W co grywają Androidy? (2) Tiny Token Empires - OsK - 13 lipca 2013

W co grywają Androidy? (2) Tiny Token Empires

Tiny Token Empires jest produkcją, która najwyraźniej uświadomiła mi, że na Androidzie naprawdę mogą zaistnieć całkiem ciekawe strategie. Ta gra to coś jakby androidowa wersja serii Total War, ale z układankami zamiast bitew.

Do wyboru mamy pięć nacji: Rzym, Grecja, Persja, Egipt i Kartagina. Można grać w trybie potyczek lub przejść kampanię. Aktualnie dostępne są kampanie tylko pierwszych trzech z wyżej wymienionych, ale pewnie już niedługo jakaś aktualizacja udostępni nam pozostałe.

Brzmi trochę lepiej niż jest w rzeczywistości, bo prawda jest taka, że pierwsze trzy części kampanii Rzymu należy uznać co najwyżej za tutorial, w którym musimy wykonać proste czynności, żeby zrozumieć mechanikę rozgrywki. Wiem, że samouczek musiał się gdzieś znaleźć, ale trochę szkoda, że straciliśmy przez to lwią część przygody Rzymu. Na pocieszenie mogę jednak zapewnić, że to co zostało wcale nie jest małe, a poza tym zawsze możemy pobawić się Rzymianami w potyczkach.

Jak to wygląda w praniu? Widzimy mapę, na której możemy przesuwać żetony wojsk, podbijać nowe terytoria i administrować osadami. Po odpowiednim ulepszeniu miast, mamy możliwość postawienia pierwszych budynków defensywnych i różnego typu miejsc treningowych: koszarów, stajni itp. W nich oczywiście wynajmujemy wojsko, medyków i statki. Nie ma co ukrywać – rodzajów budynków i jednostek nie ma zbyt wiele, ale to co nam zaoferowano w zupełności wystarcza do w miarę rozbudowanej pod względem strategicznym rozgrywki.

Podczas eksploracji mapy nasze wojska mogą napotkać „barbarzyńców”, mityczne stwory i jednostki innych nacji. Jak wygląda walka? Tak:

Naszym zadaniem jest przestawianie kolorowych żetonów, żeby znalazły się obok siebie trzy takie same. Wtedy kamyczki znikają, znajdujące się nad nimi spadają w dół i pojawiają się nowe...  Przeciwnik robi dokładnie to samo. Obok jednostek armii (portrety po obu stronach planszy) widzimy małą  ikonę pokazującą, jakich żetonów dany wojownik wymaga. Gdy zapełnimy pasek ataku, możemy uderzyć na przeciwnika. Kluczem do sukcesu jest takie układanie kamyczków, żeby za jednym przesunięciem wykonać jak największe kombinacje i jednocześnie nie dać wrogowi okazji do zrobienia tego samego. Walka z potworami wygląda podobnie, tylko że zamiast kilku jednostek po prawej stronie widzimy bestię oraz różne rodzaje jej ataków. Pewnymi modyfikacjami są bitwy morskie, gdzie skupiamy się na atakowaniu samego statku, a nie żołnierzy oraz zdobywanie miast, których mury zapewniają dodatkową osłonę obrońcom. Rozwiązanie proste, ale jednocześnie całkiem pomysłowe i zapewniające dużą grywalność. Nieraz, jeżeli źle rozegramy partię, możemy polec mimo posiadania znacznej przewagi liczebnej, a w sytuacji przeciwnej, przy odrobinie szczęścia jesteśmy w stanie rozgromić armię wroga jedną jednostką.

Grafika jest ładna, mapa przejrzysta, a oko szczególnie przykuwają rysunkowe portrety jednostek. Choć można było zadbać o nieco większe zróżnicowanie, bo o ile na przykład Persja jest nie do pomylenia z jakimkolwiek innym krajem, o tyle rozeznanie czy patrzymy na Greka czy Rzymianina może początkowo sprawiać trudność.

Całość utrzyma jest w charakterystycznie żartobliwym stylu, naśmiewającym się z cech poszczególnych narodów, z popkultury, czasem nawet z samego gracza, a najbardziej chyba z występujących w grze bohaterów. W swoich najlepszych partiach przywodzi na myśl takie klasyki jak seria komiksów o Asteriksie.

Pewne problemy może stwarzać sterowanie, bo choć jest dosyć klasyczne jak na tego typu gry, nieraz trudno trafić dokładnie w ten obiekt, w który celujemy. Przykrych konsekwencji w grze z tego powodu nie ma, ale może być nieco frustrujące. W przypadku posiadania większych paluchów trzeba chyba po prostu zaakceptować fakt, że jest to jedna z nielicznych gier, które łatwiej obsługuje się rysikiem.

Na zakończenie jeszcze uwaga, w przeciwieństwie do przynajmniej dwóch następnych spośród tytułów, których recenzje wrzucę, „Tiny Token Empires” na pewno nie jest „grą przystankową” – włączanie na pięć minut nie ma większego sensu, bo nawet jeżeli rozegramy w tym czasie bitwę, prawdopodobnie będziemy mieli trudności, żeby spamiętać nasze plany na mapie świata. Jeżeli jednak ktoś jest gotowy na rozgrywanie dłuższych meczy, polecam wypróbowanie, bo choć ze strategiami komputerowymi „TTE” stawać w szranki nie może, na urządzenia z Androidem jest jedną z najlepszych pozycji w swoim gatunku.

Link do Google play.

OsK
13 lipca 2013 - 12:18