Ogłoszenie każdej kolejnej generacji konsol przynosi coraz to większe oczekiwania. Każda kolejna generacja podnosi wrzawę w mediach growych i krzyki zdesperowanych fanbojów wielbiących nową i jedyną słuszną platformę. Jednocześnie jest to oczekiwanie na nowe gry, za każdym razem gracze chcą perfekcyjnych gier, a developerzy je obiecują. Wiadomo: obiecanki-cacanki.
Obecna, ostatnia, siódma generacja sprzętu i gier video, tudzież rozrywek interaktywnych czy multimedialnych miała wedle wielu serwisów i różnych, znanych mi mniej lub bardziej osób kilka kamieni milowych w zakresie rozgrywki.
Co przyniosła graczom wedle obiegowych opinii siódma generacja?
Krycie się za osłonami - było już w Winback na PS2, a także w MGS, Splinter Cell czy Kill.Switch.
Regeneracja zdrowia - było już wcześniej w Halo czy Mace Griffin. Dostępne w wariacjach z osłoną.
Scenariusz i gameplay jako jedność - było w połowie dotychczasowych tytułów, tych lepiej zapamiętanych, jak Shadow of The Colossus czy Silent Hill. Tak naprawdę to od twórców gier zależy czy fabuła będzie osią gry, czy tylko pretekstem.
QTE - szkodzi w nadmiarze, jednak od czasu do czasu potrafi przy dobrym wyważeniu rozgrywki dodać grze animuszu, po raz pierwszy pojawiło się w Shenmue na Sega Dreamcast.
Kontrolery ruchowe - w pewnym momencie śiat oszalał na punkcie Wii, a wcześniej były obecne i kamerki, jak i inne deski czy maty, jednak nie w takiej formie jak w Muve czy Kinekcie (tu akurat ma miejsce pewna ewolucja, chociaż trochę na siłę, a gdzie jest Milo?).
Gry niezależne - prawdziwy wybuch gier od niezależnych twórców na wszelkich platformach. Był to pewien obraz buntu, który jednak zmienia powoli świat gier. Z jednej strony wielcy wydawcy podpatrują pomysły u małych i przenosza je do dużych tytułów, z drugiej strony kusi się niezależnych twórców pracą i dochodami. trudno powiedzieć, co z tego wyjdzie.
Wojna formatów Bluray i HD-DVD - graczom do tego niewiele, za tym stały korporacje i ich pieniądze. Przekłada się to na instalowanie gier na dyskach konsol, wrzucanie dodatkowych tekstur w wysokiej rozdzielczości czy sporadyczne żonglowanie dyskami.
DLC - kiedyś były pełnoprawne dodatki do gier, 1-2 do lepszych tytułów. Dziś mamy celowo wycinane z gier elementy i po czterdzieści dodatków do poniektórych pozycji. Gracz dostaje dużo, niekonieczne dobrego kontentu, wydawcy zawsze dostają kasę.
HD – wysoka rozdzielczość czy 60 klatek, gdzie jest racja? Zależy od gry i gracza. Siódma generacja nie pozwoliła tego w pełni pogodzić.
Medale, puchary, odznaki i inne trofea w postaci archievementów - więcej, głośnej, im większy status, tym przecież jestem lepszym graczem, prawda?
Dystrybucja cyfrowa - miało przynieść tańsze gry, łatwiejszy dostęp do treści i zrewolucjonizować rynek, a raczej skończyło się ograniczeniem prawa własności do gier i kłopotliwymi zabezpieczeniami. Wygoda jest, z pałką nad głową, mam czasami wrażenie.
Jeden przycisk do wszystkiego – zależnie gdzie stoisz, wykonujesz różne czynności pod tym samym przyciskiem. Nic innego nie zrobisz. Jednak, kiedy chcesz zrobić konkretną rzecz, dzieje się nie to, czego oczekiwałeś. Nie podskoczysz, przylepisz się do ściany, a drzwi zamiast otworzyć, wyważysz. Wszystko w dwie sekundy. I nie zapomnij o odpaleniu kolejnej specjalnej umiejętności postaci, tak dla ułatwienia.
