W co grywają Androidy? (6) Wind-up Knight - OsK - 19 lipca 2013

W co grywają Androidy? (6) Wind-up Knight

Cechą charakterystyczną większości androidowych gier jest prosta konstrukcja ich rozgrywki. Nieustannie skaczemy w górę po platformach, przecinamy owoce, biegniemy cały czas w prawo... „Wind-up Knight” bardzo brutalnie uświadamia nam, że prostota techniczna, a łatwość gry to dwie zupełnie różne rzeczy.

Głównym bohaterem tytułu jest nakręcany rycerzyk. Mniejsza o fabułę, i tak w tym przypadku nikogo nie zaciekawi. Rycerzyk, jak na nakręcaną zabawkę przystało, biegnie cały czas przed siebie. Gracz ma do dyspozycji cztery przyciski, dzięki którym nasz dzielny, zakuty bohater może skakać, turlać się, zaatakować mieczem lub osłonić się tarczą.

Wszystko jasne: widzimy wroga – atak, coś nam spada na głowę – tarcza, niebezpieczeństwo naziemne – skok, niski strop – turlanie się. W druku wygląda banalnie, ale w czasie gry można naprawdę solidnie się napocić. Ta gra jest po prostu trudna. Często nawet nieuczciwa, bo nie wystarczy małpi refleks, a żeby ominąć niektóre pułapki, musimy je zapamiętać.

Graficznie gra przedstawia się świetnie (trójwymiarowe obiekty, rozgrywka w zupełności dwuwymiarowa), zwłaszcza jeżeli zwrócimy większą uwagę na tła i wygląd lokacji. Jakkolwiek głupio by to nie zabrzmiało w przypadku omawiania gry na Androida, kilka razy zginąłem, bo zapatrzyłem się na ładnie zrobiony krajobraz.

Przebiegnięcie poziomu w zasadzie wcale nie jest aż takim wyzwaniem, ale zebranie kompletu monet to już coś, zwłaszcza że trzeba zgarnąć wszystkie w ciągu jednej rozgrywki. Ponadto na każdym etapie ukryta jest karta, którą również musimy zebrać, żeby poziom został zaliczony na 100%.

Można powiedzieć, że nie ma sensu aż tak męczyć się z każdą rundą, wystarczy ją przejść, ale okazuje się, że tak nie jest. Gra składa się z czterech ksiąg, po przejściu wszystkich etapów w każdej z nich, możemy przejść do następnej tylko jeżeli uzbieramy 1200 banknotów, co oznacza, że większość etapów po prostu trzeba wyczyścić do zera (poziomów jest po trzynaście na księgę, a za pełne przejścia dostajemy po 100 banknotów).

Jeżeli ktoś nie będzie miał dość nerwów, wystarczy że zapłaci za otwarcie kolejnego rozdziału. Innymi słowy, system „zapłać by nie grać” widoczny jest w swojej pełnej krasie. Jeżeli komuś gra sprawi przyjemność, i tak będzie chciał przejść ją w 100%, a jeżeli nie sprawi, to tym bardziej po co kupować?

Nasz rycerzyk wraz z przechodzeniem kolejnych ksiąg dostaje kilka nowych elementów zbroi, a za walutę (realną lub wirtualną) można nabyć kolejne. Niestety, jeżeli chcemy przejść całą grę bez płacenia, w zbrojowni na pewno szaleć nie możemy. Jest to jednak uzasadnione, bo nowe elementy ubioru mają nie tylko charakter dekoracyjny, ale też praktyczny – zapewniają dodatkowe bonusy podczas biegu.

Niestety, zdarzają się momenty naprawdę frustrujące, kiedy giniemy nie dlatego, że nie zdążyliśmy czegoś kliknąć, ale dlatego, że jakiś obiekt zasłonił nam najważniejszy fragment ekranu. To, że niektóre karty są poukrywane, jest zupełnie normalne, tak właśnie powinno być, ale dlaczego przed zwykłym przeskoczeniem kolców nasz rycerz zostaje zakryty przez jakiś element otoczenia i za nic nie można wymierzyć skoku? I to tylko dlatego, że kamera akurat zmieniła kąt ujęcia, bo wystarczyłoby żeby ją zawiesić trochę wyżej, a wszystko byłoby widoczne jak na dłoni?

Rozmieszczenie przycisków na ekranie jest przemyślane na tyle, żeby po pewnym czasie można było wykonywać wszystkie akcje zupełnie intuicyjnie (spoglądanie na przyciski w  trakcie biegu to pewien zgon). Dodatkowo powiększone zostało ich miejsce przycisku, jeżeli pochłonięci rozgrywką klikniemy za wysoko lub za nisko, komenda i tak zostanie wychwycona.

Komu polecam? Na pewno nie osobom, które szukają łamigłówek lub elementów RPG. „Wind-up Knight” to pozycja przede wszystkim dla poszukując wyzwania dla swojej zręczności i lubiących szybką akcję w ładnej oprawie graficznej.

OsK
19 lipca 2013 - 17:10