Kiedyś, dawno temu, napisałem wstęp do serii recenzji książek Stanisława Lema. Jednak od tamtego czasu żadna recenzja ksiażki się nie pojawiła. Czas to nadrobić. Zacznijmy od książki z 1961 roku pt. "Powrót z gwiazd". Postarałem się aby była to recenzja bezspoilerowa.
Naszego bohatera, Hala Bregga, poznajemy gdy powraca z 10-letniej wyprawy w okolice gwiazdy Fomalhaut. Było to w czasie wydania tej książki pewne złamanie schematu: nie widzimy bohatera przeżywającego przygody w kosmosie. Fabuła rozpoczyna się dopiero po tytułowym powrocie z gwiazd na Ziemię - i to z ziemskimi problemami przyjdzie nam się zmierzyć.
10 lat to nie dużo, powiecie... jednak dzięki temu że statek którym podróżował Hal (statek zresztą nosił nazwę Prometeusz), poruszał się z prędkością podświetlną, na ziemi minęło 127 lat...
A teraz wyobraźcie sobie siebie, jak trafiacie do 2140 roku. To nie przypadek, że literatura i filmy rzadko na poważnie umiejscawiane są w tak odległej przyszłości. Po prostu nie potrafimy jej sobie sensownie wyobrazić. Możemy najwyżej wyolbrzymiać pewne trendy istniejące w czasach nam współczesnych. Czyli, mówiąc obrazowo, wyobrażamy sobie że ludzie wychodują bardzo szybkie konie, zamiast pomyśleć o samochodach.
Hal zderza się z tym światem już na pierwszych stronach powieści. Jak wygląda świat zastany przez niego? Pod wieloma względami przypomina nasz - roku 2013 - ludzie nie bardzo rozumieją dlaczego tłukł się na drugi koniec galaktyki, skoro najważniejsze dla każdego jest bezpieczeństwo i rozrywka. Bezpieczeństwo w świecie 22 wieku zostało posunięte do absurdu - samochody mają wbudowane antygrawitacyjne "czarne skrzynki", mężczyźni są zniewieściali i przypominają ubierających się starannie hipsterów, a kobiety fascynują się głównie aktorkami grającymi w filmach. Zgodnie z przewidywaniami współczesnych nam konserwatystów, instytucja małżeństwa podupadła i można się ożenić "na próbę" i "na trochę" i rozstanie to nie jest żadna tragedia.
Ponieważ pieniądze Hala leżały przez 127 lat na lokacie, stać go na wszystko. Ponieważ jest postrzegany przez wszystkich jako nierozgarnięty brutal, a i jemu nie bardzo podoba się zastana sytuacja, to kupuje ogromną liczbę książek (na urządzeniu przypominającym Kindle'a, które autor opisuje tak: "Był nawet podobny do książki, ale o jednej, jedynej stronicy między okładkami. Za dotknięciem pojawiały się na niej kolejne karty tekstu.") - i wynajmuje willę gdzieś na jakiejś ciepłej wyspie. Mimo że dla niektórych kobiet jest dość atrakcyjny, to mroczne wspomnienia kolegów ginących w brutalny sposób w trakcie kosmicznej wyprawy nie pozwalają mu się na początku skupić na płci pięknej.
Wkrótce dowiaduje się o ludzkości czegoś, co wyjaśnia wiele ze współczesnych zachować: każdy żyjący człowiek jest poddany tuż po urodzeniu tzw. betryzacji. Betryzacja jest zabiegiem który eliminuje wszelkie agresywne instynkty. Nikt nie jest w stanie nikogo zabić, pobić ani nawet na nikogo nakrzyczeć. Niestety, jak wkrótce orientuje się nasz bohater, agresja jest tak integralną częścią ludzkiej psychiki, że wraz z nią wykreślono z osobowości również skłonność do jakiegokolwiek ryzyka - łącznie z odkryciami naukowymi i sportami wyczynowymi.
Bardzo ładnie jest wpleciony w książkę wątek romansowy - Hal odbija współwynajmującemu willę facetowi żonę - jednak ich rozluźnione podejście do małżeństwa powoduje że przyjmuje to spokojnie. To Hala jeszcze bardzie wkurza... Uważa nowoczesnych Ziemian za dziecinnych.
Hal jest dla nowego społeczeństwa czymś dziwnym, fascynującym, i strasznym. Jeden z rozmawiających z nim lekarzy porównuje go do gladiatora. Jest już za późno aby go betryzować (nie można przeprowadzić zabiegu na osobie dorosłej), więc on i jego koledzy na zawsze pozostaną zagrożeniem dla bezpieczeństwa. Hal dowodzi tego np. wymontowując "czarną skrzynkę" ze swojego samochodu. Pytanie, czy Halowi uda się dostosować do nowego świata, czy stanie się jego częścią? Czy ludzkość pozbawiona brawury i ducha odkrywania wciąż jest ludzkością? Czy jest metoda na odwrócenie betryzacji? Na te wszystkie pytania odpowiada Powrót z gwiazd.
Książka jest wypełniona ciekawostkami ze świata przyszłości, widzianego oczami człowieka prawie nam współczesnego, jest też kilka moich ulubionych fragmentów z powieściach Lema w ogóle - np. świetna scena dziejąca się na złomowisku inteligentnych urządzeń.
Książka kończy się pewnym niedopowiedzeniem, którą chciał wypełnić pisarz Marek Oramus. Napisał dla Nowej Fantastyki opowiadanie będące zakończeniem / kontynuacją Powrotu z gwiazd pt. Miejsce na Ziemi. Lemowi najwyraźniej obca była koncepcja fan-fiction bo skomentował to w wywiadzie "Niech Oramus pisze własne książki a nie dopisuje do moich"...