydraulikiem w roli głównej. Super Mario Galaxy, Paper Mario, a na Game Boy Advance – Mario & Luigi: Superstar Saga. Prawdziwa mieszanka standardowego RPG ze zręcznościówko-platformówką. Fabuła jest prosta jak konstrukcja cepa, jednak to nie na niej przyjdzie się nam skupiać. Esencją tej produkcji jest dość nietypowy gameplay. Eksplorować świat przyjdzie nam w podobny sposób jak w dawnych platformówkach (jest sporo liniowości, co trzeba dodać), jednak walka przebiega turowo jak w wielu innych RPG, chociaż nie naciskamy tylko klawiszy i patrzymy jak latają nad przeciwnikami cyferki. Pojedynki wymagają od nas refleksu, ponieważ możemy unikać ataków przeciwników lub zwiększać moc tych naszych przy wciśnięciu odpowiednich przycisków, w odpowiednim czasie. Brzmi trochę dziwnie, ale sprawdza się świetnie podczas zabawy. Wrażenie potęguje piękna, kolorowa grafika ze świetną muzyką oraz trochę suchym, japońskim humorem. Tytuł ten naprawdę wciąga i aż korci, żeby sięgnąć po kontynuację, wydaną już na Nintendo DS.
3. Pokemon: Fire Red/Leaf Green
Kto nie zna Pokemonów? Chyba nie znajdziemy kogoś takiego. Te słodziutkie stworki zdążyły już solidnie zagnieździć się we współczesnej popkulturze, a ich początki sięgają pierwszego Game Boy’a. Kolejnych odsłon tych świetnych produkcji z gatunku RPG, nie mogło także zabraknąć na tej konsolce. Po niecałych dwóch latach od ukazania się Ruby/Sapphire, a także przed premierą Emerald, na świat wyszedł remake pierwszych pokemonów Red/Blue, czyli Fire Red/Leaf Green. Oprócz nowej oprawy graficznej, dostaliśmy także szereg usprawnień względem pierwowzoru. Świetna okazja do nadrobienia, a dla wielu – pierwsza styczność z marką Pokemon. I w sumie lepszego, pierwszego kontaktu nie można było sobie wyobrazić. Omawiana tutaj produkcja niemiłosiernie wciąga wszystkich graczy i przypomina czasy pojawienia się Pokemonów na rynku. Naszym najważniejszym celem jest złapanie każdego, takiego stworka, a przy okazji przyjdzie nam przeżyć mnóstwo ciekawych przygód. Sam gameplay opiera się na turowych walkach zwierzątek. Trenujemy własne, wybieramy najsilniejszy skład, a potem niszczymy oponentów napotkanych na drodze. Każdy z Poków ma słabości na niektóre żywioły, w których akurat specjalizują się inne, także nie zabrakło tu mechanik typu kamień-papier-nożyce. Dodajmy do tego przepiękną, kolorową grafika i wesoła muzyka (nie wspominam o nutce z Lavender Town). W zasadzie w tym tkwi cała siła tej serii, która ukazuje się do dzisiaj na przenośnych konsolkach Nintendo i nadal przyciąga przed ich ekraniki wielu fanów. Serdecznie polecam sprawdzenie na własnej skórze!
2. Castlevania: Aria of Sorrow
Wielu z czytelników mojego bloga wie, że kocham Arię of Sorrow. Jest to jedna z niewielu odsłon Castlevanii, kładąca większy nacisk na aspekt RPG oraz rozwój postaci, co automatycznie mnie kupiło. Do przemierzania mamy wielką, w większości otwartą fortecę, kryjącą ze sobą wiele tajemnic. Przez dobre kilka godzin przemierzamy jej korytarze, walczymy z wieloma wrogami i odkrywamy wspomniane już sekrety zamku. Standard. Tak naprawdę nie ma tu nic nowego dla cyklu, oprócz systemu dusz, czyli uniwersalnych dla wielu potworów umiejętności, które nasz bohater potrafi pochłonąć. Sama fabuła jest również bardzo intrygująca i zawiera pod koniec smaczny, zaskakujący twist. Tutaj oczywiście pochwalę grafikę oraz muzykę, która starzeje się z wielką gracją i na tym skończy się mój mały wywód. Powiem tylko jedno - absolutnie każdy powinien zagrać w ten tytuł!
1. Golden Sun
No nie mówcie, że nikt nie spodziewał się tego tytułu na czubku listy. Dziwne, bo Golden Sun to praktycznie najlepszy RPG, jaki ukazał się na GBA i składa się na to wiele czynników. Świetna fabuła, wyborny wręcz system walki, tona wirtualnych krain do zwiedzenia, sama długość przygody oraz kojąca nasze zmysły oprawa audio-wideo. Ta gra jest - jak dla mnie - niemalże idealna, co zresztą udowadnia znalezienie się jej na czubku tej listy. Jeśli szukacie większej ilości uzasadnień tego wyboru, to odsyłam do moich poprzednich artykułów na gameplay.pl, a także do samego Internetu. Nie, żebym był leniwy, tylko po prostu nie chcę zabierać doświadczeń graczom, którzy z tym tytułem się jeszcze nie zetknęli. Fanom samej gry chyba nie trzeba tłumaczyć jej zalet. Tak jak oni, całkowicie rekomenduję Golden Sun. Grzechem jest w to nie zagrać!
Na koniec chciałbym tylko nadmienić, iż jest to lista całkowicie subiektywna. Nie każdemu spodobają się moje typy, albo wolałby ustawić je w nieco innej kolejności. W końcu ilu ludzi na świecie, tyle różnych gustów. Dlatego też zachęcam do podawania swojej listy ulubionych gier z Game Boy Advance w komentarzach. Liczę na porządną dyskusję! ;)
Zachęcam do odwiedzania mojego fanpage na facebooku oraz ćwierkacza. Znajdziecie tam sporo różnych przemyśleń, głupot i dowiecie się co słychać u Rasgula. Pozdrawiam!