Need for Speed słynie z mnogiej liczby odsłon. Na tyle mnogiej, że autorzy postanowili użyć od czasu do czasu znanego podtytułu. Tak było chociażby w przypadku Hot Pursuit, Underground oraz Shift. Od 2012 roku powrócono również do nazwy Most Wanted. W związku z tym postanowiłem skonfrontować pierwowzór z nowoczesnym restartem, by następnie wyłonić bezsprzecznego zwyciezcę w niniejszym pojedynku.
GRAFIKA:
Jeśli chodzi o technologiczną stronę to starsza edycja nie ma tu najmniejszych szans. To akurat nie powinno nikogo dziwić, skoro różnica wieku pomiędzy "braćmi" wynosi całe 7 lat. Nie wspominając już o tym, że pierwowzór należał do gier crossgenowych, przez co jego "szkielet" tak naprawdę należy do gier o generację starszych. Jako, że posiadam komputer osobisty, to właśnie jego edycje biorę pod uwagę. Całe szczęście dla NFS-a 2005, bo na pecetach dzieło EA oferowało efekty z ówczesnych (nie licząc braku panoramy) nextgenów. A w kwestii oprawy arystycznej? Starszy produkt wydaje się bardziej charakterystyczny ze względu na złotą poświatę. Jednak biorąc pod uwagę dostępne miasto, przejrzystość oraz widoki, to i tu zdecydowanie wygrywa ten nowszy.
MW2005 0:1 MW2012
DŹWIĘK:
Z kolei w kwestii audio, o dziwo mamy tu bardzo wyrównany pojedynek. Dźwięki silników, piski opon, odgłosy otarć i tym podobnych elementów, czy również postronnych części zabudowań stoi na dobrym poziomie w przypadku obu gier. Ze wskazaniem na edycję 2005. Odnośnie muzyki, mhm. No tutaj główne skrzypce gra gust. Generalnie utwory w obu przypadkach podobały mi się jak najbardziej. Choć moim zdaniem w ścigałkach powinny znaleźć się również mocniejsze nuty. Gitarowe, a tych u nowszego "braciszka" zwyczajnie brak. W związku z tym ogłaszam zwycięstwo MW 2005.
MW2005 1:0 MW2012
FIZYKA:
Pierwsza odsłona pod względem fizyki idealna nie była. Jednak jak na emocjonującą zręcznościówkę spisywała się nader dobrze. Oko cieszyła destrukcja wybranych przez twórców elementów otoczenia jak i zadrapania na lakierze. Również i model jazdy był przyjemny, choć pod pewnymi względami dość toporny. Szczególnie było to odczuwalne przy ruszaniu oraz czasem na zakrętach. W przypadku restartu sprawa jest zupełnie inna. Wbrew pozorom destrukcja otoczenia jest znikoma, bo poza barierkami i innymi typowymi bzdetami - reszta jest zupełnie statyczna i nie do ruszenia. Jedynie uszkodzenia na autach prezentują się lepiej, ale to i tu nie ma rewelacji. Za to mamy pełno uciążliwych, nudnych i wręcz irytujących cutscenek. A jak się sprawa ma z prowadzeniem aut? Różnie. Z całą pewnością miło się nimi rusza. Znacznie gorzej jest na zakrętach. Nie wspominam już o zbyt zręcznościowych driftach, bo to kwestia gustu, a ja osobiśćie za tym motywem nie przepadam. Jednak warto odnotować, że nasze pojazdy zmieniają nieco sterowność ze względu na opcje modyfikacji. Nazwane tutaj modami. W efekcie samochody mogą zachowywać się wręcz tępo, bądź całkiem lekko. Ale i tu zależy jakim modelem się poruszamy. Niemniej jednak zdecydowanie większa frajdę z jazdy odczuwałem przy starym Most Wanted.
MW2005 1:0 MW2012
KLIMAT:
Na atmosferę wpływ ma wiele czynników. Muzyka, grafika, otoczenie, warstwa fabularna i wiele innych. Na szczęście żaden z dzisiejszych "gości" nie cierpi na jego brak. Nowszy NFS przoduje zapierającymi dech w piersiach widokami, przyjemną kolorystyką, cyklem dobowym oraz zmiennymi warunkami atmosferycznymi. Z kolei starszy wprowadza nas w realia rywalizacji pomiędzy Czarną Listą, zemsty na przebiegłym Razorze oraz ucieczką przed upierdliwym sierżantem Crossem. Otoczka ta, choć dosyć drobna, zdecydowanie pobudzała wyobraźnię i cieszyła mnie niezmiernie. Wychodzi na to, że każde MW ujmuje mnie w inny sposób, więc nie widzę innego rozwiązania jak ogłosić remis w tym względzie.
MW2005 1:1 MW2012
SINGLEPLAYER:
A jak sprawy się mają w karierze? No cóż. Jeśli chodzi o różnorodność to zdecydowanym zwycięzcą jest tutaj pierwowzór. Mamy tu naprawdę dużo do zrobienia. I to bez typowego dla restartu systemu czynności kopiuj + wklej, który po dłuższej rozgrywce nuży niemiłosiernie. Sama lista prezentuje się tutaj ubogo względem poprzedniczki. Nie wspominając o bardzo małej liczbie trybów. Na dragi nie ma co liczyć, skoro nie postarano się również o przejażdżki na czas. Także zadania związane z policją są jakieś takie z tyłka. W gruncie rzeczy radiowozy pojawiają się tutaj jedynie od parady. Ani specjalnie nie utrudniają wyścigu, ani też nie ponosimy żadnych konsekwencji gdy nas zdołają o dziwo złapać. Cieszą poukrywane tu i ówdzie sekrety, ale to nadal mało. Także modyfikacje nie mają szans z dość przyzwoitym tuningiem ze starszego Most Wanted. Za to wszystko wydaje się wtórne do bólu. Wliczając w to kamienie milowe aut. Z kolei same kamienie milowe również są cieniem dawnej ich świetności. Dlatego też zdecydowanym faworytem bezsprzecznie jest tutaj MW 2005.
MW2005 1:0 MW2012
MULTIPLAYER:
Nigdy nie rajcował mnie wieloosobowy tryb. Chyba, że trafiłem na wyjątki. Jednak do owych wyjątków (Burnout Paradise, FlatOut 2, Test Drive Unlimited) omawiane tytuły z pewnością nie należą. Pograć było można, ale po paru godzinach nie chciało się do multika wracać. Oznacza to, że w tej kategorii znowu mamy remis.
MW2005 1:1 MW2012
Zwycięzcą mogła zostać tylko jedna gra. I w pełni zasłużenie jest nią prawdziwe Most Wanted, które w swoich czasach zmiotło konkurencję z drogi. Często też mówi się o tym, że to właśnie odsłona pochodząca z 2005 roku jest ostatnią najlepszą z tej serii. A przynajmniej należącą do produkcji z wyższej półki. I ja jako osoba mająca styczność ze wszystkimi odsłonami (nie ukończyłem jedynie, aczkolwiek grałem w Shift 2: Unleashed oraz Rivals), stwierdzam że ci gracze mają zupełną rację. Jeśli zaś chodzi o restart Most Wanted z 2012 roku, to jest on niezły. I tylko niezły. Można przy nim spędzić wiele przyjemnych chwil, ale irytujące Criterionowskie pomysły skutecznie ową zabawę psują. Nie mówiąc już o tym, że sama gra jako taka niczym niezwykłym nie zachwyca.
MW2005 5:3 MW2012