To, co jest przedstawiane jako rewolucja przeprowadzona podczas tej generacji, jest w rzeczywistości przeniesieniem pomysłów ze starych tytułów, gdzie te jeszcze jako zbyt rewolucyjne nie zawsze się przyjęły. Odkurzenie ich, czasami usprawnienie i dobre wyeksponowanie przyczyniło się do ich popularyzacji. Warto może przyjrzeć się obecnym, nie pasującym czasami tytułom do obecnych standardów, czasami nazbyt rewolucyjnym, żeby zobaczyć, co czeka nas w przyszłości?
Zwiększenie mocy obliczeniowej konsol to coś więcej, niż tylko większe mapy do rozgrywek i większe ilości graczy. To nie tylko nowa grafika. Chociaż czasami obawiam się, że deweliperzy asekuracyjnie pójdą po tej linii, bo tym, zawsze przyciąga w pierwszej kolejności to oprawa wizualna. Coraz ostrzejsza. Coraz Wyraźniejsza. Coraz bardziej szczegółowa. Przewiduje się, że za 10-15 lat grafika generowana w czasie rzeczywistym na ekranie konsoli czy komputera będzie nie do odróżnienia od rzeczywistości. Co wtedy zaoferują twórcy gier? Przełomowe scenariusze czy filtry i stylizacje, które już teraz mamy i służą raczej do maskowania niedoróbek graficznych i stylizacji poszczególnych produkcji. W takim przypadku warto zadać sobie pytanie, czego naprawdę oczekujemy od kolejnej generacji sprzętu.
Czytając wypowiedzi na forach i portalach odnoszę wrażenie, że wszyscy oczekują jakiegoś cudu i objawienia. Totalnego gameplayu i scenariusza współgrającego ze sobą na wszystkich poziomach. Gier bez sztucznych ograniczeń rozgrywki, pełnych dramatycznych wyborów. Gier nie za długich i nie za krótkich, zawsze o idealnym, czasie rozgrywki, co ukróci narzekania malkontentów. Nowe kontrolery mające przełożyć się na innowacyjną rozgrywkę oraz ukryte procersory i nieskończone pokłady mocy, a do tego lepszą i taką samą grafikę na konsoli A, niż na konsoli B czy na PC lub najlepszą grafike na jedynej i słusznej ptaformie, którejkolwiek... Niestety tak się nie da. Teraz konsola przestaje być tylko medium do grania dla graczy. Staje się w pełnym tego słowa znaczeniu centrum domowej rozrywki, z tv, grami, muzyką i filmami. Platformą dla każdego, znienawidzonego przecież przez hardcorowego gracza, mitycznego casuala.
Obecnie, nadchodząca Ósma generacja to przede wszystkim dla graczy:
Więcej mocy - słowo klucz. Oby była spożytkowana z głową.
Brak kompatybilności wstecznej - nigdy nie powróci, bo bardziej opłaca się wydać płatną grę w serii classic HD remix, niż pozwolić graczowi włożyć starą płytkę do napędu.
Proste i intuicyjne menu - nigdy w to nie uwierzę. Nie ma czegoś takiego jak proste i intuicyjne menu w konsoli, żadnej. Zawsze są tam nowoczesne rozwiązania, kompletnie nielogiczne.
Więcej gier społecznościowych i F2P - mikropłatnosci rządzą, a poza tym zawsze można szybko pochwalić się osiągnięciami, a krąg znajomych skutecznie zachęca z zadrością do dalszej gry.
Więcej gier dla casuali - raczej więcej prostszych gier dla każdego. Teraz casual to segment rynku, a nie obraźliwe określenie.
Więcej sandboxów - wynika bezpośrednio z większej mocy. Oby były to piaskownice z głową, a nie rodem ze znajdziek z serii AC czt GTA, totalnie oderwanych od scenariusza gry.
Warto zastanowić się nad tym, na ile oczekiwania wobec nowej generacji są realne, a które to rzeczywiście marzenia. Prawdziwa rewolucja przy konsolach miała miejsce tak naprawdę dwa razy: kontrolery analogowe, kontrolery ruchowe. Reszta to grafika uzależniona od mocy sprzętu. Gameplay i scenariusz zależne są zawsze i tylko i wyłącznie od inwencji twórców gier. Reszta to nie rewolucja, a ewolucja różnych rozwiązań, z których jedne przyjmują się, inne nie. Dlatego kolejne generacje sprzętu i gier oraz związane z nimi oczekiwania muszą być skrojone realnie, pod rzeczywiste potrzeby zarówno graczy, jak i rynku.
Śledź mnie na Twitterze!