Prekursorzy Indyków to cykl mający na celu przedstawić graczom parę gier, które są nieoficjalnymi protoplastami dzisiejszych produkcji typu Indie. Wówczas pozycje te nazywano minigrami i zazwyczaj były one darmowe. Dlatego też stworzyłem niniejszy wątek, aby zaprezentować wam poniższe tytuły.
Happyland Adventures to przyjemna platformówka, której głównym celem jest uwolnienie mieszkańców tytułowej krainy. Oprócz tego bohater będący chodzącym na dwóch łapach pieskiem zajmie się znajdywaniem oraz kolekcjonowaniem różnorakich diamentów, bądź owoców przeliczanych następnie na punkty. Podczas wędrówki należy oczywiście unikać wystających kolców, czy spacerujących tu i tam zwierzęcych przeciwników.
Mimo, iż produkcja sama w sobie nie jest w żadnym wypadku wybitna, to potrafi przyciągnąć uwagę gracza na wiele, wiele godzin. Przede wszystkim dlatego, że jest darmowa i działa bez najmniejszych problemów nawet na najnowszych systemach operacyjnych. Zawsze tak było i prawdopodobnie tak pozostanie. Cieszyć może również prostota (nie mylić z poziomem trudności) sterowania, a także ogólna przyjemność z całkiem wymagającej rozgrywki. Na szczęście nie musimy przechodzić całej gry za jednym razem.
Początkowe etapy są co prawda proste niczym drut, ale później zaczyna się prawdziwa walka z uciekającym czasem, upierdliwymi wrogami oraz licznymi elementami platformowymi. Same lokacje także potrafią namieszać nam w głowie. Głównie z powodu ich nieliniowości. Twórca gry (Johan Peitz) postanowił skonstruować je na zasadzie otwartych światów. Nie wystarczy zatem cały czas przeć naprzód (w bok?). Należy zająć się eksploracją kolorowej krainy oraz mieć naprawdę niezłą orientację w terenie. W przeciwnym razie nie zdążymy uratować milutkich, biegających za naszym pieskiem mieszkańców.
Oprawa wizualna jest czysto pikselowa i oscyluje w jaskrawe barwy. Jednak mimo banalnych i wręcz kanciastych elementów, nie można odmówić jej pewnego uroku. Uroku starych gier z przełomu lat 80-90. Sama muzyczka może czasami męczyć nasze uczy, ponieważ jest chaotyczna i dość piskliwa, aczkolwiek oldschoolowi gracze powinni być z tego faktu w pełni zadowoleni. Happyland Adventures ukazał się w roku 2000 i w tamtych czasach był równie przestarzały co Deluxe Ski Jump. Mimo tego do dziś wspominam ten tytuł z kręcącą się wokół oka łzą. Szkoda tylko, że nie udało mi się go ukończyć. W końcu byłem tak blisko...
Polub, zaćwierkaj lub wykop Raziela oraz jego wpisy, jeśli przypadły ci do gustu. Z góry dziękuję za klik.